Hannah
Kolejny dzień. Po śniadaniu znów usłyszałam pukanie do drzwi. Wiedziałam, że to Ethan. Tylko on tutaj jeszcze nie wiedział, że do mojej sali wchodzi się bez pukania. Wszedł uśmiechnięty i usiadł na swoim miejscu z poprzedniego dnia.
- Może dzisiaj porozmawiamy? - żartował sobie ze mnie? Takie właśnie rzuciłam mu spojrzenie - Nie mają tutaj z tobą łatwo - prubował zażartować, ale trochę mnie to dotknęło.
Nic nie mówiąc spojrzałam na niego w taki sposób, aby poczuł się niekomfortowo. Zrozumiał aluzję. Chyba nie był takim idiotą jakiego zgrywał w internecie.
- Dobrze. Już. Już nic nie mówię - rzucił i zaczął czytać "Grę o tron" którą ze sobą przyniósł.
Musiał spodziewać się tego, że nie będę chciała z nim rozmawiać. Najwidoczniej ostatnio bardzo mu się nudziło. Albo za dużo dowiedział się o kobiecych sprawach, czytając tą gazetę. Wiadomo jak to chłopaki woleli coś w czym jest dużo przemocy, drastycznej przemocy i wartkiej akcji. W sumie nawet lepiej, że sobie czytał.
W sali było tak cicho, że prawie zapomniałam o obecności wolontariusza. Po prostu rozwiązywałam sobie krzyżówki. Otworzyły się drzwi i pokazała się w nich Kate, niosąca moje leki. Ethan odwrócił na nią wzrok.
- Dzień dobry - przywitała go
- Dzień dobry - odparł
- Cześć Hannah. Jak się czujesz - zapytała podając mi leki
- Lepiej, Kate. Mam nadzieję, że niedługo wyjdę - szepnęłam starając się, aby tylko ona była w stanie mnie usłyszeć
Widziałam, że się zdziwił. Po jego reakcji wiedziałam, że mnie usłyszał. Musiało go to bardzo zdziwić. W końcu pierwszy raz usłyszał mój głos. Po wyjściu Kate przez chwilę patrzyliśmy sobie w oczy. Nie mogłam zrozumieć tego co w nich widziałam. Zakłopotanie, nadzieję. Nie przedłużając tej chwili wzięłam w dłoń telefon, napisałam do mamy, żeby przyniosła mi jakieś książki do czytania, włożyłam słuchawki i ponownie zabrałam się za rozwiązywanie krzyżówki. Kiedy Ethan skończył swoje 2 godziny wolontariatu, pożegnał się ze mną mówiąc "do jutra" i opuścił moją salę. Wow. Byłam pod ogromnym wrażeniem tego, że był taki uparty i mimo wszystko wciąż chciał mnie odwiedzać.
Czas obiadu. Na hallu ponownie zrobiło się głośniej. Zawsze tak było podczas wydawania posiłków, kiedy już wszyscy mieli swoją porcję w sali cały korytarz znów robił się cichy.
Moją porcję przyniosła Kate. Tacę postawiła na moim stoliku i usiadła na krzesełku.
- Jak było? Co myślisz o tym chłopaku? - zaczęła wypytywać
- Nie mam pojęcia co o nim myśleć. Jest miły, ale za mało go znam. Nie jestem gotowa na rozmowę z obcymi - odparłam
- Masz czas. Przez najbliższy miesiąc zdążycie się poznać. Musisz nauczyć się normalnie funkcjonować wśród ludzi, dopiero wtedy doktor Moon pozwoli ci wrócić do domu - powiedziała
- Staram się. Naprawdę. Jednak to nie takie proste kiedy przypominasz sobie jacy ludzie naprawdę potrafią być - stwierdziłam
- Bądź realistką Hannah. Wszyscy wiemy, że bez zła nie zaznalibyśmy dobra. Świat jest w ten sposób zbudowany, że każdy musi skosztować i słodyczy i goryczy - rzuciła na pocieszenie i wyszła.
Wieczorem odwiedziała mnie mama. Przytargała ze sobą kilka potrzebnych mi rzeczy, takich jak czyste ubrania, kosmetyki i kilka książek.
- Cześć skarbie - pocałowała mnie w czoło - Jak się czujesz? - zapytała standardowe pytanie.
Wszyscy. Do słownie wszyscy zawsze mnie o to pytali. Nie rozumieli, że nie chcę rozmawiać z nimi na temat mojego samopoczucia czy stanu zdrowia. Gdyby na przykład zapytała co danego dnia robiłam. Ale nie. Z resztą. O czym ja myślę? Co ja mogłam robić przez cały dzień, oprócz rozwiązywania krzyżówek i unikania Ethana? Właśnie. Moja mama nawet nie miała pojęcia o tym, że przydzielili mi kolejnego wolontariusza, który był u mnie juz dwa razy.
- Jest dużo lepiej. Przydzielili mi znowu kogoś. Przyszedł tutaj już drugi raz z rzędu i zapewne jutro też przyjdzie - powiedziałam jej
- To dobrze. Nie cieszysz się? - zauwarzyła, że mam nie tęgą minę
- Nie. Ja nikogo z zewnątrz nie potrzebuję. To tak jakby ktoś chciał cię na siłę z kimś wysfatać - oburzyłam się
- To zupełnie coś innego. Wolontariusze są od tego, żeby wesprzeć cię na duchu. Rozmawialiście? - zaciekawiło ją to
- Nie mamo. To nie jest odpowiedni moment. Nie znam go na tyle - rzuciłam
- Dzsz radę. Pozwól mu się poznać. Otwórz się. To pomoże wam obojgu - stwierdziła
Kiedy mama opowiadała mi co w domu, pracy i u mojego ukochanego Romeo myślami byłam zupełnie gdzieś indziej. Myślałam o tym, że Ethan wchodząc do mojej sali jako jedyny nie zapytał mnie jak się czuje. Być może dlatego, że lekarze powiedzieli mu, że nie jestem w najlepszym stanie. Bo nie byłam. Na początku. Wtedy nie odzywałam się nawet do mamy. Sama widzę niewielki postęp jaki udało mi się zrobić w ciągu dwóch i pół tygodnia. Muszę postarać się żeby wyjść jak najszybciej ze szpitala. Nie chcę tutaj spędzić kolejnych dwóch miesięcy. Wiem, że taka rekonwalescencja trwa czasami nawet latami. Oby to nie był mój przypadek.==========
Hej wam. Rozdział dodaje dzisiaj ponieważ jutro nie będzie mnie cały dzień w domu, a skończył mi się internet w telefonie 😜
Następny rozdział będzie w czwartek, postanowiłam, że pozostanę przy dwóch rozdziałach tygodniowo.
Co sądzicie o rozdziale? 😄
Zapraszam do komentowania i gwiazdkowania 😘😘
Do czwartku kochani ✌
CZYTASZ
Zerwane Więzi § Ethan, Grayson Dolan
Fanfiction16- sto letnia Hannah King po tragicznej śmierci swojego ojca próbuje popełnić samobójstwo. Po tym zdarzeniu jej mama nie ma wyjścia. Wysyła swoją jedyną córkę na terapię w specjalnym ośrodku. Podczas pobytu w szpotalu zaczyna odwiedzać ją 17- sto l...