50

1.7K 74 9
                                    

Shawn POV:

- Pakuj się do samochodu, zabieram cię na wycieczkę. - nieco zaskoczyłem T/I, kiedy wróciłem z zakupów. Była 8 rano. Dziewczyna przewracała się jeszcze na drugi bok w łóżku, a ja zdążyłem wrócić już z miasta ze świeżym chlebem i innymi artykułami do jedzenia.

- Mmmm... Co, czemu? - wymruczała spod kołdry.

- Od dawna mówiłaś, że chcesz wreszcie pojeździć na rolkach lub łyżwach. - na naszych twarzach pojawiły się uśmiechy.

- Tak, to znaczy nie. Znaczy... Czy ty w ogóle umiesz jeździć? - spytała z nutką kpiny w głosie. Czy ona coś sugeruje?

- Pff... Jasne, że umiem. Nie jeździłem tylko kilka lat. Przypomnienie sobie tego to żaden problem. - okej, to może być problem, ale nie jakiś ogromny. Prawda?

Po śniadaniu T/I ubrała się i pomalowała. Chociaż nie musiała spędzać w łazience aż 40 minut. Ubraliśmy się cieplej i ruszyliśmy w drogę. Pomimo, że był już początek wiosny, to pogoda była bardzo zdradliwa. Można było łatwo się przeziębić za sprawą mocnego wiatru.

- Czy wszystko wziąłem? Mmm portfel, rękawiczki, dodatkowy szalik, dowód, klucze od mieszkania, samochodu. - mruczałem pod nosem ze stresu, ponieważ nie chciałem wyjść na jakiegoś nieudacznik, który zabiera dziewczynę na rolki do parku na obrzeżach miasta, a sam nie umie jeździć. 

- Jeśli masz się tak stresować to naprawdę nie musimy nigdzie jechać. - T/I wsiadła do auta i zobaczyła moje zdenerwowanie. - To tylko rolki. Nie są konieczne, nie chcę cie do niczego zmuszać.

- Jest okej, naprawdę. - posłałem jej słaby uśmiech i odpaliłem samochód. - To po prostu przez, wiesz... - zamilknąłem. T/I doskonale wiedziała o co chodziło.

- Wiem. - szepnęła, a swoją delikatną dłonią pogłaskała mój po policzki. Ten gest czasami czynił cuda. Nieco mnie uspokajał. Miałem wrażenie, że za kilka sekund moje serce wyskoczy mi z klatki piersiowej i obierze własną drogę. To była tylko sprawa wyjścia na zakichane rolki. Popadałem w coraz większą paranoję. - Wziąłeś wszystkie swoje leki zaraz po śniadaniu?

- Nie pamiętam. Byłem w trakcie zażywania pierwszej dawki, kiedy mnie zawołałaś. Chyba nie wziąłem reszty... - spuściłem głowę i zacząłem zastanawiać się, których leków zapomniałem zażyć.

Wróciliśmy szybko do mieszkania ogarnąć sprawę leków, przebraliśmy się w lżejsze ubrania, ponieważ zaczynało robić się coraz cieplej. Po wszystkim ruszyliśmy w drogę.

W czasie jazdy słuchaliśmy piosenek i śpiewaliśmy na całe gardło. Nie mogło oczywiście zabraknąć kocich ruchów T/I, z których zawsze dobrze jest się ponabijać.

Gdy dojechaliśmy na miejsce poczułem jak cały mój stres ze mnie spłynął. Może było to spowodowane tym, że w parku nie było nikogo.

- Tak się stresowałeś, ale już nie musisz, bo nie masz widowni, która będzie patrzyła jak twoje dupsko co rusz będzie upadało na twardą ziemię. - zaśmiała się podle.

Nie mogłem puścić jej tego płazem. Szybko podszedłem do mojej dziewczyny i zacząłem ją łaskotać. Ona jak zwykle postanowiła krzyknąć wniebogłosy.

Wyciągnęliśmy nasze rolki z bagażnika, założyliśmy je i wtedy zaczęła się cała zabawa.

