Melanie poczuła dotyk ciepłej dłoni Marca. Poruszyła się, aby jeszcze ściślej znaleźć się w jego objęciach. Na łóżko padało światło porannych promieni słonecznych. Kobieta przeciągnęła się, zbliżając się do krańca łóżka, jednak Marc nie chciał jej tak łatwo wypuścić. Zbliżył się do niej i zaczął ją całować w szyję. Melanie poczuła przyjemne dreszcze. Mimo tego, wiedziała, że ma dzisiaj dużo do zrobienia i pora wracać do domu. Delikatnie odsunęła się od niego. Marc nie wyglądał na zadowolonego. Kobieta poczuła się skrępowana, bo wiedziała, że jej sukienka leży gdzieś w kuchni. Żeby się zasłonić szybko sięgnęła po jego koszulę, która leżała tuż obok łóżka. Jednym zgrabnym ruchem narzuciła ją na swoje nagie ciało i już miała zamiar wstawać, kiedy poczuła, że coś ciągnie ją do tyłu. Próbowała protestować, jednak Marc jak zwykle był stanowczy. Jednym słowem brał, co chciał.
- Spieszy ci się gdzieś? - Spytał mrukliwie, obejmując ją od tyłu swoimi udami, kiedy siedziała na brzegu łóżka.
- Tak, mam dzisiaj dużo do zrobienia.
- Czy dużo do zrobienia nie może zaczekać jakieś piętnaście minut? Obiecuję, że to będzie bardzo przyjemne piętnaście minut. Oczywiście, jeśli chcesz, rozkosz może potrwać trochę dłużej. - Uśmiechnął się nonszalandzko.
- Nie odpowiedziała, tylko czekała, aż ją wypuści. W tej pozycji miała raczej niewielkie możliwości ucieczki.
Sugerując się brakiem wyraźnych protestów, Marc przeszedł do rzeczy. Przywarł do niej całym ciałem i zaczął rozpinać guziki koszuli, które dopiero co zapinała. Melanie była już nieco zdenerwowana, więc zaczął ją natarczywie całować, chcąc zagłuszyć wszelkie protesty. Sam nie musiał się rozbierać bo był zupełnie nagi. Jego męskość była już twarda u gotowa. Melanie położyła się na łóżku, czekając na dalszy rozwój rzeczy. Była trochę rozzłoszczona. Widziała, że Marc nie liczył się z jej zdaniem. Skupił się tylko i wyłącznie na swoim celu. Było jej głupio, że za chwilę osiągnie go po raz drugi w ciągu jednego spotkania. Czuła się wykorzystywana, jednak nie potrafiła protestować. Mężczyzna położył się na niej i ich ciała zaczęły rytmiczny taniec. Marc przywarł do niej całym swoim ciężarem, chcąc uzyskać jak największą przyjemność. Kobieta wydała z siebie głośne westchnienie. Jeszcze nigdy nie czuła takiej rozkoszy. Rytm ich tańca przyspieszył i oboje wiedzieli, że zbliżają się do finału. W sypialni rozbrzmiewały głośne okrzyki rozkoszy. Melanie przytuliła się z całych sił do muskularnej piersi mężczyzny. Jej niechęć zamieniła się w pożądanie. Marc widział to w jej oczach, które nabrały niepowtarzalnego, głębokiego koloru. Skończył w niej i położył się na plecach po drugiej stronie łóżka. Obydwoje oddychali szybko. Satysfakcja mężczyzny była dosłownie wyczuwalna. Melanie mimo chwili uniesienia teraz czuła się wykorzystana. W końcu od początku tego nie chciała. Sądziła, że Marc jest inny, ale widocznie każdy facet jest taki sam i mając kobietę w łóżku, korzysta z okazji ile tylko może... Mimo swojego rogoryczenia, nie okazała, że coś jest nie tak. Wiedziała, że było by to dla niej bardzo niekomfortowe i bała się też reakcji Marca. Po tym wszystkim wydawał jej się płytki. Nie wiedziała, gdzie podział się ten romantyczny mężczyzna, który od początku ją uwodził. Bała się, że miał w tym tylko jeden cel. Być może przez to, co zaszło między nimi, nic już nie będzie takie samo. Z drugiej strony Melanie wiedziała, że Marc miał pewne skłonności. Kiedy chodziło o seks, stawał się kimś zupełnie innym. Nie było w nim wtedy dawnego Marca, tylko jakieś zwierzę. Miała nadzieję, że to tylko chwilowe. Po raz drugi zerwała się z łóżka, okryta jego koszulą. W pokoju obok, na podłodze leżała jej sukienka. Szybko ją założyła, a kiedy się odwróciła, spostrzegła, że Marc oparty o futrynę patrzy prosto na nią. Miał na sobie tylko bokserki.
- Byłaś świetna.
Melanie niepewna, co powiedzieć, spytała. - Odwieziesz mnie do domu?
- Pewnie. - Zaczął się ubierać.
Kiedy byli już w samochodzie, panowała między nimi niekomfortowa cisza. Melanie była zbyt skrępowana, by zacząć jakikolwiek normalny temat. Postanowiła, że się odważy i porozmawia z Markiem o tym, co między nimi zaszło, ale nie umiała znaleźć odpowiednich słów.
- Przepraszam. Wiem, że bywam zbyt nachalny - zaczął niespodziewanie. - I wiem też, że dzisiaj rano nie chciałaś tego zrobić, ale mimo tego mi uległaś. - Dodał zmieszanym głosem.
Kobieta nie wiedziała co powiedzieć i tylko pokiwała głową.
- Nie jestem na ciebie zła. Było cudownie.
- Nie dziwię ci się, że stałaś się wobec mnie bardziej sceptyczna. - Ciągnął dalej.
-Zawsze taki jesteś? Dążysz tak uparcie do celu?
- Tak. Niestety taki właśnie jestem. Wybacz mi, ale czasem nie umiem się kontrolować. Ty przekonałaś się o tym już zbyt wiele razy. Obiecuję, że ci to wynagrodzę. - Dodał pospiesznie.
- Wystarczy, że pojedziesz ze mną odwiedzić mamę. Myślę, że nie ma gorszej kary od tego. - Oznajmiła grobowym tonem, ale atmosfera między nimi trochę się rozluźniła.
- Obiecuję, że się mnie nie powstydzisz - powiedział, gdy już wysiadała. Spojrzeli na siebie krótko, przekazując sobie tym więcej niż tysiąc słów. I odjechał.
CZYTASZ
Wzrok pełen pożądania
RomanceMelanie poznaje Marca, który jest dla niej ideałem mężczyzny. Jednak później odkrywa jego prawdziwe, brutalne oblicze. Czy mężczyzna wykorzysta jej naiwność do własnych celów? Namiętny romans, który wciąga od pierwszego rozdziału. Okładka autorstwa...