40

2.3K 127 10
                                    

T/I POV:

Dziś mijała 3 rocznica mojego związku z Shawnem. Z człowiekiem, którego pokochałam i o którego troszczę się każdego dnia. Poznaliśmy się w liceum, kiedy ta niezdara wylała na mnie sok na stołówce. Tak wszystko się zaczęło. Teraz mamy już prawie 20 lat.

Brunet powiedział, żebym nic mu nie kupowała, bo ten chce zabrać w jakieś specjalne miejsce. Byłam jednak uparta i kupiłam mały, otwierany naszyjnik, w którym było miejsce na zdjęcie. Włożyłam tam fotografię, na której znajdowałam się razem z Shawnem, gdy byliśmy w Paryżu.

- Gotowa? - chłopak radośnie zmierzył mnie wzrokiem, ja tylko pokiwałam głową. - Myślę, że w tej sukience nie będzie ci wygodnie robić tego, co zaplanowałem.

- A co zaplanowałeś? - wyszczerzyłam oczy ze zdziwienia.

- Już ci powiedziałem, że ci nie powiem, więc dla twojego dobra będzie jeśli przebierzesz się w jakieś wygodne spodnie. - Shawn mrugnął do mnie, a ja w tym czasie byłam już w połowie drogi do mojej szafy, bo nie chciałam się spóźnić na to, co zaplanował chłopak.

- Możemy jechać. - chłopak uśmiechnął się do mnie i gestem ręki przepuścił mnie w drzwiach.

Brunet nie chciał zdradzić mi gdzie mnie wywozi. Miałam tylko nadzieję, że nie zostawi mnie głodnej i na dodatek bez telefonu gdzieś w lesie.

Po 40 minutach dotarliśmy na miejsce, a moim oczom ukazał się wielki budynek z napisem "zabawy z łukami".

- O co tu chodzi Mendes? - na prawdę nie wiedziałam o co chodzi.

- Nie widzisz kobieto? To po prostu będzie nietypowa randko-rocznica. - Shawn szyderczo się uśmiechnął.

Gdy weszliśmy do środka, Shawn objaśnił mi wszystko. Wyszło na to, że za 10 minut mieliśmy ubrać się w specjalne ubrania i mieliśmy stoczyć bitwę. W zabawie chodziło o to, że kto pierwszy dostanie strzałą w tors, ten przegrywa.

- Gotowa? - zapytał ukochany.

- Prawie. Mogłabyś mi proszę pomóc przy zapięciu tego guzika na plecach? - zapytałam słodziutko.

Chłopak bez problemu się z tym uporał. Weszliśmy na pole bitwy, jakiś mężczyzna objaśnił nam zasady i zaczęliśmy grę. Zabawa trwała w najlepsze, Shawn zaczął chować się za dużymi skrzyniami, więc postanowiłam go zaskoczyć. Podeszłam od tyłu i trafiłam w niego strzałą. Brunet momentalnie upadł na ziemię i wypuścił łuk z rąk.

Bardzo się przestaszyłam, ponieważ myślałam, że coś mu robiłam.

- Shawn, słyszysz mnie? Halo? - ściągnęłam kask z jego głowy i chwyciłam nastolatka za policzki. - Shawn, nie rób mi tego. Wstawaj. - chłopak nie odpowiadał mi, więc w jedynej chwili łzy pojawiły mi się w oczach. - Obudź się, proszę. Kochanie.

Po niespełna 10 sekundach Shawn zaczął śmiać się pod nosem. Ostatecznie wybuchł niekontrolowanym śmiechem. Myślałam, że go zamorduję.

- Jesteś skończonym idiotą. - rzuciłam w niego kaskiem i skierowałam się do wyjścia, wcześniej rozbierając się ze specjalnego kombinezonu do gry.

- Skarbie, nie gniewaj się. - po dwóch minutach brunet przybiegł do auta przy którym czekałam. - Nie chciałem cię tak wystarczyć. - chłopak próbował się do mnie przytulić, ale ja odwróciłam się do niego tyłem. W ostateczności Shawn wtulił się w moje plecy i błagał o wybaczenie.

- Nie będę się gniewać jeśli kupisz mi coś do jedzenia, bo przez ciebie zrobiłam się w głodna. - burknęłam pod nosem.

- Jasne, ale najpierw musisz mnie przytulić, bo jestem cieplutki, a ty na pewno już zmarzłaś. - miał rację,, za dobrze mnie znał. Pomimo tego, że stałam przy samochodzie nie całe 5 minut to zmarzłam w cholerę.

Owinęłam swoimi dłońmi jego pas i zatopiłam głowę w jego torsie. Uwielbiam to robić. Shawn też kochał mnie przytulać. Zawsze mówił, że jestem jego małym słoneczkiem.

- Kocham cię słoneczko. - ucałował moje czoło i próbował okryć mnie swoją wielką bluzą, którą często kochałam mu zabierałać.

- Ja ciebie też mój mały piosenkarzu.

--------

Witam ponownie :)

Chciałam tylko powiedzieć, że mój słomiany zapał do pisania powinien być nielegalny i bardzo mocno karany. Na prawdę.

Następnym razem o rozdział proszę się upominać 😂

Hope u enjoy! ♥

Imaginy || Shawn MendesOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz