Ethan
W sobotę byłem kupką nerwów. Po raz pierwszy widziałem kogoś z tak powarznym napadem lęku. Naprawdę, ten widok był straszny. To znaczy nie straszny, że ona wyglądała strasznie. Straszny ze względu na to, że bałem się o nią. Mimo tego, że nie rozmawialiśmy ze sobą to ją polubiłem. Naprawdę. Dzięki niej nauczyłem się trzymać język za zębami, co przy moim trybie życia jest bardzo przydatne.
W piątek ordynator zapytał jak idzie mi wolontariat u boku Hany. Postanowiłem, że będę z nim szczery. Powiedziałem jak przebiegał nasz monolog w ciągu tych 5 dni. Nie musiałem długo opowiadać.
- Ethanie, nie będę owijał w bawełnę. Jeżeli do końca następnego tygodnia nie nastąpi u Hany poprawa, będziemy musieli dać ci innego pacjenta. Nie możemy postępować w ten sposób, że tylko ona będzie pod twoją opieką, kiedy nie widać żadnej poprawy - powiedział mi wprost
Trochę mnie to zagięło. Starłem się. Starałem się z całych sił. Choć tak naprawdę nie miałem ochoty chodzić na ten oddział to wstawałem rano i po prostu tam szedłem. Zazwyczaj Grayson musiał mi dać w policzek, żeby mnie zmotywować. Pomagało, ale tylko na krótszą metę.
- Ethan, jedz! - z rozmyślań wyrwał mnie brat - Nie myśl aż tyle. Będzie dobrze
- Łatwo mówić. Może zamień się ze mną i do niej idź w poniedziałek? Pewnie nawet nie wiedziałaby, że to nie ja - rzuciłem i zacząłem jeść naleśniki
- Dobrze wiesz, że to twoje zadanie - chciał podnieść mnie na duchu
- Może od razu powinienem poprosić o kogoś innego? - zapytałem sam siebie
- A może nie? Musisz się postarać. Gdybyś tak zrobił to poddałbyś się, a żaden z nas nie jest tchórzem - zmotywował mnie
Miał rację. Nie mogę pokazać Hanie, że jestem słaby. Wtedy sprawiłbym tylko, że mogłaby poczuć się jeszcze gorzej.
- Masz rację Gray. Nie mam tylko pomysłu w jaki sposób - byłem bezradny
- Spróbuj inaczej. Zawsze jest jakiś sposób. Nie ma sytuacji bez wyjścia - powiedział i poszedł do naszego "warehose". Ja po zjedzeniu śniadania do niego dołączyłem. Nagrywaliśmy tam video na najbliższy wtorek. Odpowiadaliśmy na nim na pytania od fanów. Padały różne. Od ulubionych piosenek po naszą rodzinę. Co do ostatnich nie chcieliśmy zbytnio na nie odpowiadać. Sprawy rodzinne są dla nas priorytetem i nie chcemy, aby ktoś z zewnątrz wiedział zbyt wiele o naszych prywatnych sprawach. Oczywiście znają podstawy, ale o tym chyba może wiedzieć każdy.
Ogólnie widzowie są dla nas bardzo ważni. Wiem, że pewnie myślą, że mimo tego co mówimy w filmach to mamy ich gdzieś. Gdyby nie oni to nie bylibyśmy tutaj gdzie jesteśmy dzisiaj. Kocham każdego z nich razem i z osobna. Gdybym mógł to chciałbym podziękować im za to, że są z nami osobiście każdemu. Jak wiadomo jest ich ponad 3 i poł miliona więc nie jest to możliwe. Chciałbym spotkać wszystkich, przytulić ich i powiedzieć jak ważni dla nas są. Większość z nich jest z nami nawet od pierwszego filmu, a było to prawie 4 lata temu. Podziwiam ich. Sam niekiedy wracając do dawnych filmów jestem tak zażenowany, że zastanawiam się czy to naprawdę my.
Niedziela. Po powrocie z niedzielnej mszy usiedliśmy przed telewizorem zajadając suszone owoce. Chodziliśmy do kościoła w każdą niedzielę. Nasi rodzice byli bardzo religijni i nas tego nauczyli. Zawsze żyliśmy w poczuciu, że Bóg nam pomoże wyjść z każdego dołka. Godzina tygodniowo to nic, a może umocnić nas w wierze w innych. Zawsze zostaje nam jeszcze 168 godzin na robienie innych głupot. Tej niedzieli swoje modlitwy skierowałem z prośbą o powrót Hany do zdrowia. Zasługiwała na to po śmierci ojca. Swoją drogą ciekawiło mnie to w jakich okolicznościech tak się stało. Nie mógł jednak przewlekle na coś chorować bo z czasem człowiek przywyka do tego, że opuści go ktoś ważny. Mogło być tak, że nie wiedział o tym, że jest chory i zbyt późno się o tym dowiedział.
Poczułem lądującą na mojej głowie suszoną śliwkę.
- Co? - zapytałem brata
- Pytałem czy zamawiamy pizzę. Ethan nie myśl tyle. Chyba nawet mam pomysł jak ci pomóc - poklepał mnie po ramieniu
- Jak? Mam nadzieję, że to dobry pomysł - rzuciłem
- Spokojna twoja rozczochrana. To ja tutaj jestem od dobrych pomysłów. A teraz możesz wreszcie powiedzieć mi czy mam zamówić pizzę? - zaśmiał się
- Głupio pytasz. Z ananasem poproszę - rzuciłem głośniej kiedy zniknął w swoim pokoju w celu złożenia zamówienia przez telefon
Ciekawiło mnie to, co miał na myśli. Wiem, że mogę mu zaufać. Jest moim bratem i najlepszym przyjacielem. Zawsze mogę na niego liczyć.
==========
Jak wam się wydaje? Jaki pomysł ma Grayson? Czy to w czymś pomoże i czy Hannah będzie dalej podopieczną Ethana? 😕
Zapraszam do komentowania i gwiazdkowania 😀
Do czwartku kochani 😄✌
CZYTASZ
Zerwane Więzi § Ethan, Grayson Dolan
Fanfic16- sto letnia Hannah King po tragicznej śmierci swojego ojca próbuje popełnić samobójstwo. Po tym zdarzeniu jej mama nie ma wyjścia. Wysyła swoją jedyną córkę na terapię w specjalnym ośrodku. Podczas pobytu w szpotalu zaczyna odwiedzać ją 17- sto l...