Chodźmy stąd...

105 9 2
                                    

Grayson
   Zaparkowałem samochód na szpitalnym parkingu. Zabrałem plecak w którym miałem spakowane śniadanie i wodę do picia. Byłem zestresowany. Nie miałem pojęcia jak Hannah zareaguje na mój widok. Czy pomyśli, że jestem moim bliźniakiem?
    Stałem już na tym cichym korytarzu o którym wspomniał Ethan. Przede mną były drzwi z numerem 8. Wziąłem kilka szybkich i głębokich oddechów i zapukałem do drzwi. Zero zaproszenia. Uchyliłem drzwi i zobaczyłem siedzącą na łóżku dziewczynę. Od razu kiedy na mnie spojrzała moje serce delikatnie przyśpieszyło. Była chyba najpiękniejszą dziewczyną jaką widziałem.
- Cześć. Co u ciebie? - zapytałem
- Cześć Grayson. Dobrze. Gdzie Ethan? - zauważyła
- Miał ważną sprawę do załatwienia. Przyszedłem w zastępstwie. Mam nadzieję, że to będzie nasz sekret - uśmiechnąłem się
- Jasne. Więc co robimy? - zapytała
- No, a na co masz ochotę? - odpowiedziałem pytaniem na pytanie
- Ja chciałabym się gdzieś wyrwać, oczywiście nie tam gdzie są tłumy. Nie wiem jak bym zareagowała - odparła
   Kiedy mi to powiedziała do głowy wpadło mi jedno miejsce. Zawsze odwiedzałem je kiedy miałem słabsze dni i potrzebowałem pobyć trochę sam. Nie zastanawiając się długo poszedłem do gabinetu lekarza prowadzącego pacjentkę mojego brata. Po dość długiej wymianie naszych za i przeciw zgodził się. Oczywiście tylko na 3 godziny, ale to też coś.
- Chodźmy stąd - rzuciłem w pośpiechu
     Hannah zapakowała do swojego plecaka jakieś leki, które w razie czego miały za zadanie jej pomóc. Po zrobieniu przez nią fryzury i delikatnego makijażu razem poszliśmy do mojego auta. Usiadła na miejscu pasażera i ruszyliśmy w podróż. Mało podczas niej rozmawialiśmy. Może nie była jeszcze, aż tak gotowa na rozmowy z obcymi. Swoją drogą zastanawiało mnie skąd wiedziała, że ja to nie Ethan.
     W drodze zatrzymaliśmy się przy KFC, w celu kupieniu czegoś do jedzenia. Na twarzy dziewczyny pojawił się szeroki uśmiech z tego względu, że dla odmiany mogła zjeść coś innego niż szpitalne jedzenie. Na miejscu byliśmy po około 40 minutach jazdy. Bylibyśmy wcześniej, ale o tej porze drogi w LA były zakorkowane.
     Zabraliśmy nasze pakunki i poszliśmy na wzgórze miasta aniołów.
- Pięknie tutaj - powiedziała zachwycona Hannah
- Wiem. Uwielbiam to miejsce, zwłaszcza podczas zachodów słońca - odparłem
- Jak je znalazłeś? - zapytała
- To nie trudne. Każdy potrzrbuje swojej samotni, gdzie możesię wyciszyć. Ja lubię wykrzyczeć to co leży mi na sercu. Tutaj nikt mnie nie słyszy - wytłumaczyłem
- Serio? Wow. Nie wyglądasz na osobę która ma jakieś problemy - zauwarzyła
- Mam. Wiele. Na przykład. MÓJ BRAT TO IDIOTA! - krzyknąłem w przestrzeń - ALE GO KOCHAM. TAK JAK MOJE ŻYCIE
- CHCĘ DO DOMU. MAM DOŚĆ TEJ SZPITALNEJ UDRĘKI - krzyknęła za mną
- Pomogło? - zapytałem
- Żebyś tylko wiedział jak - uśmiechnęła się - Dziękuję
- Nigdy nie dziękuj za życzenie powodzenia, za czyjeś zaufanie, szczerość, za uczucia - rzuciłem
    Siedzieliśmy na wzgórzu jedząc kupione przez nas fast foody. Było wręcz idealnie. Przez chwilę czułem się tak, jakbym był na randce.
- Powiesz mi jak trafiłaś do tego szpitala? - zagaiłem do rozmowy
- Chciałam się zabić. Po śmierci ojca, całe moje życie zaczęło się walić. Chcę, aby ten kto odpowiedzialny jest za jego śmierć zgnił w więzieniu - powiedziała
- Wiesz, że czasami lepiej się wygadać? Zrzucić z siebie to ciężkie bierzmo i podzielić się nim z kimś - chciałem sprawdzić czy uda mi się ją namówić
- Więc, po śmierci taty próbowałam normalnie funkcjonować. Jak się domyślasz było zupełnie inaczej. Opuściły mnie przyjaciółki i chłopak. Poza tym mama zajęła się pracą. Na dodatek powiedziała mi, że mieli się rozwieść. Grali przede mną idealną rodzinkę, czekając na odpowiedni moment do powiedzenia mi, że tatuś miał kochankę. Oprócz tego podczas tego wypadku straciłam dwie osoby. Mama była w 5 miesiącu ciąży. Poroniła. Za dużo stresu, poza tym ta ciąża od początku była zagrożona - opowiedziała wszystko
    Wow. Nie miałem pojęcia, ile przeszła. Ucieszył mnie fakt, że to właśnie przede mną otworzyła się na tyle, żeby mi to wszystko powiedzieć. Współczułem jej z całego serca. Widząc jak się rozkleja zamknąłem ją w szczelnym uścisku. Potrzebowała go. Każdy tego potrzebuje. Wtuliła się w zagłębienie mojej szyi. Czując to jak wiele miłości potrzebuje ta mała krucha dziewczyna, moje serce rozpadało się na miliony kawałeczków wielkości maku. Chciałem, aby wiedziała, że może na mnie liczyć w każdej sytuacji.
    Siedzieliśmy już w samochodzie w drodze powrotnej.
- Serio. Myśleli, że jesteś Ethanem? - zaśmiała się
- Nic na to nie poradzę. Nawet nasza babcia raz myślała, że ma jednego wnuka, bo zawsze widziała nas osobno - zaśmiałem się na to wspomnienie
- Oh Boże. Serio? - wybuchnęła niekontrolowanym śmiechem - Ja widzę sporą różnice. - dodała
    Po wróceniu na oddział przywitała nas pielęgniarka.
- Cześć Ethan. Nowa fryzura? Do twarzy ci - powiedziała
- To tylko na krótszą metę, ale dziękuję - rzuciłem
    To nie pierwszy raz kiedy ktoś nas pomylił. Zawsze traktowaliśmy takie osoby długą rozmową na temat tego jak nas można rozróżnić, ale w tym wypadku musiałem grać dalej. Widząc rozbawioną minę Hany szło mi nawet dobrze. Cieszę się, że udało mi się spędzić z nią ten dzień. Był niezwykły. Oboje lepiej się poznaliśmy. Ja jednak czułem, że między nami wytworzył się pewien rodzaj więzi, której nie dało się wytłumaczyć.
    Po powrocie na jej salę zwróciłem uwagę na kartę przyczepioną do oparcia łóżka dziewczyny. Po przeczytaniu tego chwilowo zamarłem. Hannah King. Jak Ethan przychodząc tutaj tyle czasu nie zwrócił na to uwagi. On jest totalnym idiotą. Muszę mu o tym powiedzieć.
=========
Jak myślicie czy Grayson dobrze zrobił podszywając się pod brata? Czy Hannah poczuła coś do Graysona? Co przeoczył Ethan?
Zapraszam na kolejne części. Zachęcam do gwiazdkowania i komentowania. 😄😂
Do czwartku ❤❤✌

Zerwane Więzi § Ethan, Grayson DolanOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz