Przyszło mi to łatwiej niż mi się wydawało...

127 10 0
                                    

Hannah
    Cały weekend siedziałam w sali. Nie wyściubiłam z niej nosa dalej niż do łazienki, którą miałam w pokoju. Rozmowa z Ethanem, choć krótka wydawała mi się być dobrym początkiem czegoś wspaniałego. Wiem, że chłopak będzie przychodził tutaj jeszcze co najmniej dwa tygodnie, ale nie chciałam siedzieć zamknięta w tych czterech ścianach jak kanarek w klatce. Była to już połowa maja, a za oknem robiło się co raz cieplej. Wiem, że kiedyś lekarze zezwalali na wyjścia pacjentów z oddziału na choćby krótki spacer, ale musiał towarzyszyć im ktoś zaufany. Ja jak narazie nie miałam szans na spacer w przy szpitalnym parku.
    Pukanie do drzwi.
- Cześć. Jak minął weekend? - zapytał mój wolontariusz
- Dłużył się w nieskończoność. Przeczytałam już wszystkie książki od mamy. Mam nadzieję, że dzisiaj mi kilka przyniesie - rzuciłam
- Mam lepszy pomysł - wyciągną z plecaka laptopa firmy apple - Pogramy w gry - dał mi jeden z joystcków
- Ethan. Ja nie umiem grać w takie gry. Wolę planszówki, gry umysłowe - zaczęłam narzekać
- Nie przesadzaj. Na planszówki też znajdziemy czas - przysunął swoje krzesło bliżej mnie, aby dobrze widzieć ekran.
     Dopiero teraz mogłam bliżej przyjżeć się jego twarzy. Miał ciemną karnację, lub zdążył się już opalić, jego oczy miały brązowy kolor. Jego policzek zdobił niewielki pieprzyk, podobny miał obok praweko oka. Podczas kiedy się uśmiechał przy ustach pojawiały się słodkie dołeczki. W uszach miał kolczyki. Kurdę. Był przystojny. Stop! Hannah. Nie myśl w ten sposób. Możecie być jedynie przyjaciółmi. Narazie nikogo nie szukasz.
- Hannah. Strzelaj. Ja jestem już usunięty z gry - przywrucił mnie do normalności
- Jak to? Co się stało? - zdziwiłam się
- Podczas kiedy ty przyglądałaś się mi zabili mnie 3 razy. Teraz twoja kolej - uśmiechnął się, a ja strzeliłam buraka
     O boże. Czyli to zauważył. Ja głupia nie zdawałam sobie z tego sprawy.
     Próbowałam grać, ale mi to marnie wychodziło. Nigdy nie byłam dobra w te klocki. Dlatego jedyną grą w którą grałam były simsy. Tam się nie da przegrać. Co prawda nie ma tam tyle akcji i w ogóle, ale jest ona wciągająca.
- A tobie jak minął weekend? - rzuciłam zamykając laptopa
- Szybko. Odwiedzili nas dwaj przyjaciele i świetnie się razem bawiliśmy - odparł - Mam pytanie. Nie wiem czy powinienem pytać, ale mnie to nurtuje. Dlaczego nikt cię nie odwiedza oprócz mnie i twojej mamy? - zapytał
- Nikt mi nie pozostał. Tylko Romeo, ale jego tutaj nie wpuszczą. Jest oczywiście ciotka Mel, ale oni mieszkają w Nowym Yorku. Widujemy się zazwyczaj tylko na jakiś uroczystościach rodzinnych i w święta. Ostatni raz spotkaliśmy się na pogrzebie taty... - wspomniałam, ale przyszło mi to łatwiej niż myślałam
- Romeo? - zmienił temat - Kto to?
- Mój piesek. Zastąpuje mi młodszego brata, którego nie miałam - lekko się uśmiechnęłam - Dlatego ci zazdroszczę.
- Powiedziałbym, że nie ma czego, ale skłamałbym. Jesteśmy bardzo blisko siebie od kiedy nasz tata zachorował na raka - powiedział ciszej
- Przykro mi. Nie miałam pojęcia - wiedziałam, że tak należy się zachować. Mi wyrazy współczucia już w niczym nie mogły pomóc. Po co mi one po czyimś odejściu. Należy wypowiadać je wcześniej, aby rodzina wiedziała, że ma w kimś oparcie na trudne chwile.
      Do sali weszła Kate. Oczywiście z obiadem. Ethan miał ze sobą kanapki. Podzieliłam się z nim piciem i razem zjedliśmy.
- Opowiedz mi coś o sobie. Mało o tobie wiem - powiedział
- Właściwie to wszystko już wiesz. Tańczę. Są to tańce standardowe jak tango, walc czy salsa. Nie słucham muzyki. Tylko do tańca. Mój ulubiony kolor to fuksja i po prostu nienawidzę mojego życia. Zamiast forsy wolałabym mieć normalną matkę z którą można porozmawiać... - zacięłam się - Teraz ty
- Ethan Dolan. Mam brata bliźniaka i starszą siostrę. Jestem hybrydą Irlandzko- Włoską. O youtubie wiesz. Słucham wszystkiego, ale itak moim ulubionym wykonawcą jest The Weekend. Kolor? Zdecydowanie czerwony. Czasami też mam dość życia, ale przypominam sobie, że na świecie jest ponad 3 miliony osób, które we mnie wierzą. No i oczywiście jest jeszcze taka jedna. Hannah która potrzebuje super bohatera - oboje uśmiechnęliśmy się na ostatnie zdanie.
   To co powiedział było słodkie. Nie wiedziałam, że mam własnego bohatera. Nigdy nie nazywałam go w ten sposób, ale w pewnym sensie nim był. Bo to przecież tylko i wyłącznie dzięki jego uparciu i wytrwałości byłam w stanie cokolwiek do niego powiedzieć. Wiem, że wam może wydawać się dziwne, ale ja naprawdę mu to zawdzięczałam. Nigdy nie przypuszczałam, że jeden siedemnoato latek będzie w stanie tak zakręcić moim małym światek, który był tak kruchy jak skorupka od jajka. Wystarczyłby tylko troszkę mniej delikatny wstrząs i pękłabym jak bańka mydlana. Rozpłynęła się w powietrzu jak nimfa wodna.
     Ethan zostawił mnie samą po sześciu godzinach. Nie mając nic do robowy i w oczekiwaniu na mamę zasnęłam.
     ======
Jednak dodam wam dzisiaj rozdział 😄
Mam zamiar zrobić tak, aby dodawać rozdziały we wtorki i czwartki, a jak pod którymś pojawi się 5 komentarzy to dodatkowo będzie jeszcze jeden w tym samym tygodniu 😄
To co? Diżo lekcji dzisiaj?
Dajcie znać czy wam się podoba.
Do czwartku ✌✌

Zerwane Więzi § Ethan, Grayson DolanOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz