To jedyna okazja na podziękowanie...

154 9 0
                                    

Hannah
Przez cały weekend siedziałam z książką albo rozwiązywałam jakieś łamigłówki. Przestałam mieć już nadzieję na to, że Ethan wróci. Zdawałam sobie sprawę, że mój widok na podłodze nie należał do przyjemnych. Teraz byłam jeszcze bardziej zdeterminowana do tego, aby się wyleczyć. Chciałam podziękować mojemu wolontariuszowi.
W poniedziałek po śniadaniu siedziałam jak zwykle na łóżku, bazgrząc coś w zeszycie który przyniosła mi mama. Usłyszałam delikatne pukanie w drzwi. Co? Czy to możliwe? Ethan?
Tak. To był on. Wychylił się i wszedł do sali. Miał przy sobie czarny plecak. Dziś zaczynał sześciogodzinne zmiany.
- Cześć. Co u ciebie? - zapytał z uśmiechem podchodząc do krzesła
Nawet nie rozumiecie jak bardzo szczęśliwa wtedy byłam. Tak bardzo chciałam mu odpowiedzieć, ale słowa wiązły mi w gardle. Tak bardzo było mi głupio. To jedyna okazja na podziękowanie, a ja nie dałam rady wydusić z siebie słowa. Nie mam za wiele czasu. Przed śniadaniem odwiedził mnie Moon i powiedział o postanowieniach ordynatora.
Ethan postawił plecak przy oparciu, na drugim końcu łóżka i odsunął go. Wyciągną z niego pluszowego misia i czekoladki. Obie te rzeczy dał mi.
- Słyszałem gdzieś, że te dwie rzeczy zawsze pomagają dziewczyną w poprawie humoru. Proszę - niechętnie wyciągnęłam dłoń po pluszaka.
Patrzyłam na niego z wdzięcznością w oczach. Naprawdę chciałam mu podziękować. Szukałam innego rozwiązania. On w tym czasie wyjął książkę z plecaka. Moją uwagę przykuł zeszyt. Nie byłam w stanie nic powiedzieć, ale napisać mogłam.
Napisałam na świeżej kartce " dziękuję :)" i przesunęłam mu ją zasłaniając akurat czytaną przez niego stronę.
- Za co? To naprawdę drobiazg - powiedział oddając mi zeszyt
- Za twoją reakcję w piątek, za prezent za zrozumienie i za czas który poświęcasz przychodząc tutaj - odpisałam
- Nie przesadzaj. Lubię pomagać innym. To nic wielkiego - uśmiechnął się
- Czas jest bardzo ważny. Pewnie masz wiele innych, ciekawszych zadań na głowie, ale siedzisz tutaj z dziewczyną która nie jest w stanie powiedzieć dziękuję
- Nie musisz nic mówić. Wystarczy, że się uśmiechniesz - powiedział uśmiechając się
Niechętnie rzuciłam mu blady uśmiech. W sumie lepsze to niż nic.
- Od razu lepiej. Uwielbiam kiedy ktoś się do mnie uśmiecha - powiedział
- Powiedzmy, że pierwsze bariery za nami
- Jasne. Masz może ochotę na dłuższą jednostronną rozmowę? - zaśmiał się
- Jak na dzisiaj to wydaje mi się, że itak wiele "powiedziałam"
Po przeczytaniu ostatniej wiadomości Ethan znów się uśmiechnął. Tak jak mu napisałam pierwsze koty za płoty. Jeszcze nigdy nie widziałam, żeby ktoś tyle uśmiechał się z powodu zwykłej karteczki z kilkoma słowami. Chyba ucieszył się ze względu na naszą krótką "konwersację". Wiem, że miał taką samą nadzieję jak ja na to, że pewnego dnia porozmawiamy ze sobą w normalny sposób na jakiś ciekawy temat.
Siedzieliśmy w ciszy, ale kiedy zerkałam na wolontariusza na jego twarzy wciąż malował się ten sam, tajemniczy uśmiech. Na swój sposób było to, mimo, że troszkę krępujące,a za razem słodkie. Wiem, że nie mogę oceniać go po tym jakie filmy wrzuca do internetu. W rzeczywistości był zupełnie inną osobą. Przynajmniej tak mi się wydaje.
Podczas kiedy przynieśli do mnie moją porcję obiadową on poszedł kupić sobie coś do bufetu. Kiedy wrócił zjedliśmy wspólnie w ciszy. Nie wiem jak jemu, ale mi ona nie przeszkadzała. Pewnie jemu również, ponieważ nie należała ona do tych krępujących. Jak dla mnie była ona taka jaka zawsze panuje między przyjaciółmi podczas wspólnego oglądania filmów.
Co do przyjaciół. Nigdy nie miałam ich zbyt wielu. Zawsze kręciłam się z moimi dwiema przyjaciółkami Jesabell i Veronicą. Oprócz nich był jeszcze mój chłopak Jayson. Niestety oni wszyscy opuścili mnie w najcięższym dla mnie momencie. Wtedy przekonałam się, że przyjaźń z nimi nie była warta świeczki. Mogłam słuchać rodziców kiedy mówili mi, że to skończy się w ten sposób. Dziewczyny zawsze lubiły moje ubrania i biżuterię. Naciągały mnie zawsze na kino, pizzę czy inne atrakcje. Zawsze ja musiałam płacić. Wtedy mi to nie przeszkadzało bo moi rodzice bardzo dobrze zarabiali. Zwłaszcza tata. On mógł zastąpić mi każdego z przyjaciół. Po jego wypadku został mi tylko Romeo. Mały york, którego dostalam od rodziców na 16 urodziny. Jemu mogłam ufać bo wiedziałam, że mnie nie opuści lub nie rzuci się w wir pracy jak moja mama. Kochałam go jak braciszka którego nigdy w życiu się nie doczekałam i to również z powodu tego cholernego wypadku.
Kiedy Ethanowi skończył się czas zadzwonił po swojego brata, który miał go odebrać.
Te 6 godzin dało się jakoś wytrzymać. Może to nie taki zły pomysł mieć takiego Wolontariusza?
=========
No i co myślicie o zachowaniu Hany?
Jak myślicie co jeszcze spotkało ją oprócz śmierci ojca i fałszywych przyjaciół?
Otworzy się przed Ethanem czy może E dostanie kogoś innego pod skrzydła?
Piszcie w komentarzach i gwiazdkujcie bo to motywuje jak cholerka 😘😃😃😜
Do wtorku kochani ❤❤👋✌

Zerwane Więzi § Ethan, Grayson DolanOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz