To miał być prezent na osiemnaste urodziny...

59 8 0
                                    

Hannah
      To był dzień na który z niecierpliwością czekaliśmy razem z Seanem. Dzień przyjścia decyzji o tym czy jestem przyjęta do szkoły na Broadwayu, czy nie. Oboje siedzieliśmy z niecierpliwością w moim salonie i czekaliśmy na listonosza.
     Co działo się w ciągu tego tygodnia? Moja mama i jej adwokat spotkali się z adwokatem Ethana i razem złożyli apelację o odroczenie rozprawy. Dzięki temu czułam się jeszcze lepiej. Mimo tego, że wciąż boję się samotnie opuścić mojego domu. W sprawie przeciętych przewodów hamulcowych w samochodzie mojego taty nic nie ruszyło naprzód. Mimo wynajętego detektywa. Nie miałam pojęcia o co chodzi.
    Dzwonek do drzwi. Był to facet od poczty. Kiedy otwarłam mu drzwi z uśmiechem wyczytał moje imię i nazwisko z koperty którą trzymał w dłoni. Zanim odszedł podsunął mi jeszcze druk do potwierdzenia odbioru, który pospiesznie podpisałam.
- Otwieramy? - zapytałam wchodząc do salony, gdzie czekał na mnie przyjaciel
- Jeszcze pytasz? Nie ma na co czekać! - ponaglił mnie
   Złapałam kilka szybkich oddechów i powoli otwarłam kopertę. Wyjęłam z niej drukowaną wiadomość i zaczęłam czytać.
"Droga panno King,
   Pragniemy panią poinformować iż z wielką przyjemnością przyjmiemy Panią do naszej szkoły. Jesteśmy pod wielkim wrażeniem Pani osiągnięć zarówno w tańcu jak i w nauce. Będziemy starać się, aby obie te rzeczy się jeszcze polepszyły.
Z wyrazami szacunku,
Katehrine Green, dyrektorka"
    Ze szczęścia ze łzami w oczach wskoczyłam w ramiona Seana. On również studiował w Nowym Jorku. Nie na Broadwayu, ale zawsze mielibyśmy się do kogo odezwać.
- Jak myślisz będą mieli jeszcze jakieś miejsca w twoim akademiku? - zapytałam uśmiechając się
- Obawiam się, że teraz ciężko będzie ci znaleść jakiekolwiek miejsce w akademiku. Jest prawie wrzesień. Zaraz zaczyna się rok szkolny. Akademiki są wypełnione po brzegi - powiedział
- Co? I co ja teraz zrobię? Będę musiała coś wynająć - stwierdziłam mniej wesoła
- Zawsze mogę cię przenocować w moim pokoju. Wydaje mi się, że mój współlokator nie będzie miał nic przeciwko - zaśmiał się
     Przez dłuższy moment rozmawialiśmy o naszych planach. Gdyby nie Sean pewnie nawet nie miałabym odwagi, aby napisać aplikację do tej szkoły. Byłam wdzięczna bogu, że go mam. Chciałam zadzwonić do wszystkich znajomych i opowiedzieć o tym jaka szczęśliwa jestem, ale został mi tylko jeden przyjaciel. Plus bliźniacy, z którymi wciąż nie miałam ochoty rozmawiać. To zabawne, jak wszystko w naszym życiu potrafi się zmienić. Osoby którym kiedyś tak bardzo ufałam. Do których zadzwoniłabym jako pierwszych po wyjęciu pisma z koperty są dzisiaj na samym końcu mojej listy. Nie unikam ich. Kiedy mijam ich na ulicy przywitam się z nimi, nawet zamienimy kilka zdań- ale nie są już dla mnie tacy ważni jak byli wcześniej. Wiem, że cierpią. Ja też. Kiedyś zrobiłabym wszystko, żeby ramiona Graysona znów mnie oplotły. Chciałam w nich zostać tak długo jakby miał wyblaknąć i zniknąć. Teraz Gray jest dla mnie jedynie znajomym, niewyraźnym wspomnieniem. Tak, wiem. Jak można o kimś tak szybko zapomnieć, kiedy wcześniej twierdziło się, że tak mocno się go kocha? Szczerze? Nie miałam pojęcia. Może to nie on był miłością mojego życia. Muszę żyć dalej, aby móc się o tym przekonać.
    Mama wróciła wcześniej z pracy. Kiedy tylko weszła do salonu zaczęłam swoją grę. Na twarz wrzuciłam smutną minę.
- I jak Hannah? Dostałaś się? - zapytała
- Niestety mamo - przerwałam na chwilę - Nie będę mogła... - przerwała mi
-Oh, skarbie tak mi przykro - przytuliła mnie
- Nie będę mogła znaleść już miejsca w akademiku. Wszystkie są pełne - dodałam z uśmiechem na twarzy
- Co? Czyli się dostałaś? - zapytała podekscytowana
- Tak. Tylko chyba będę musiała wynająć kawalerkę - rzuciłam
- Właściwie too... - podeszła do jednej z szafek kuchennych i wyciągnęła z niej podełko w którym zaś zajdowały się klucze -  To miał być prezent na osiemnaste urodziny, ale skoro już nie masz gdzie mieszkać to będzie też dobry prezent na rozpoczęcie życia w Nowym Jorku - powiedziała dając mi pęk kluczy
    Nie mogłam w to uwierzyć. Rodzicielka wyjaśniła mi wszystko. Kupili mi to mieszkanie jeszcze kiedy tata żył. Już wtedy mówiłam o tym jak bardzo chcę iść do colledge'u w NYC. Czekali tylko, aż stanę się pełnoletnia. Dodała też, że w mieszkaniu są dwie sypialnie. Więc mogłam znaleść współlokatora. Nie musiałam go szukać. O czynsz nie musiałam się martwić.  Jest opłacany przez mamę. Na dodatek miałam założone swoje konto oszczędnościowe, na które od moich urodzin rodzice wpłacali spore sumy pieniędzy na okazję taką jak ta. Teraz byłam już prawie pełnoletnia i gotowa stawić czoło temu co przyniesie mi wyprowadzka z Los Angeles. Nowe mieszkanie, nowa szkoła, nowe życie, nowa Hannah. O tym również marzyłam...

==================================

Marzenie Hany się spełnia :P 

Co myślicie o rozdziale? 

Następny już w czwartek :P

Do następnego kochani :* <3

Zerwane Więzi § Ethan, Grayson DolanOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz