T/I POV:
Dwa dni przed wylotem Shawna na Jamajkę ten uparł się, że nie wyleci beze mnie. Był gotów zostać ze mną w Toronto i nie lecieć nigdzie, żeby skończyć swój trzeci album.
Po kilku nieudanych próbach Andrew namówił mnie na podroż, na którą początkowo nie chciałam się zgodzić, bo nie wyobrażałam, że mogłabym zostawić tyle obowiązków w szkole na ponad tydzień.
Za dwa dni byliśmy gotowi na podróż na słoneczną i ciepłą Jamajkę. Gdy dolecieliśmy już na miejsce czas mijał nam za szybko. Mój chłopak ciężko pracował nad trzecim album, a ja razem z Teddym wylegiwałam się na plaży. Shawn nie pozwolił mi siedzieć w studiu, ponieważ chciał, żebym usłyszała efekt końcowy.
Niby taki cudowny z niego chłopak, a jednak czasem jest strasznie upierdliwy. Zabrał mnie na tak zwane "wakacje", a nie pozwala mi nawet na siedzenie w naszym wspólnym pokoju, bo uważa, że mogłabym wszystko usłyszeć.
Czwartego dnia pobytu na wyspie, kiedy oboje z brunetem już spaliśmy, przyśniło mi się coś okropnego, strasznego. Nie pamiętam co to było, ale Shawn powiedział mi, że obudziłam się z krzykiem na ustach i strasznie się trzęsłam. Miałam wrażenie, że serce za chwilę wyskoczy mi z klatki piersiowej.
- Ciii. Już. Jestem tu. - mówił spokojnie, kiedy trzymał mnie mocno w swoich ramionach. Nie chciał mnie wypuścić. Siedzieliśmy na łóżku, a ja nie mogła uspokoić i wyrównać oddechu.
- Za chwilę wrócę. - powiedziałam w stronę chłopaka po czym wstałam w łóżka i poszłam do kuchni zażyć leki na uspokojenie. Może było to dziwne, ale zawsze, kiedy jechałam gdzieś dalej to brałam je.
Wyszłam na taras, żeby umiarkować oddech i zażyć leki popijając je wodą. Po chwili poczułam duże dłonie obejmujące moją talię.
- Wszystko już dobrze? - odwróciłam się twarzą do chłopaka i spojrzałam mu w oczy. Panował półmrok, ponieważ wychodząc na taras zapaliłam jedną małą lampkę przy drzwiach. W oczach Shawna dostrzegłam troskę, martwił się o mnie.
- Chyba tak. - rzekłam, po czym wtuliłam się w jego tors, kochałam to robić. Ale jeszcze bardziej kochałam jego.
Brunet zagarnął koc z sofy, która nie wiedzieć czemu stałą na dworze i okrył mnie nim.
- Nie wygłupiaj się, będziesz chora. - powiedział, kiedy próbowałam "zagarnąć" go pod tkaninę.
- Ty też matołku mały. - posłałam mu zmęczony uśmiech.
- Widzę, że komuś wrócił humor, ale za to jest zmęczony. - nastolatek ujął mój podbródek i pocałował mnie delikatnie w usta. Czułam jakbym się rozpływała, ponieważ chłopak robił to leniwie, ale tak ja lubiłam.
- Możemy iść spać z powrotem? - zapytał cicho, kiedy ja byłam zajęta bawieniem się jego palcami u rąk. Bardzo lubiłam to robić, a Shawn na to nie narzekał.
- Ale ja dalej się boję. - widocznie posmutniałam. Przerażała mnie to, że znowu mogę obudzić się całą zlana potem i nieumiarkowanym oddechem.
- Nic ci się nie stanie, jestem przy tobie. Zawsze będę. - powiedział cicho, po czym cmoknął mnie w czoło, później chwycił mnie jak pannę młodą. Jedną rękę miał pod moimi kolanami, a drugą na plecach. Tak Shawn zaniósł mnie do sypialni, położył mnie na łóżku, a następnie okrył mnie po uszy kołdrą.
- Za chwilę mnie udusisz. - mruknęłam spod ciepłej pierzyny.
- Nie gadaj już tyle, tylko idź spać. Jutro będziesz niewyspana, a mam przygotowane coś naprawdę ciekawego. - mruknął w moje włosy, po tym jak udało mi się wydostać spod kołdry. - Dobranoc kochanie.
- Dobranoc słoneczko.
--------
Witam ponownie :)
Po napływie weny postanowiłam napisać coś dłuższego.
Podczas pisania tego imagina non stop w tle leciała piosenka Years&Yeras - Ties, którą serdecznie polecam ♥
Hope you enjoy and see you in next chapter! ♥
CZYTASZ
Imaginy || Shawn Mendes
FanfictionTytuł mówi sam za siebie. Imaginy wymyślam i piszę sama. Najważniejsze notowania w DLA NASTOLATKÓW: #04 - xx.xx.xx #16 - 06.05.19 #35 - 23.12.17 *NIE WYRAŻAM ZGODY NA KOPIOWANIE* *WSZELKIE PRAWA ZASTRZEŻONE*