Nie przywitasz się ze mną? (BnHA)

515 17 9
                                    

24.06.2018r.

Popołudniowe słońce oświetlało zewnętrze budynku szkoleniowego Akademii złocistym blaskiem. Nic nie wskazywało na to, że coś jest nie tak.
A jednak.
Wewnątrz gmachu wcale nie  odbywały się zajęcia klasy 1-A tak jak powinny... I nikt nie mógł się o tym dowiedzieć bo łączność z głównym budynkiem szkoły jak wszystkie systemy zabezpieczające została zakłócona.

Uczniowie, którzy tego dnia powinni trenować udzielanie innym pomocy w krytycznych sytuacjach tkwili w pułapce.
Jakimś cudem przestępcy dostali się do miejsca, w którym absolutnie nie powinno ich być. I nie było to kilku nic nie znaczących wrogów, z którymi  dwóch nauczycieli mogłoby poradzić sobie w ciągu kilku minut.
- Jak miło - cichy, spokojny głos rozległ się w miejscu, gdzie panowało właściwie największe zamieszanie. - Wszyscy pojawili się na tym naszym miłym spotkaniu - kiedy pyły wzbite przez rozpanaszających się przestępców wreszcie opadły nadarzyła się doskonała okazja, aby lepiej przyjrzeć się postaci stojącej u boku tego mężczyzny, który przypominał kłęby mrocznej energii wciśnięte w strój barmana. - Szczerze mówiąc martwiłem się, że ktoś może się nie zjawić.
Dzieciak nie wyglądał na więcej niż piętnaście lat, miał gęste potargane włosy w ciemnym kolorze gdzie nie gdzie tylko rozjaśnionym zielonymi refleksami. Na sobie miał koszulę i ciemną kamizelkę, a do tego dopasowane spodnie.
Wyglądał raczej na kelnera niż wroga...
- Kim jesteś? - Aizawa-sensei stojący przed swoimi uczniami i próbujący ich bronić przed nadbiegającymi jednostkami zmrużył bardziej powieki, rzucając mu nieufne spojrzenie. Prawdopodobnie próbował oszacować jego umiejętności lub ewentualny potencjał siłowy.
- Ja? Jestem aranżatorem tego przyjemnego spotkania! - młodzieniec ruszył do przodu, powoli, w stronę uczniów i ich opiekunów. Jego pomocnicy schodzili mu z drogi jak oparzeni. - Hej, Kacchan! Zejdź do mnie i przywitaj się jak należy ze starym przyjacielem! - zatrzymał się trzy metry od Aizawy, odcięty od niego przez grupę mężczyzn wyglądających na członków jakiegoś gangu. - Dalej, Kacchan! Nie przywitasz się ze mną?
Zanim Trzynastka zdążył złapać ucznia za rękę, wybuchowy blondyn zbiegł kilkanaście stopni niżej, aby lepiej zobaczyć twarz wołającego.
- T-to niemożliwe... Deku, w co ty się kurwa wpakowałeś?! - zacisnął ręce w pięści, patrząc w dół otwartymi szeroko oczami.
Wyglądał na przerażonego.
- Zawsze powtarzałeś mi, że nigdy nie zostanę bohaterem! Dlatego postanowiłem przyjść i podzielić się z tobą pewną nowiną! - "Deku" przechylił głowę w bok, składając lekko swoje dłonie i uśmiechając się szeroko. - Zostałem przestępcą, Kacchan - roześmiał się głośno. To w jaki sposób lśniły jego zielone oczy było hipnotyzujące i przerażające zarazem. - Zostałem przestępcą i postanowiłem, że będę tym, który odbierze ci wszystko co masz! W rekompensacie oczywiście.
- Oszalałeś, Deku!
- W rekompensacie za moje marzenia - jego uśmiech poszerzył się, nabierając szaleńczego wyrazu. Sięgnął po coś. Aizawa był pewien, że dzieciak użyje zdolności... Nie mógł wiedzieć, że to dzieciak bez daru dlatego nie zdoła niczego zatrzymać. I nie mógł zatrzymać przecinającego powietrze, lśniącego przedmiotu.
Jasnowłosy nastolatek, który sam zszedł po schodach poza ochronę Trzynastki, zatoczył się gwałtownie i runął do tyłu.
Prawdopodobnie nigdy jeszcze nie oberwał tak po prostu nożem.
Wycofując się do mężczyzny przypominającego barmana, Deku śmiał się głośno, bardzo zadowolony z tego jak wyszło mu to ostrzeżenie.
Zanim przestępcy zniknęli Aizawa i Trzynastka zostali poważnie poturbowani w trakcie obrony uczniów. Ranę Kacchana tylko cudem zabezpieczono tak, aby żywy dotarł do szpitala.

***

- To chore... Deku...

Mydło & PowidłoOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz