- Idź już i pozwól mi to wszystko przemyśleć. - Powiedziała mrukliwie, starając się okazać jak najmniej emocji.
- Zadzwonię wieczorem, albo zabiorę cię gdzieś na obiad, jeśli tylko chcesz. - W jego głosie było słychać cichą nadzieję i determinację.
- Nie, chcę być sama. Nie dzwoń do mnie, ani tu nie przychodź. Proszę...
Marc skrzywił się, widać było, że już był przekonany, że wszystko się ułoży. Zawiódł się.
- Ile potrzebujesz czasu? Tydzień? - Zapytał, trochę rozgorączkowany, jednak nie usłyszał odpowiedzi. - Miesiąc??
- Nie. - Melanie podkręciła głową. -Jednak mnie nie rozumiesz. A jeśli powiem ci, że wieczność?
Widziała zmieszanie w jego oczach. Co on tak właściwie sobie myślał? Że jeśli pokaże, że żałuje tego co zrobił to nagle wszystko wróci do normy? To tak nie działa...
- Jest jeszcze jedna sprawa... - Zaczął po chwili milczenia. Widać było, że czuł się niekomfortowo. - Skoro nie chcesz mnie widzieć, ani słyszeć to dam ci czas. Ale wrócę tu za dwa tygodnie.
Dlaczego akurat dwa tygodnie? - Pomyślała nieświadoma tego, co Marc miał na myśli. Czy on zawsze musi być taki terminowy? Może jeszcze zapisze sobie to w kalendarzu, żeby czasem nie pomylić się co do dnia, w którym ma się do niej odezwać? Oburzyła się.
Marc widząc, że Melanie najwyraźniej nie jest świadoma tego o co mu chodzi, kontynuował coraz bardziej skrępowany. Bał się jej reakcji i tego, że wpadnie w szał, chociaż to nie było w jej stylu.
- Nie wiesz?
- Czego znowu nie wiem? - Zdenerwowała się. Nie lubiła, kiedy ktoś w ten sposób zaczynał jakiś temat.
- Chodzi o test. Dwa tygodnie. - Oznajmił, grzecznie czekając na jej reakcję.
Jaki test? Tysiące myśli przewijały jej się przez głowę. Co on znowu wymyślił?
- Hmm ciążowy - zakaszlał, zupełnie jakby myślał, że to zatuszuje emocje związane z tym słowem.
Kobieta spojrzała na niego z szeroko otwartymi oczami. Nie pomyślała o tym. Nawet nie brała tego pod uwagę... Widać było, jak rośnie w niej zdenerwowanie.
- Kochanie, nie denerwuj się. - Chciał ją uspokoić i złapał za rękę, jednak ona mu się wyrwała.
- Mam być spokojna?! Jak mam się teraz według ciebie czuć?! - Przerwała na chwilę, żeby spojrzeć na Marca, który wcale nie był zaskoczony jej reakcją. - Myślisz, że możesz sobie tak po prostu wtargnąć w moje życie i mieć do mnie jakieś prawa? Nie miałeś prawa zrobić mi dziecka! Nawet mnie nie spytałeś o zdanie.
- Przecież powiedziałaś, że za kilka miesięcy spróbujemy. To było już jakiś czas temu...
- Mówiłam, że może za kilkanaście miesięcy, ale zmieniłam zdanie. Chciałam powiedzieć, że nie możesz mnie do niczego zmusić, ale wczoraj okazało się, że jednak możesz. - Jej wyraz twarzy był porażający.
- Będziesz dobrą matką.
- Co?! No proszę, przecież ty wszystko wiesz lepiej! Może jeszcze powiesz, że wszystko sobie zaplanowałeś, co? Bo trafiłeś idealnie w dzień, w którym miałam największe szanse na zajście w ciążę.
- Nie denerwuj się tak, proszę. - Zaczął niepewnie. - Można powiedzieć, że obserwowałem cię od dłuższego czasu i wiedziałem pewne rzeczy...
- Zaplanowałeś sobie wczorajszy wieczór? Ty chyba żartujesz... - Wyglądała tak, jak gdyby miała za chwilę zemdleć.
- Tak, zaplanowałem wszystko. Przyznaję. Ale wczoraj miało być inaczej. Nie sądziłem, że będziesz stawiała opór, a bałem się, że następnej okazji nie będzie. - Nawet nie patrzył jej w oczy. Teraz to on bał się jej.
- Wiesz wszystko lepiej ode mnie, wiesz kiedy jest najlepszy moment... I co jeszcze? Pewnie imię dla dziecka też już wybrałeś. - Zaczęła z niego kpić, a jej głos był pełen ironii. - Tego jest zbyt wiele. Sam sobie na to zasłużyłeś. Nie chcę cię więcej znać. Nigdy nie dowiesz się, czy jestem w ciąży. A nawet jeśli będę to nigdy nie zobaczysz swojego dziecka. Może to da ci przynajmniej do zastanowienia. Z nami koniec.
Między nimi zawisła cisza. Oboje byli zszokowani. Marc nie spodziewał się tego. Miał w głowie ułożony plan i nie przywykł do tego, że ktoś zmienia jego plany.
- Wiem, że jesteś na mnie zła. Zła to mało powiedziane. To wszystko moja wina, ale zobaczysz, że nadejdą lepsze chwile i będziesz się z tego cieszyła. Nie kończmy ze sobą, nie chcę żebyś została sama z dzieckiem. A już wogóle, żeby wychował je obcy facet.
- Czyżby koncert życzeń? Jeszcze jakieś specjalne życzenia? - Dodała ironicznie.
- Tak, jedno - powiedział nie zważając na to, że sobie z niego kpi. Przez cały czas był śmiertelnie poważny. - Uważaj na siebie i nie denerwuj się. Tylko o to cię proszę. Nie rób głupstw.
- Zapomniałeś dodać "to źle wpływa na dziecko". Ale muszę cię zasmucić. Nie jestem w ciąży, wiem to i to czuję.
- Nie jesteś w stanie nad tym zapanować, ani tego przewidzieć. To biologia, nie mamy na to wpływu. - Dodał naukowo, jakby ją pouczał.
- Jak widać ty masz. - Oznajmiła głosem pełnym wyrzutów.
Nagle poczuła się słabo. Tego było zbyt wiele, jak na jej nerwy. Czuła, że jest jej duszno i nie mogła wziąć wdechu, a przed oczami zaczęło jej się robić ciemno. Chwiejąc się na nogach próbowała zbliżyć się do najbliższej ściany, jednak nie zdążyła. Straciła przytomność.
CZYTASZ
Wzrok pełen pożądania
RomanceMelanie poznaje Marca, który jest dla niej ideałem mężczyzny. Jednak później odkrywa jego prawdziwe, brutalne oblicze. Czy mężczyzna wykorzysta jej naiwność do własnych celów? Namiętny romans, który wciąga od pierwszego rozdziału. Okładka autorstwa...