Hannah
Kiedy Grayson wkroczył do mojej sali od razu go rozpoznałam. Niby był bliźniakiem mojego wolontariusza, ale kiedy tak siedzieliśmy z E w ciszy, przez pierwsze dni przyglądałam mu się uważnie. Ich mimika twarzy się różniła. Włosy, głos. Wiem, że naormalnie na ulicy gdybym ich spotkała po raz pierwszy to nie byłabym w stanie ich odróżnić.
Zaskoczył mnie fakt, że doktor Moon pozwolił nam opuścić razem szpital. Musiał bardzo ufać Ethanowi (on nie miał pojęcia, że to był inny Dolan), i zauważyć u mnie poprawę. Będę szczera. Dzięki temu krótkiemu wypadkowi poczułam, że jestem w stanie otworzyć się całkowicie. Wycieczka była cudowna. Jeszcze 6 tygodni temu nie pomyślałabym, że będę w stanie opowiedzieć komukolwiek tyle o sobie. Na dodatek pozwoliłam Graysonowi na zamknięcie mnie w ramionach. Nie mam pojęcia dlaczego tak było. Widziałam go pierwszy raz na własne oczy. Możliwe, że to przez Ethana czułam z nim jakąś więź. Nieważne, dlaczego. Po prostu się odważyłam. Bardzo potrzebowałam tak prostego gestu, jakim był zwykły hug. Nie pamiętam kiedy ktoś ostatnio mnie nim obdarzył. Była to chwila w której mogłam zatopić się na długo. Niestety czas nas gonił. Byłabym bardzo wdzięczne Ethanowi, gdyby jeszcze kiedyś przyszedł mnie odwiedzić z bratem.
W piątek E był strasznie nerwowy. Widziałam, że myślami był gdzieś indziej. Nie chciałam wchodzić w jego prywatne sfery. Możliwe, że chodziło o te sprawy które załatwiał. Pewnie gdyby chciał to by mi opowiedział co się stało. Jego wybór. Prawda?
Niedługo po tym kiedy wolontariusz opuścił moją salę odwiedził mnie mój lekarz prowadzący. Uwielbiałam go. Nie był stary i był tym przystojnym.
- I jak się czuje moja ulubiona pacjentka? - zapytał na wejściu
Może zabrzmi to dziwnie, ale wtedy nie przeszkadzało mi już nawet to denerwujące pytanie. Robiłam postępy.
- Bardzo dobrze, panie Moon. Dziękuję panu za mojego nowego wolontariusza. Bez niego i bez pana na sto procent nie zrobiłabym takich postępów - rzuciłam z uśmiechem
- Cieszę się, że zaczynasz myśleć w ten sposób. Moim zdaniem w najbliższą środę dostaniesz wypis - powiedział z uśmiechem
Kiedy to powiedział byłam tak szczęśliwa, że wyskoczyłam z łóżka i przytuliłam się do niego. Zaczął się cicho śmiać w moje ucho.
- Udusisz mnie Hannah - powiedział - No i gdzie ja znajdę drugą taką pacjentkę - podał mi chusteczkę, abym wytarła łzę szczęścia która powoli spływała po moim policzku
- Przysięgam, że jeszcze pana odwiedzę. Oczywiście nie jako pacjentka, ale... - przerwał mi
- Takiego powrotu nie chcę. Na zwykłą rozmowę. Jak przyjaciele. Stoi? - zapytał wyciągając w moją stronę dłoń złożoną w pięść
- Jak najbardziej doc - odparłam i zbiłam z nim żółwia.
To była niesamowita wiadomość, którą natychmiast podzieliłam się z moją rodzicielką. Jeszcze tego samego wieczora mnie odwiedziła. Po krótkiej konsultacji z lekarzem prowadzącym i ordynatorem przyszła do mojej sali. Możecie nie rozumieć tego jak obie byłyśmy szczęśliwe z tego faktu. Nie odzywałyśmy się dużo. Głównie obie zalewałyśmy się Łzami, które były przepełnione szczęściem po same brzegi. Był to pierwszy raz od śmierci taty, kiedy obie się z czegoś tak bardzo cieszyłyśmy.
Czułam wewnętrzną potrzebę podzielenia się tą wiadomością z Ethanem. Niestety nie zdążyliśmy wymienić się jeszcze numerami, a na social media nie mogłam liczyć. Wszystko poblokowałam po zerwaniu więzi z wszystkimi bliskimi mi osobami. Tata, Jason, Jesabell, Veronica i w pewnym sensie moja mama. Przez te straty stwierdziłam, że nie potrzebne mi lajki i komentarze. No bo przecież nie na tym życie polega, prawda?
- Nad czym tak myślisz? - usłyszałam głos mamy
- Zastanawiałam się w jaki sposób dać znać Ethanowi - odparłam
- Kto to? Nowy chłopak? -zapytała z dziwną miną
- Nie. To wolontariusz. I nie. Nic mnie z nim nie łączy, oprócz przyjaźni - uprzedziłam następne pytanie
- Ok. Już nic nie mówię. Powiedz mu w poniedziałek, kiedy tutaj przyjdzie - stwierdziła
To było jedyne wyjście które widziałam. Jednak ciężko wytrzymać z taką wiadomością. Z właszcza kiedy ta osoba, której chcesz to powiedzieć miała w tym ogromny udział. Byłam pewna, że Ethan będzie nie mniej szczęśliwy co ja.
Po wyjściu mamy długo nie mogłam zasnąć. Nie miałam zielonego pojęcia co było tego powodem. Czy prysznicu, który sobie zafundowałam, a był on bardzo zimny, czy ekscytacja, która jeszcze we mnie buzowała. Z nudów wzięłam zeszyt w którym szkicowałam długopisem, ten w którym prowadziłam rozmowy z wolontariuszem. Otwarłam go na randomowej czystej kartce i zaczęłam rysować, nie mając początkowo pojęcia co chcę, aby znalazło się na kartce. Po skończeniu zorientowałam się, że jest to widok, który obserwowałam razem z Graysonem. Wyszło nawet nie źle. Nie nyśląc o niczym konkretnym, przewinęłam kartki w tył. Tam widziałam same smutne obrazki. Smutne osoby, miejsca. Na dłużej zatrzymałam się na obrazku gdzie dziewczyna trzyma w swojej dłoni żyletkę. Postanowiłam, że oddzielę to co było i zacznę życie na nowo. Skupiając się na tym co kocham. Na pozytywach. Wyrwałam z zeszytu wszystkie smutne wspomnienia i uprzednio gniotąc każdą kartkę, rzucałam je gdzieś po sali. Zasnęłam z nowymi. Dobrymi myślami.
=========
No więc jeszcze trochę i Hannah opuści szpital. Jak myślicie uda jej się utrzymać kontakt z braćmi Dolan?
Jak myślicie co będzie tym wielkim komunikatem, który niedługo mają nam wyjawić bliźniacy? Wy też chcecie 4oy tour2?Wy też macie tyle nauki? Ugh. Ja nie wim czy dam radę w tym roku 😫
No więc zapraszam was do gwiazdkowania i komentowania ❤❤
Do czwartku ✌✌
CZYTASZ
Zerwane Więzi § Ethan, Grayson Dolan
Fanfiction16- sto letnia Hannah King po tragicznej śmierci swojego ojca próbuje popełnić samobójstwo. Po tym zdarzeniu jej mama nie ma wyjścia. Wysyła swoją jedyną córkę na terapię w specjalnym ośrodku. Podczas pobytu w szpotalu zaczyna odwiedzać ją 17- sto l...