47

2.3K 115 10
                                    

Shawn POV:

Uwielbiam długie podróże. Nie ważne, czy jadę samochodem, busem w trasę czy zwykłym pociągiem. Jest jeszcze lepiej, kiedy pada deszcz.

Podsumowując, w taką podróż chciałem zabrać T/I.

Wyruszyliśmy z samego rana spod naszego mieszkania. Drogi było trochę do przejechania, więc wstaliśmy bardzo wcześnie.

- Czemu nie chcesz mi powiedzieć, gdzie nas zabierasz? - spytała dziewczyna, okrywając się ciepłym kocem, ponieważ jak na letni dzień, to było chłodno.

- Uwielbiam, kiedy mówisz "nas". - rzekłem marzycielsko.

- Nie zmieniaj tematu. - popatrzyła się na mnie groźnym wzrokiem, który zawsze doprowadza mnie do śmiechu. Tak było i tym razem.

Po kilku dobrych godzinach jazdy zrobiliśmy postój, ponieważ, nie ukrywajmy tego, mam mały pęcherz. Nie minęło 20 minut, a my znowu byliśmy w drodze.

- To będzie kosztowne? - nastolatka spytała po kolejnej godzinie jazdy.

- A co to ma do rzeczy? - odpowiedziałem pytaniem na pytanie, chociaż wiem, że nie powinno się tak robić.

- Czy to co zaplanowałeś będzie drogie? - wyczułem zmartwienie w jej głosie.

- Jeśli nawet, to czy to jakiś problem? - szybko zerknąłem na T/I, ale wróciłem wzrokiem na drogę.

- Ostatnio dużo czasu spędzam na twitterze i znalazłam wpis, w którym jakaś dziewczyna oskarżyła mnie o to, że wskoczyłam ci do łóżka tylko dlatego, że jestem tym wielkim, sławnym Shawnem Mendesem. Pisała, że lecę na twoją kasę... Ale tak nie jest. - zmartwiona wbiła smutny wzrok w szybę.

- Matko... O to na prawdę chodzi? Po tych dwóch latach odkąd jesteśmy razem, wierzysz w takie brednie? Ja dobrze o tym wiem, że nie lecisz na moje pieniądze. Podczas tych wszystkich poranków, kiedy budzisz się w moich ramionach lub obok mnie, to zakochuję się w tobie na nowo. Kiedyś nie wiedziałem, co to prawdziwa miłość, ale to zmieniło się z dniem, w którym ujrzałem cię po raz pierwszy. Jedziemy do bardzo ważnego dla mnie miejsca, o którym nikt nie wie. Więc to jest dowód, jak bardzo cię kocham i jak bardzo mi na tobie zależy

Kolejne godziny minęły nam bardzo radośnie i głośno, ponieważ T/I stwierdziła, że w samochodzie jest trochę za cicho. Puściła moją ulubioną playlistę, na której znajdował się miedzy innymi John Mayer oraz Ed Sheeran. Bawiliśmy się w najlepsze.

Dojechaliśmy w sam raz na wieczór. Zaparkowałem kilkadziesiąt metrów od miejsca docelowego i wysiadłem z auta. Z bagażnika wyciągnąłem koszyk i chwyciłem T/I za dłoń.

Chodziliśmy między drzewami, aż naszym oczom ukazała się mała polana, na której stała altanka oraz huśtawka pod wielkim rozłożystym drzewem. Wszystko wyglądało bajecznie, ponieważ blask księżyca w pełni rzucał światło na polanę i przedzierał się przez liście rozmaitych drzew.

- To tutaj? - zapytała z uśmiechem.

- Tak. Mam nadzieję, że nie jesteś rozczarowana tym wszystkim po tak długiej jeździe.

- Oczywiście, że nie mój mały głuptasie. To miejsce jest cudowne, a zarazem magiczne.

- Bardzo się ciesze, że ci się podoba. - po jej słowach humor od razu mi się poprawił. - Wolisz najpierw się pohuśtać czy coś zjeść?

- Umieram z głodu.

Usiedliśmy na kocu w altance i zaczęliśmy jeść sałatkę, którą zrobiłem będąc jeszcze w domu. Otworzyłem butelkę z winem i polałem nam obojgu.

- Shawn, możesz wyjaśnić mi dlaczego to wino smakuje jak sok porzeczkowy? - zapytała ze zdziwieniem.

- Bo to sok porzeczkowy. - odpowiedziałem zgodnie z prawdą, a T/I wybuchnęła głośnym śmiechem.

- Coraz bardziej mnie zadziwiasz i zaskakujesz. - ciepło uśmiechnęła się w moją stronę. - Ale moment... Czemu ja też mam pić sok?

- Na wypadek gdybyśmy się zgubili to musisz być trzeźwa i spytać o drogę. - mrugnąłem do niej, chociaż sam dobrze poradził bym sobie z zapytaniem o drogę.

Na polanie spędziliśmy jeszcze dwie lub trzy godziny. Czas nie był ważny. Ważna była ona. Huśtaliśmy się na huśtawce, bawiliśmy się w chowanego i szukaliśmy przeróżnych gwiazdozbiorów na niebie. To była moja ulubiona część.

- Chyba nie zamierzasz wracać do domu w takim stanie? - dziewczyna zapytała, kiedy pakowaliśmy rzeczy do bagażnika. - Wory pod oczami masz większe niż sobie wyobrażasz, a twoje piękne poliki się czerwone jak buraki. Musisz odpocząć. - delikatnie przejechała dłonią po moich policzki.

Ona jest taka kochana. Lepiej nie mogłem trafić.

- Masz szczęście, bo zarezerwowałem pokój dla naszej dwójki w pobliskim hotelu. Nic się nie martw. Prześpimy się i będziemy mogli wracać.

--------

No i tak... Kolejny rozdział za nami ;) Muszę przyznać, że bardzo go lubię i jestem z siebie dumna, bo ma on ponad 650 słów.

Dziwnie czuję się z tym, że za dosłownie kilka minut Shawn nie będzie już nastolatkiem. Cóż wszyscy się starzejemy.

Hope u enjoy! ♥

Imaginy || Shawn MendesOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz