Hannah
- Słyszałam, że robisz postępy - powiedziała Kate przynosząc mi poranny posiłek
- Wydaje mi się, że nie można nazywać tego w ten sposób. Podsuwałam mu tylko kartkę z tekstem. Tak jak robią młodsze dzieci w szkole - odparłam
- Tak czy siak, nawet doktor Moon widzi światełko w tunelu - rzuciła przez ramię i wróciła na korytasz, do swich obowiązków.
Codzienne pukanie do drzwi. Wciąż delikatne. Dlatego byłam pewna czyją sylwetkę widzę przez szybę.
- Hej - powiedział Ethan z uśmiechem, ale ja odpowiedziałam tylko blady uśmiech.
- Czyli jak narazie nic się nie zmienia? - zapotał drapiąc się po potylicy - No trudno - usiadł na swoim stałym miejscu i wyciągną iphona.
On też należał do jego zwolenników. Ja zawsze prosiłam rodziców o tańsze modele telefonów. Uważałam, że mi to nie jest potrzebne. To dla mnie pokazywanie tylko ile ma się pieniędzy, których nam nigdy nie brakowało, ale nie należałam do tych dziewczyn które mają wszystko podsunięte pod nos. Zawsze potrafiłam sama posprzątać, wrzucić pranie do pralki czy zrobić sobie śniadanie. Oczywiście do wybitnych kucharek nie należałam, ale nawet nie źle mi szło.
- Oh. Masz "Władce pierścieni". Mogę pożyczyć? - zapytał zwracając uwagę na książkę na mojej szawce
Oczywiście, że się zgodziłam. Sama skończyłam czytać ją w niedzielę. Zawsze potrafiłam się dzielić z ludźmi tym co miałam. Z małymi wyjątkami. Nie chciałam nikomu oddać Jaysona. Był wprost idealnym chłopakiem. Zawsze dbał o mnie i brał pod uwagę moje zdanie. Mieliśmy za sobą dość długi staż. Spędziliśmy razem ponad 7 miesięcy. Dlaczego nie jesteśmy już razem? Po śmierci taty nie miałam dla niego już tyle czasu. Przestałam chodzić z nim na imprezy, aby zachować żałobę. Wtedy bardzo zmieniło się jego podejście. Olewał mnie i tak samo jak moje fałszywe przyjaciółki przestał mnie wspierać. Był to dla mnie trzeci z powodów do tego co zrobiłam. Jednak było ich więcej. Pewnie dowiecie się później o reszcie z nich.
- Dlaczego do mnie przychodzisz? - napisałam na kartce
- Jestem wolontariuszem. To moje zadanie - powiedział
- To wiem, ale zajmujesz się tym na dłuższą metę czy dopiero zaczynasz?
- To moje pierwsze spotkanie. Szczerze? Miałem jakiś czas temu słabszy moment, przez co omal nie trafiłem do poprawczaka. W zamian za to pozwolili mi odpracować tutaj ten miesiąc, ale bardzo mi się to spodobało i mam zamiar zająść się tym na powarznie - powiedział szczerze
- To dobrze. Nadajesz się do tego. Jesteś bardzo pozytywną osobą. Nie chcę pytać co się stało bo to twoja sprawa. Każdy ma prawo do słabszych momentów, a uwierz mi coś o tym wiem :D
- Mogę zapytać dlaczego próbowałaś to zrobić? Dlaczego chciałaś się zabić? - tak, wiedziałam, że to pytanie w końcu padnie z jego ust. On był ze mną szczery więc i ja będę.
- Jest więcej niż jeden powód. Najważniejszy pewnie znasz - napisałam
Nie zapytał o nic więcej. Pokiwał tylko głową na znak, że rozumie, że nie chcę z nim rozmawiać na te tematy. Niw mówił zbędnych słów jak inni, że będzie dobrze, że w niebie jest mu lepiej i tam nie ma trosk i problemów. Takie słowa mnie tylko dołowały. Wiem, że kiedyś przyjdzie czas i na mnie. Jak na każdego. Jesnak jak dla mnie śmierć mojego 41 - edno letniego Charelsa Kinga była niepotrzebna i zbyt wczesna. Mógł żyć spokojnie jeszcze kopę lat. Doczekać mojego wesela, wnuków, może jeszcze potomka. Wszystko to stracił w momencie kiedy wsiadł za kierownicę. Wciąż mam w głowie jego ostatnie słowa.
- Tato, kiedy wrócisz? - zapytałam
- Kiedy tylko skończę pracę kochanie. Pilnuj mamy, żeby nic jej się nie stało - powiedział i pocałował mnie w czoło
- Już wychodzisz kochanie? - zapytała moja rodzicielka
- Niestety - rzucił - Właśnie. Mia. Dziś wieczorem odwiedzi nas Rob z rodziną. Przygotujesz coś dobrego? - dopytał już w drzwiach
- Jasne. Kaczka będzie czekała na was na miejscu - zaśmiała się mama
Jak łatwo się domyślić tamta kolacja się nie odbyła. Niedługo później do mamy zadzwonił jakiś lekasz z kliniki do której trafił tata. Miał za zadanie przekazać nam smutną wiadomość. Nie wiem dlaczego, ale przez pierwsze 2 tygodnie nie wypuszczałam z umysłu wiadomości o tym, że go wtedy wypuściłam z domu. Mama także miała takie myśli. Wiem to, ale dobrze się z tym ukrywała.
Wolontariusz na chwilę odwrócił wzrok od książki którą mu pożyczyłam. Przez moment tępo wpatrywał się w jedno miejsce na łóżku szpitalnym. Intensywnie się nad czymś zastanawiał.
- Wydaje ci się, że będziemy w stanie normalnie porozmawiać? - przerwał ciszę między nami
- Na to przyjdzie jeszcze czas - napisałam
Po tym obdarzył mnie najpiękniejszym uśmiechem jaki kiedykolwiek widziałam. Nigdy nie spodziewałabym się, że ktoś ucieszy się z powodu wymiany zdań na kartce. Miałam też świadomość tego, że musi przyjść ten dzień kiedy się do niego odezwę. Nie możemy przecież ciągle prowadzić konwersacji w ten sposób.
W sali słychać było wibrację. To telefon Ethana. Odczytał wiadomość i włączył snapchata.
- Nie będzie ci przeszkadzało jak nagram snapa? Jeżeli tak to wyjdę do łazienki - powiedział
- Nie mam nic przeciwko temu. Tylko nie chciałabym się na nim znaleźć - szybko napisałam
- Jasne - ustawił kamerkę i zaczął do niej mówić - Cześć wszystkim. Jestem jeszcze w szpitalu, ale chciałem was poinformować, że nowe video jest na kanale. Sprawdźcie je - na ostatnich słowach trochę przyśpieszył, żeby zmieścić się w długości jednego snapa.
Nie wiedziałam, że będę w stanie polubić kogoś w tak szybkim czasie. Naprawdę zaczynałam lubić Ethana. To dziwne dlatego, że nie wypowiedziałam przy nim żadnego zdania. Oprócz tego do Kate, ale to się nie liczy.
=========
No i kolejny rozdzialik 😀
Jak się podoba?
Dawajcie znać komentując i gwiazdkując 😋
Do wtorku ❤✌✌
CZYTASZ
Zerwane Więzi § Ethan, Grayson Dolan
Fanfiction16- sto letnia Hannah King po tragicznej śmierci swojego ojca próbuje popełnić samobójstwo. Po tym zdarzeniu jej mama nie ma wyjścia. Wysyła swoją jedyną córkę na terapię w specjalnym ośrodku. Podczas pobytu w szpotalu zaczyna odwiedzać ją 17- sto l...