Yellow (Billdip)

186 36 30
                                    

09.10.2017r.
Dla BlackieRoses, proszę senpai! 😃

Kiedy jesteś księdzem i umawiasz się z demonem powinieneś być czujny. O tak. Bardzo bardzo czujny. Demony to z reguły przede wszystkim egoiści, potem może nie wszechmocne, ale bardzo mocne istoty, a na samym końcu faceci albo kobiety dla kogokolwiek.
Jeśli zamiast jakiejś panienki czy pana z ziemi wolałeś takiego z Piekła - albo jakkolwiek nazywa się to miejsce - zastanów się, co cię pchnęło do wybierania demona na partnera/kę, a następnie wprowadź poniższe, bardzo sprawdzone, zasady, które pomogą ci utrzymać bestię w ryzach!

**Nie oddaj całej swojej przestrzeni!**


-Bill... puść mnie, czuję się dziwnie...


Umięśniony blondyn prychnął rozbawiony, posłał mężczyźnie lśniące pożądaniem spojrzenie, a później na powrót przylgnął do jego ciała, przesuwając się tylko nieznacznie, aby objąć go od tyłu dla własnego komfortu.

-Bill... muszę dokończyć kazanie, proszę...

-Pfff!

** Walcz o swoją prywatność!**

-Co ty robisz? - smukły szatyn spojrzał wielkimi oczami na rozbierającego się mężczyznę. - Ej! Odpowiedz mi! - zawołał zniecierpliwiony i zaniepokojony, kiedy jedyną reakcją jaką uzyskał było szybsze rozpinanie guzików żółtej koszuli.

-Wykąpię się z tobą - oznajmił zdecydowanym głosem demon, posyłając partnerowi nie znoszące sprzeciwu spojrzenie i przy okazji zrzucając z nóg luźne, ciemne spodnie. - Posuń się w tej wannie.

-Mowy nie ma!

-Nie wygłupiaj się, Sosenko. Jesteśmy razem, chyba się mnie nie wstydzisz?


Jedyną odpowiedzią pozostała gąbka, która z mokrym plaśnięciem wylądowała na twarzy demona, a później gumowa kaczuszka, która trafiła go w pierś.

-Kąpię się sam!

-Nic z tego, Sosenko. Właśnie się do ciebie przyłączam~

-BILL!

**Jeśli masz słodycze... ukryj je dobrze.**

-Sosenko, co tam chowasz?

-Nic! Po co miałbym cokolwiek przed tobą chować? - młody ksiądz zachichotał nerwowo, próbując wepchnąć pół tabliczki czekolady do szuflady biurka, nad którym od dłuższego czasu ślęczał, próbując wypełnić zaległe papierki dotyczące obszaru, nad którym czuwał. To znaczy takiego wygwizdowia, że gdy trzeba było kogoś ochrzcić, udzielić komunii czy bierzmowania to wszyscy mieli to gdzieś i posługę pańską wykonywał pierwszy duchowny, który w ogóle wiedział o co chodzi (a przed pojawieniem się Dippera to w ogóle najczęściej nie wiedział), bo za ciężko było sprowadzać "lepszych" z miasta...

-Nie wygłupiaj się. Czuję coś smacznego... to dla mnie, prawda?

-Em... nie?

-Jestem pewien, że tak! - zanim młody ksiądz zdołał zatrzasnąć szufladę, ciekawski demon już wślizgiwał się przed jego rękę, zaglądając do jej wnętrza, aby wyłowić stamtąd ładne sreberko owijające pół tabliczki czekolady. - Moja ulubiona - ucieszył się lekko blondyn, w ogóle nie zwracając uwagi na zrezygnowane spojrzenie partnera.

**Załatw mu legowisko zanim rozpanoszy się zanadto w twoim łóżku.**

-Bill, rozpychasz się.

-Przesadzasz, Sosenko - wymamrotał zmęczonym głosem blondyn, który teoretycznie nie powinien czuć czegoś takiego jak senność i przetoczył się na bok, niemal przygniatając kochanka swoim ciałem.

-Jesteś za wielki, posuń się - wymamrotał żałośnie szatyn, popychając nieporadnie rękoma większe ciało, aby je z siebie zepchnąć.

Demon mruknął coś niewyraźnie. Wyglądał jakby spał od jakichś stu lat, a nie trzydziestu sekund. I wyraźnie absolutnie mu pasowało to, że zajmując większość łóżka przyciskał Dippera do ściany swoim ciałem wystarczająco mocno, aby rano spodziewać się dokładnego odcisku ciała i twarzy młodego mężczyzny w drewnie.

-Bill!

-Sosenko, nie krzycz - wymamrotał sennie demon. - Jest późna noc... śpij; rano masz kazanie.

**Nie uzależnij się czasem.**

-Co robisz?

-Miziam cię po karku nosem, a co?

-Wiesz, że muszę wstać?

-Bzdura! Musisz zostać tutaj ze mną - smukłe palce wbiły się mocno w jasny przegub, okręcając duchownego i przyciskając do umięśnionego torsu. - Dawno nie uprawialiśmy seksu - wymruczał zazdrosnym tonem Bill, ściskając drugą, dotychczas wolną, ręką jędrny pośladek.

-Bill, skończyliśmy się kochać niecałe pół godziny temu - Dipper ziewnął szeroko, próbując nie wspominać przynajmniej setki malinek, które powstały w takich miejscach jego ciała, że właściwie nie był pewien, czy chce o nich myśleć tudzież w ogóle wiedzieć. Jego twarz była czerwona. Zdecydowanie zanadto czerwona.

-Sooosenkooo, chce więcej - wymruczał niskim głosem demon, nie robiąc sobie absolutnie nic z protestów.

-Proszę... chociaż kilka godzin prze-prze-ahh-rwy - smukłe ciało wygięło się, kiedy silna ręka o długich i mocnych palcach niespodziewanie zacisnęła się na wpółwzwiedzionym penisie. - C-czekaj! B-Bill...~!

-Cieszę się, że się ze sobą zgadzamy, Sosenko - blondyn uśmiechnął się drapieżnie, a jego oko zabłysło w ciemności podejrzanie. - Ja też bardzo mam ochotę się z tobą teraz kochać - dodał zdecydowanie, zakańczając wypowiedź gardłowym warknięciem wahającym się na granicy między "pragnę cię" i "nie próbuj mnie złościć".

Ksiądz pisnął nerwowo, czerwieniejąc jeszcze mocniej przez co upodobnił się do dorodnego pomidora (jasny odcień cegły wyglądał na nim trochę lepiej), po czym nieporadnie otoczył ramiona demona rękoma, próbując utrzymać swoją świadomość jako tako na miejscu.

Zapowiadał się długi dzień bez opuszczania łóżka.

-So-sen-ko.

Mydło & PowidłoOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz