T/I POV
- Powodzenia. Na pewno dasz radę.- Shawn cmoknął mnie w usta i powiedział, że wszystko będzie dobrze. - Przyjadę po ciebie o 15 po lekcjach, tak jak mówiłaś. - uśmiechnął się do mnie co poprawiło mi humor. Nie cieszyłam się na powrót do szkoły, była to ostatnia rzecz jaką chciałam zrobić w moim życiu. - Kocham cię, pa.
- Też cię kocham. - przytuliłam się do niego mocno i nie chciałam puścić. No halo, kto normalny chciałby puścić swojego chłopaka przed tym jak miałby udać się do bram piekła.
- Tylko tam nie nabrój. - chwycił mnie za policzek jak prawdziwa ciotka i poszarpał nim. Mam nadzieję, że wiecie o jaką ciotkę mi chodzi.
Po skończonym zajęciach miałam dość. Nigdy nie byłam lubiana w szkole, byłam obrażana, wyzywana, wyśmiewana, a na wuefie popychana i poniżana. Dzisiejszego dnia także nie było łatwo.
Kiedy byłam już w szatni po zajęciach wychowania fizycznego jakaś dziewczyna z równoległej klasy zaczęła zarzucać mi, że jestem z Shawnem tylko dla sławy, pieniędzy i wskoczyłam mu do łóżka jak nic nie warta szmata.
Po jej słowach nie wytrzymałam, zamachnęłam się ręką i spoliczkowałam ją. Blondynka nie czekała chwili dłużej, wpadła w szał i zaczęła mnie okładać. To jeden cios w policzek, zaraz następny w brzuch, później jeszcze zaczęła targać mnie za włosy i drapać po twarzy oraz rękach. Byłam za słaba, żeby się obronić więc zaczęłam krzyczeć w niego głosy. Darłam się najgłośniej jak potrafiłam. Dziewczyna przeraziła się i zatkała mi usta śmierdzącym workiem na strój. Chwyciła mnie za szyję i przycisnęła z całej siły do szafek znajdujących się na mną. Cała bójka skończyła się, kiedy pani od wuefu weszła do szatni i ściągnęła tą dziewczynę ze mnie.
Obie wylądowałyśmy u dyrektora. Dziewczyna miała na imię Samanta jak się później dowiedziałam. Dostała naganę i została zawieszona w prawach ucznia. Ja natomiast zostałam odesłana do szkolnej pielęgniarki. Opatrzyła mi ranę na łuku brwiowym i starła krew z ust. Posmarowała także moją szyję maścią, żeby nie bolała i powiedziała, że jestem wolna. Chciałam do Shawna. Nie miałam już siły kolejny raz zostałam pobita ale tym razem na prawdę było to widać.
Czekałam na Shawna, który miał po mnie przyjechać. Nałożyłam kaptur na głowę i schowałam ręce do kieszeni. Po kilku minutach wpatrywania się w drzewo samochód bruneta przyjechał na parking. W tamtej chwili chciałam go po prostu przytulić i wypłakać się w ramię. Byłam słaba...
Chłopak wysiadł z pojazdu i zaczął kierować się w moją stronę. Ja odruchowo spuściłam głowę w dół, żeby nie zobaczył w jakim jestem stanie.
- Hej. - rozłożył dłonie, a niemal od razu w nie wpadłam. - Jak tam? Jedziemy? - odsunął się ode mnie i złapał za mój podbródek jednocześnie podnosząc moją głowę ku górze. Stawiałam lekki opór ale prędzej czy później musiał się dowiedzieć. - O mój boże! Kto ci to zrobił? - ściągnął mój kaptur z głowy i przejechał delikatnie dłonią po moim policzku.
- Shawn to nie ważne, jedźmy już do domu. - spojrzałam mu w oczy, był strasznie zmartwiony.
- Co!? Oszalałaś chyba mówiąc mi, że to nieważne. Już gadaj.
- To Samanta. - powiedziałam krótko.
W tym samym momencie ta jędza wyszła ze szkoły z paczką swoich plastikowych przyjaciółek. Tego się właśnie obawiałam.
- To ona. Prawda? - wskazał dokładnie na nią.
- Tak ale nie zaczynaj niczego. - pociągnęłam go w przeciwną stronę niż szły tamte dziewczyny.
- Ja niczego nie zaczynam, chcę jej tylko coś wytłumaczyć. - chwycił mnie za dłoń i pociągnął w ich stronę.
- O boże czy to nie jest Shaw Mendiz!? Hej dziewczyny to on! - jedna z tych nadmuchanych szmat podbiegła do naszej dwójki i trąciła mnie ramieniem wpadając prosto w objęcia bruneta. - O matko Shaw jest twoją największą fanką mogę zdjęcie autograf? - piszczała, a ja miałam w rażenie, że moje bębenki w uszach zaraz pękną.
Mój przecudny chłopak sprytnie wywinął się z jej uścisku i podszedł do dziewczyny, która zadawała mi ciosy w szatni.
- Hej. Ty pewnie jesteś Samanta, prawda? - niezbyt delikatnie odwrócił dziewczynę w swoją stronę. Co się będzie chłopak przejmował?
- Ej za kogo ty się... - nastolatka przerwała swoją wypowiedź w połowie i pisnęła. - O Boże! To ty! Shawn Mendes! Co ty tu robisz? - cała trzęsła się ze szczęścia.
A na twoje pytanie mogę z chęcią odpowiedzieć.
Przyszedł ci przypieprzyć albo chociaż nagadać. Ale łomot też byłby dobry.
- Przyjechałem po moją dziewczynę, którą pobiłaś! - oburzył się, a ja wyłoniłam się zza jego pleców i chwyciłam go za rękę. On natomiast splótł nasze palce razem i ścisnął je.
- To nie byłam ja! - krzyknęła. Odeszła krok dalej ale po chwili rzuciła się na niego i zaczęła prosić go o zdjęcie z autografem. Chłopak natomiast szedł w zaparte.
- Dziewczyno ogarnij się! Czy ty nie widzisz co jej zrobiłaś!? Nie widzisz jak ona teraz wygląda!? - Shawn odtrącił dziewczynę, pokazał dłonią na mnie i przyciągnął do siebie. - Masz się do niej nie zbliżać, a jeśli to robisz to nie skończy się to dla ciebie ciekawie. Ostrzegam cię.
Brunet nie czekał na reakcję dziewczyny, objął mnie ramieniem i zaczął odchodzić od nieco zmieszanej dziewczyny.
- Już nie powinna cię więcej dręczyć. - pocałował mnie we włosy i otworzył drzwi od strony pasażera.
- Dziękuję. Kocham cię. - złożyłam pocałunek na jego ustach. Ten uśmiechnął się i przedłużył go.
- Ja też cię kocham. - Shawn zbliżył się do mnie obejmując moje chude i delikatne ciało swoimi wielkimi ramionami. - A teraz szybko wsiadaj bo zostawiłem pizze w piekarniku. - nie czekał aż coś odpowiem tylko w błyskawicznym tempie okrążył pojazd i wsiadł do niego.
- Co ja mam z tobą człowieku? - zapytałam sama siebie pod nosem i zajęłam swoje miejsce.
-----------------
Piątek, piąteczek, piątunio i nowy imagin. Z góry przepraszam za słownictwo w tym rozdziale ale kiedyś musiało się pojawić :)))
Jeszcze na marginesie dziękuję za 5k odczytów które wbiliście wczoraj. ♥♥♥
Hope you enjoy! ♥
CZYTASZ
Imaginy || Shawn Mendes
FanfictionTytuł mówi sam za siebie. Imaginy wymyślam i piszę sama. Najważniejsze notowania w DLA NASTOLATKÓW: #04 - xx.xx.xx #16 - 06.05.19 #35 - 23.12.17 *NIE WYRAŻAM ZGODY NA KOPIOWANIE* *WSZELKIE PRAWA ZASTRZEŻONE*