Najpierw musiałem przypomnieć sobie jak w ogóle mam na nich ustać i nie wywrócić się na twarz lub tyłek. Potem przeszliśmy do bardziej skomplikowanych rzeczy, mianowicie samej jazdy. Z początku szło mi nie najgorzej...

Oczywiście możemy pominąć fakt, że to T/I ciągnęła mnie za sobą, a ja próbowałem utrzymać równowagę i nie zabić się na choćby najmniejszym kamyczku leżącym na chodniku i czekającym na to, aby wpaść mi pod koła rolek i wywrócić mnie.

Z chwili na chwilę szło mi coraz lepiej, więc poprosiłem moją dziewczynę, aby mnie puściła. ponieważ chciałem sam spróbować swoich sił.

Rzecz jasna nie skończyło się to dobrze i wyglądało mniej więcej tak:

Rzecz jasna nie skończyło się to dobrze i wyglądało mniej więcej tak:

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

Jak zwykle T/I zaczęła śmiać się wniebogłosy. Próbowała pomóc mi w podniesieniu się z twardego podłoża, lecz nie mogła opanować śmiechu. Mimo, że upadek bolał, to śmiech mojej dziewczyny nieco mnie rozweselił.

- Przepraszam słońce. - powoli opanowywała śmiech. - Nic ci nie jest?

- Nie, chyba wszystko jest okej. Chociaż czekaj... Boli mnie jedno miejsce i potrzebuję całusa, żeby uśmierzyć ból.

Dziewczyna nie powiedziała nic tylko pocałowała mnie usta. Ja uśmiechnąłem się zadziornie podczas lekkiego muśnięcia warg.

Ściągnąłem rolki i stwierdziłem, że do samochodu wrócę w samych skarpetach, ponieważ nie miałem ochoty na kolejne spotkanie z ziemią. 

- Ty chyba zwariowałeś. Jak się przeziębisz to nie przychodź do mnie, żebym podała ci jakieś leki. - T/I założyła ręce na piersi i uniosła brew.

Gdy wróciliśmy do auta zapakowaliśmy rzeczy do bagażnika i ruszyliśmy na obiad do moich rodziców. Byliśmy umówieni na 15. W trakcie jazdy, która zajęła nam 2,5 godziny jak zawsze słuchaliśmy muzyki i śpiewaliśmy na całe gardła.

Z wyśmienitymi humorami dojechaliśmy na miejsce gdzie zostaliśmy ugoszczeni miło jak zawsze.

T/I POV:

Uwielbiam atmosferę w domu państwa Mendesów. Jest taka o jakiej zawsze marzyłam.

Gdy Shawn pomagał rodzicom w kuchni ja siedziałam z jego siostrą na kanapie. Byłyśmy praktycznie w środku rozmowy o chłopaku ze szkoły, który jej się podoba, kiedy usłyszałyśmy głośny huk spowodowany zamknięciem szafki kuchennej. Po tym z prędkością światła Shawn pojawił się przy nas i stanowczym głosem powiedział: Hej, halo. Nie chcę słyszeć o żadnych chłopakach dopóki nie będziesz pełnoletnia. Zrozumiano?

- Kochany. Proszę cię, żebyś nie podsłuchiwał naszych rozmów.  W innym wypadku opowiem twojej siostrze, jak jej brat wywrócił się dziś na rolkach. - podniosłam zadziornie brew.

- Ani mi się waż, bo inaczej porozmawiamy. - zaśmiał się.

--------

Hej! 

Tak, ja jeszcze żyję. Wiem, że trochę mnie tu nie było, ale było to spowodowane egzaminami, koncertem i innymi pierdołami. Po klasyfikacji postaram się pisać tu częściej.

Nie będę się do tego zmuszała, bo nie w tym rzecz. To ma być przyjemność dla autora jak i odbiorcy. Nie chciałam publikować tu tego shitu, który siedzi mi w głowie. Musiałam go najpierw uporządkować i skleić w estetyczną całość.

Jeśli byliście na koncercie możecie napisać mi jak wam się podobało i jaki moment najbardziej zapadł wam w pamięci.

Na moim profilu możecie znaleźć także opowiadanie o Shawni pt.: "Shawn, skarbie". I'm just saying if you're interested

Hope u enjoy! ♥

Imaginy || Shawn MendesOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz