Nie dał za wygraną...

120 12 2
                                    

Hannah
Ponownie się pojawił. Tym razem w dłoniach miał dwa kubki z kawą ze Sturbucksa. Jeden z nich postawił obok mnie na szafce szpitalnej. Na papierowym kubku napisane było moje imię i uśmieszek. Zdziwił mnie fakt, że nie odezwał się nawet słowem. Oprócz prostego "cześć" na przywitanie.
Zajął swoje miejsce i wyciągną słuchawki i ipoda. Na dodatek czytał tę samą książkę co ostatnio. Możliwe, że zrozumiał fakt, że potrzebuję czasu, albo po prostu chciał walczyć ze mną moją własną bronią. Zabawne jest to, że ta cisza między nami, choć trochę krępująca, w ogóle mi nie przeszkadzała.
Powoli zaczęłam podziwiać chłopaka za wytrwałość. Nie dość, że jako pierwszy z wolontariuszy odwiedził mnie więcej niż jeden raz, to na dodatek siedział bez słowa mimo tego, że nie wyglądał na taką osobę która mogłaby siedzieć w ciszy przez tak długi czas. Na dodatek zrobiło mi się go żal. Przychodził tutaj i poświęcał mi swój cenny czas, choć zwykle nikt tego nie robił, kiedy ja nie dałam rady odpowiedzieć mu na przywitanie. Miałam nadzieję, że to się zmieni, że będę w stanie mu podziękować za cierpliwość.
Czwartek, piątek. Przychodził jak gdyby nigdy nic. Siadał na swoim miejscu i nie mówiąc nic zajmował się tym co ze sobą przyniósł. Nie dawał za wygraną. Trochę mi to zaimponowało. Nigdy z nikim nie spędziłam tyle czasu bez wypowiedzenia żadnego słowa. Oczywiście jak dla mnie oznaczało to dla mnie, że Ethan czeka na moment w którym to ja będę w stanie zacząć rozmowę na jakiś, wygodny dla mnie temat.
W piątek pod koniec jego czasu wezwał go do siebie ordynator. Ciekawe po co? Musiało to być coś poważnego, bo gdyby było inaczej rozmawiałby z doktorem Moonem. Czy to popsułam i przez to, że przez 5 dni nie wydałam z siebie dźwięku przenoszą go gdzieś indziej? Byłoby szkoda. Jego obecność w sali praktycznie przestała mi dokuczać. Być może dlatego, że jedyne co było słychać z jego strony to delikatne westchnienia. Wiadomo, że mógł już we mnie zwątpić. Ja sama zaczynałam wątpić w to, że kiedykolwiek stąd wyjdę. Mijał 4 tydzień, a ja nadal byłam w stanie rozmawiać tylko z trzema osobami. W mojej głowie widziałam obraz siebie w bujanym fotelu właśnie w tej sali. To było przerażające. Ze mną było co raz gorzej. Wtedy właśnie poczułam jak moje serce przyśpiesza. Oddech stawał się co raz płytszy, a na czole pokazywały się kropelki potu. To znowu się działo. Napad lęku. Czasami był tak mocny, że nie dawałam rady się sięgnąć do pilota obok mojej głowy, aby wezwać lekarza. To były najgorsze chwile mojego krótkiego życia.
Ból zaczął rozwalać mi głowę na tysiące kawałeczków. Zaczęłam wić się z bólu, na tyle na ile pozwolił mi paraliż. Drzwi do sali otwarły się w chwili kiedy upadłam na podłogę. Oczywiście był to mój wolontariusz. Podbiegł do mnie i kiedy zobaczył co się dzieje przystąpił do pomocy. Wiedziałam, że on nie jest w stanie mnie upokoić, on chyba też zdawał sobie z tego sprawę, bo jedynie podniósł mnie i ułożył na łóżku. Następnie wybiegł na korytarz i wezwał lekarzy. W głębi duszy byłam mu wdzięczna. Uratował mnie.
- Ethan wyjdź! - wypchnęła go Kate z sali - Nie może cię tutaj być! Zobaczysz się z nią w poniedziałek - zamknęła mu drzwi przed nosem
Przez chwilę widziałam jego sylwetkę przez szybę w drzwiach. Później po prostu zemdlałam.
Ocknęłam się późnym wieczorem. Przy moim łóżku siedziała Kate oraz moja mama. Obie były zestresowane. To już czwarty taki atak w ciągu mojego pobytu tutaj.
- Hannah. Obawiam się, że Ethan już tutaj nie przyjdzie. Był strasznie wystraszony - powiedziała pielęgniarka
- Domyślam się. I tak długo ze mną wytzrzymał. Nawet nie zdążyłam podziękować mu za pomoc - posmutniałam
Było mi wstyd za to, że musiał zobaczyć mnie akurat w takim stanie. Wiem, że nie miałam na to wpływu. Nikt nie miał, ale mimo tego nie chciałam, żeby ktokolwiek mnie widział w takim momencie. Mniej więcej dlatego też nie miałam ochoty, żeby dawali mi wolontariusza. Kiedy miałam już powoli się przed nim otworzyć, opowiedzieć coś o sobie on się przestraszył i więcej go nie zobaczę.
==========
Rozdział krótszy, ale mam nadzieję, że wam się podoba 😃
Dajcie znać w komentarzach oraz gwiazdkując. To motywuje mnie do pisania 😃😄
Następny rozdział najprawdopodobniej we wtorek, albo poniedziałek (bo znów we wtorek może mnie nie być) 😜
Do następnego✌

Zerwane Więzi § Ethan, Grayson DolanOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz