Łazienka (BSD)

820 30 45
                                    

19.06.2018r.
Uwaga, jeśli Atsu-alfa wydawał się przeginać to nie wiem jak ostrzegać was przed Nikolai-alfą.
+18

ŁAZIENKA

Fiodor myślał, że Nikolai to nieszkodliwa alfa. Wkurzająca, niezrównoważona i bardzo podejrzana, ale raczej względem niego osobiście nieszkodliwa.
Kiedy Nikolai burczał, że ma swoją omegę tylko w związku są pewne problemy - Dostojewski słuchał go, ale się na tym nie skupiał.
Tak było od kiedy się znali.
Przed rują, gdy czuł, że zaczyna wariować, wciskał szaleńcowi zadania, nie zawracając sobie nim bardziej głowy; po ruii gdy był zmęczony i czuł się upokorzony brakiem kontroli nad własnym ciałem
pozwalał mu nad sobą czuwać...
Ten układ wydawał się idealny.
Wydawał.
Bo Nikolai Gogol mówił o swoim kiepskim związku, z którym coś było definitywnie nie tak skoro większość czasu spędzał u boku Fiodora. Bo Nikolai Gogol nigdy nie ściągał swoich plastrów blokujących zapach...
Bo Fiodorowi nigdy przez myśl nie przeszło, że Gogol może nie być tylko nieszkodliwą względem niego alfą.
Wieczór pewnej zimy wydawał się normalny, przyjemny nawet tak jak przyjemne wydawały się wszystkie wieczory zawsze gdy w ich trakcie czyjeś życie miało ulec drastycznym zmianom, polepszyć się albo zawalić.
Fiodor był przemarznięty po długim spacerze wśród śniegu, którego tego roku spadło wyjątkowo dużo i planował wziąć przyjemny gorący prysznic przed snem, aby rozluźnić spięte mięśnie.
Stał tyłem do drzwi łazienki, powoli rozpinając płaszcz, który nadawał się już tylko do prania. Zajmujące prawie całą ścianę lustro miał przed sobą, ale nie lubił w nie patrzeć, dlatego ignorował je jak zawsze - z powodzeniem.
Obecność Nikolaia zauważył dopiero gdy ten nieoczekiwanie chwycił go za ramiona, ściskając je smukłymi dłońmi.
- Co robisz? - zapytał zdziwiony, unosząc głowę i spoglądając wprost w to przeklęte lustro. Odbicie Gogola uśmiechało się bardzo szeroko, bardzo niepokojąco. - Nikolai?
- Dlaczego musisz mi to robić? - zapytał gorzko mężczyzna, pozwalając mu zobaczyć jak uśmiech przekręca się w smutny grymas, a potem nachylając się tak, że głowy ich odbić znalazły się na jednej wysokości. Jego oczy płonęły.
- O czym ty mówisz? - szarpnął się, zamierzając odwrócić i walnąć go w twarz, aby się opanował. Może był pijany...?
Niestety zanim się poruszył poczuł mocne pchnięcie. - Nikolai, kretynie!
Starając się nie upaść zrobił kilka dużych kroków, a potem wpadł prosto na ścianę pokrytą lustrem, którego nie znosił. Oparł się o jego zimną powierzchnie rozzłoszczony.
-Wiesz jakie to trudne? Ciągle stałem przy tobie, dawałem ci znaki, ale żadnego nie zauważyłeś! - głos Gogola brzmiał jak warkot.
- O czym ty mówisz? - wydyszał, próbując sięgnąć ręką za plecy. Gdy tylko oderwał ją od lustra, Nikolai chwycił go za przegub i docisnął z powrotem.
Znalazł się w fizycznej pułapce.
Nie przywykł do czegoś takiego.
- O czym!? Pokażę ci - jasnowłosy chwycił za płaszcz, zdzierając go z jego ciała.
Fiodor otworzył szeroko oczy, gdy dotarło do niego, co alfa robi.
-Puszczaj, Nikolai! Przestań, do cholery, jesteś zajęty! Zapomniałeś?!
- Zajęty przez ciebie - warknął. - Przez ciebie, rozumiesz?!
Fiodor otworzył szerzej oczy, przetrawiając to, co usłyszał.
- To żart? - zapytał słabo. - Żartujesz sobie, Nikolai? Jeśli tak to przestań!
Mężczyzna szarpnął jego koszulę, rozdzierając ją i odsłaniając jego bladą skórę.
- Udowodnię ci - Gogol sięgnął jedną ręką do swojego ciała, odczepiając powoli plastry. Dostojewski instynktownie zaczął szamotać się jeszcze mocniej, aż wyrwał się z rąk rozproszonego alfy. Niezrażony Nikolai dopadł go gdy tylko plastry opadły na ziemię, chwytając za przegub i przyciągając do siebie z powrotem.
- Mam już dosyć, rozumiesz? - wydyszał, łapiąc go za podbródek i zmuszając do spojrzenia sobie w oczy. Jego intensywny zapach zaczął roznosić się po łazience, działając na Fiodora bardziej niż mężczyzna by tego chciał. - Mam dosyć opiekowania się tobą z boku, sugerowania, wspominania... Jesteś mój! Koniec tych wszystkich spotkań, wyjść gdzieś w ciemnościach i wracania nad ranem w płaszczu cuchnącym innymi mężczyznami i alkoholem... Nie obchodzi mnie czy z nimi piłeś, czy się pieprzyłeś - szatyn zatrząsł się, pierwszy raz osobiście czując się od kogoś tak bardzo zależnym. - Już za chwilę będziesz wiedział raz i dobrze czyj jesteś!
Nikolai patrzył mu w oczy wzrokiem szaleńca, nie pozwalając się od siebie odsunąć. Fiodor nie mógł użyć swojej zdolności. Po pierwsze nie był w stanie bo zapach mężczyzny zagłuszał wszystkie jego logiczne myśli... po drugie nie mógł, bo nie chciał go zabić.
Był bezbronny.
- Co chcesz zrobić? - zapytał nerwowo, oblizując spierzchnięte wargi instynktownie, gdy Gogol przysunął się tak bardzo, że omega poczuł na swojej skórze jego gorący oddech. - Nikolai?
Mój. Teraz wreszcie to czujesz?
Dostojewski zadrżał, gdy ręka mężczyzny puściła jego przegub, a on nie był w stanie zmusić się choćby do jednego kroku w tył.- Czemu nie powiedziałeś tego wcześniej wprost? - zapytał ostrożnie, nie będąc w stanie uciec i podejrzewając, że ucieczka (a właściwie jej próba) gdy mężczyzna był tak... Tak wściekły i podniecony byłaby samobójstwem.
- Liczyłem, że sam zrozumiesz - Dostojewski z jękiem zamknął mimowolnie oczy, gdy gorące usta przywarły mocno do jest warg. Odwzajemnił się instynktownie, próbując zmusić Nikolaja do wycofania języka z jego ust. Gogol tyko zamruczał gardłowo jak zadowolone zwierzę, zsuwając rękę w dół, a potem chwytając go mocno za biodro. Fiodor chwycił sie drżącymi rękoma jego koszuli, nie rejestrując chwili, w której znów znalazł się przy ścianie. Nikolaj przyparł go mocno do powierzchni lustra, nie robiąc przerw w pocałunku, chociaz zaczynało mu brakować tchu. Szatyn poczuł jak jego spodnie i bielizna opadają w dół i przerażony tym, jak potoczyła się sytuacja z trudem zmusił się do odepchnięcia alfy. Gdy Gogol odzyskiwał równowagę, aby nie upaść, Fiodor rzucił się w stronę drzwi, czując jak mocno łomocze mu serce.
Nie tak wyobrażał sobie... W ogóle nigdy nie wyobrażał sobie siebie i swojego partnera, ich seksu, jakiejkolwiek w ogóle kontaktu. Wierzył, że do niczego nie ma szansy dojść i jest całkowicie samowystarczalny. A przynajmniej na tyle, aby nie pogrążać się w szaleństwie i nie szukać sobie histerycznie partnera.
- Wracaj tu!
Nikolai pozbierał się szybciej niż Dostojewski oczekiwał. Pseudo-cyrkowiec dopadł go tuż przed drzwiami. Obaj wylądowali już po raz kolejny na  ścianie. Szatyn zatrząsł się, gdy alfa przesunął nosem po jego karku, dysząc ciężko.
- Myślisz, że ci tak po prostu pozwolę uciec? Teraz, gdy już wiesz, że jesteś mój? - wywarczał. Pocałował go w kark i mężczyzna wiedział już, że na pewno się z tego nie wyplącze. Nikolai otworzył usta, a potem zatopił zęby w jego ciele. Fiodor zaskomlał żałośnie, drapiąc paznokciami gładką białą powjerzchnię gdy całą jego drżącą osobę zalała fala bólu i obezwładniającego gorąca. Trząsł się, oddychając ciężko i bezradnie napinając mięśnie. Czuł się upokorzony tym, że ból tak po prostu ustępował przyjemności kiedy język mężczyzny zaczął oblizywać ukąszenie. Jego własne ciało było przeciwko niemu...
- Już nie uciekniesz ode mnie - mężczyzna przywarł do niego całym sobą i swoim  zdradliwym ciepłem, zwodząc jego rozszalałe instynkty.
- T-to nie fair - wydyszał, przymykając powieki. Opierał głowę o chłodną ścianę próbując zmusić się do czegokolwiek. - Tak po prostu mnie...
- Ja jestem nie fair? - Nikolai otarł się powoli o jego nagie ciało. - Ja, Fiodor? Wiesz jaką udręką było oddalanie się od ciebie z tymi cholernymi obowiązkami gdy wiedziałem, że zwijasz się w sypialni i jęczysz albo może nawet krzyczysz żałośnie, próbując się zadowolić? - gorące dłonie przesunęły się po jego bokach, zaczynając masować je palcami. - Wyobrażałem sobie, co robisz ze swoim ciałem... Zastanawiałem się w jaki sposób to robisz... Myślałem, że w końcu oszaleje... ile czasu można mieć swoją omegę, w ruii w dodatku, na wyciągnięcie ręki, a móc się co najwyżej masturbować myśląc o jej cudownym, rozpalonym ciele...?
- C-cicho - wyjęczał, zaciskając powieki. - Przestań mówić! Nie chcę tego słuchać!
- Chcesz, bardzo chcesz - Gogol zjechał niespodziewanie jedną ręką z boku na plecy, a potem niżej i szatyn zajęczał żałośnie, gdy długie palce zaczęły dotykać jego dziurki. - Czy wiesz jak bardzo jesteś lepki w tym miejscu? Powiedz mi jak to robiłeś... Dalej...
- Cco? N-nie zrobię... Nie powiem ci czegoś takiego! Nikolai, przestań... To nie jest przyjemne... Przerażasz mnie!
Gogol pocałował go w kark delikatnie, okrężnymi, drażniącymi ruchami dotykając jego odbytu.
- Zobacz - otoczył go jedną ręką w pasie, a potem odsunął od ściany. Dostojewski dyszał ciężko, próbując zrozumieć do czego mężczyzna dąży, samemu opierając się plecami o gładką powierzchnię, a jego trzymając przed sobą.
A potem otworzył oczy i zobaczył swoje odbicie w lustrze na przeciwko.
- Nikolai...
- Powiedz mi...  Musiałem czekać tak długo - alfa oparł mu podbródek na ramieniu, spoglądając wprost w ich wspólne odbicie w lustrze. To, że Fiodor był zmuszony widzieć swoje nagie ciało w jego rękach podniecało go. - Dużo się dotykałeś prawda? - jego palce wciąż masowały szparkę szatyna w ten sam zawstydzający sposób, przez który mężczyzna chciał więcej chociaż nie miał odwagi poprosić o coś takiego. - Sprzątałem twój pokój, sam mnie o to prosiłeś - przypomniał niskim głosem. - Czułem ten cudowny zapach unoszący się w powietrzu. Czułem go na twoim łóżku, na pościeli... Twoim ciele, gdy mijałeś mnie zatrzaskując się w łazience!
Fiodor zobaczył i poczuł jak lepki płyn skapuje na podłogę. Zajęczał żałośnie, zdając sobie sprawę z tego, że doszło do tego, bo za bardzo zaufał Nikolaiowi, który znalazł się zbyt blisko niego.
Bo nic nie zauważył i nie odseparował się od niego na czas.
- Powiedz mi - Gogol pocałował go w ramię. - Zrobię wtedy wszystko czego będziesz chciał.
- D-dotykalem - wydyszał, starając się nie patrzeć na swoje odbicie. - Dotykałem się tam... Czułem się dziwnie. Starałem się robić to szybkooohh! - szarpnął się, gdy smukłe palce wsunęły się niespodziewanie  w jego wnętrze. Głęboko. Od razu głęboko...
- Mów dalej - Gogol zaczął nimi poruszać, przytrzymując go przy sobie jedną ręką. - Szybko... Tak szybko? W ten sposób ci dobrze?
Dyszał coraz ciężej, gdy mężczyzna poruszał nimi w jego wnętrzu mocno, co chwilę wycofując je i wkładając głęboko. Jego penis nabrzmiał z podniecenia, a w podbrzuszu skumulowało się jeszcze więcej gorąca.
- Nnhie... W-wolniej... Błagam!
Gdy robił to sam nigdy nie było takie silne... Widział jak mocno jego twarz jest zaczerwieniona i jak bardzo poszerza się lepka plama na ziemi. To, że to wszystko wypłynęło z niego... Nie mógł w to uwierzyć, nie chciał o tym myśleć.
- Wolniej? - zamruczał alfa, zwalniając i bezlitośnie dążąc do tego, żeby przy każdym wsunięciu palców intensywnie napierać na jego wrażliwy punkt tam w środku.
Fiodor opierał się ciężko o niego aby nie upaść.
- Dlaczego to robisz? - wyartykułował słabo, sięgając jedną ręką do ust, ale nie będąc w stanie ich zasłonić dla przerwana potoku jęków i sapnięć.
- Nie wytrzymałem już... Musiałem w końcu pokazać ci, że tu jestem, a teraz... Teraz doprowadzę cię do szaleństwa, Fiodor. Sprawie, że będziesz mógł myśleć tylko o mnie, że już nigdy nie zapomnisz kto może cię zaspokoić, mój mały masochisto.
Zostawił na jego ramieniu intensywnie różową malinkę. - Mów dalej... Co jeszcze robisz. Co robisz, gdy palce przestają ci wystarczać?
-  Z-zrobię wszystko, ale nie każ mi tego mówić! - wydusił z siebie płaczliwie. - Nikolai... błagam!
- Będziesz grzecznym małym masochistą? - Gogol nie wyglądał na chętnego, aby pominąć temat jego samozaspokajania się, ale oferta zrobienia wszystkiego najwyraźniej go zainteresowała. Dostojewski czuł się zepchnięty na samą granicę szaleństwa. Jego ciało chciało więcej, ale nie mógł dojść nawet pomimo poruszających się w nim palców, trafiających ciągle we właściwe miejsce jakby Gogol to specjalnie ćwiczył.
- B-będę - wydyszał, mając wrażenie, że bicie jego serca jest nawet głośniejsze niż jęki. - Będę...
- Umiesz tak pięknie mówić, Fiodor. Powiedz mi to w ten piękny, nie unikający szczegółów sposób.
Trzęsąc się odchylił głowę do tyłu, ale nie był w stanie oderwać zamglonego wzroku od swojego i Gogola odbicia. Mężczyzna wyglądał na takiego podnieconego, miał głębokie spojrzenie wypełnione pożądaniem, którego zauważenie posłało wzdłuż jego kręgosłupa dreszcze.
- B-będę grzecznym masochistą - wydusił z siebie. - Obiecuje.
Gogol zawarczał gardłowo z przyjemności.
- Dobrze - zgodził się niskim głosem, a potem zabrał palce z jego wnętrza. Fiodor zajęczał żałośnie, czując się nagle okropnie pusty i rozochocony.
Zagryzł wargę mocno, patrząc przed siebie podczas gdy spodnie Nikolaia razem z bielizną wylądowały na ziemi.
Jedna silna ręką wciąż trzymała Fiodora blisko ciała mężczyzny, dlatego czuł za plecami każdy jego ruch.
- Mały masochisto - mężczyzna przesunął wargami po jego łopatce, prostując się i stając za jego plecami tak jak wcześniej. Ich ciała przylegały do siebie. Dostojewski zadrżał czując jak gorący penis ociera się o jego pośladki. Alfa był nabrzmiały i zdecydowanie za duży... Ale on chciał w końcu dojść. Przestać się czuć jakby nic nie mogło mu pomóc osiągnąć spełnienia.
- Brakuje ci czegoś w środku? - zapytał tuż przy jego uchu. - Chciałbyś żebym już cię wziął? Żebym kochał się z tobą póki nie będziesz już mógł jasno myśleć jakbyś miał ruję?
Głos alfy wcale mu nie pomagał w jego stanie.
- Proszę..  - wydyszał, przełykając ciężko ślinę. - Zrób to i przestań się nade mną pastwić - wyrzucił z siebie na jednym tchu.
To, że w takiej sytuacji nie potrafił nad soba panować, a Nikolai radził sobie doskonale sprawiało, że czuł się wewnętrznie jeszcze bardziej przytłoczony, ale to straciło znaczenie mniej więcej wtedy, gdy mężczyzna chwycił go mocno za biodra, a potem w niego wszedł. Zajęczał  czując się wypełniony bardziej niż kiedykolwiek. Widział to w lustrze. Widział swoją żałośnie rozochoconą osobę tkwiąca w zaborczym chwycie zostawiającego na jego szyi kolejne mocne malinki Gogola.
- S-słuchaj...!
Zanim zdążył zażądać więcej albo zaprotestować  partner zaczął go mocno brać, wbijając palce w jego biodra. 
Jego penis sięgał zdecydowanie za głęboko. Fiodor jęczał żałośnie, próbując zatkać usta rękoma, ale im bardziej się starał, tym bardziej Nikolai skupiał się na tym, aby nie był w stanie skoordynować własnych ruchów ulegając jego szybkim zaborczym pchnięciom.
Fiodor zajęczał gdy doszedł nareszcie po tych wszystkich (w swoim mniemaniu) torturach, a mężczyzna wysunął się z niego szybko przez co sperma wylądowała na jego pośladkach i udach. Omega dyszał ciężko, próbując dojść do siebie. Nikolai okręcił go przodem do siebie, uśmiechając się z zadowoleniem.
-Dobrze ci było? Podobało ci się gdy cię brałem? - jego palce wplątały się w ciemne włosy, przeczesując je powoli. - Teraz chcę żebyś zrobił coś dla mnie.
-Co takiego? - zapytał cicho, przełykając ciężko ślinę.
-Weź mnie do ust - powiedział jak najbardziej poważnie. - Zrób mi loda, mój mały masochisto.
Dostojewski powoli klęknął, czując na sobie jego ponaglające spojrzenie. Penis kochanka znalazł się na wysokości jego twarzy.
Nikolai cały czas patrzył, nie odrywał od niego wzroku ani na chwilę.
Westchnął cicho, gdy Fiodor powoli wziął główkę między wargi, zaczynając ją ssać. Chwycił trzon drżącą dłonią, pomagając sobie niezdarnie. Gogol nie tylko był bardzo zadowolony z jego zażenowania, najwyraźniej bowiem fakt, że Dostojewski nawet nie wiedział dobrze co robi bardzo go cieszył.
-Pomogę ci - zamruczał w końcu, chwytając mocniej za jego włosy. Zaprotestował zduszonym sapnięciem, gdy alfa wsunął się całkiem głęboko w jego usta. - Nie martw się - westchnął cicho, przymykając odrobinę powieki. - Nie chcę wpychać ci go w gardło... mógłbyś się zadławić gdy dojdę, a przecież chcemy żeby było nam dobrze, prawda?
Omega obejmował go ustami, posłusznie poruszając głową tak jak partner tego chciał. I czując dziwaczne dreszcze wstrząsające jego ciałem.
To było obrzydliwe. Tego Dostojewski był bardziej niż pewien. A jednak z każdą minutą czuł się znowu coraz bardziej pobudzony przez to jak Nikolai go traktował, jak go wykorzystywał.
To była jego kara za bycie niegrzeczną omegą. Podniecająca, zawstydzająca. Szybko "nauczył się" poruszać głową samemu, wykorzystując przy tym język. Przesuwał nim po grubym, twardym narządzie, czując jak pulsuje i czerpiąc z tego satysfakcję, której po sobie nigdy by się nie spodziewał.
To było nie fair.
Zachowywał się jak  pierwsza lepsza napalona omega. To dlatego, że to był Nikolai? Że go ugryzł? Że udowadniał mu jaki jest bezbronny?
-F-fiodor-  Gogol z żałosnym jękiem poruszył biodrami, wpychając mu swojego penisa głębiej i dochodząc.
Dostojewski odepchnął się od niego, zaczynając kaszleć.
Jeśli Gogol mówił, że zamierzał tego uniknąć to najwyraźniej w tej jednej rzeczy akurat nie miał wprawy. Szatyn klęczał na ziemi, kaszląc. Lepka stróżka spermy ściekała mu po podbródku.- Przepraszam - alfa nachylił się, przyciągając go do siebie i całując w kącik ust. - Nie chciałem ci tego zrobić, mój mały masochisto, wiesz?
Odpowiedziałby, gdyby nie to, że był zbyt oszołomiony.
Nikolai wziął go na ręce, głaszcząc po ciemnych włosach delikatnie. Dostojewski niepewnie opierał mu głowę na ramieniu oddychając ciężko i nie spodziewając się już żadnych atrakcji ani doświadczeń tego wieczoru. Gogol jednak nie żartował gdy mówił o kochaniu się z nim tak jakby był w ruii. Zrozumiał to dopiero gdy znaleźli się pod prysznicem. Nie mieli na sobie już żadnych ubrań. mi nawet ich strzępów. Mężczyzna odkręcił kurki puszczając przyjemny ciepły strumień wody, taki jakiego Dostojewski chciał przed ponad połową godziny, aby się rozluźnić po swoim spacerze.
Nikolai usiadł w brodziku prysznica, który nagle przestał mu się wydawać zbyt wielki, a potem posadził go na swoich kolanach.
Przez chwilę było spokojnie.
Serce Fiodora biło coraz wolniej, a powieki zaczynały opadać. Przyjemne ciepło obejmującego go ciała i spływająca po jego skórze woda rozkojarzyły go za bardzo. Niemal uśpiły.
Nikolai uśmiechnął się nieznacznie patrząc na coraz łagodniejszą twarz Fiodora, a potem niespodziewanie przesunął palcami po jego skórze. Dostojewski nerwowo uniósł powieki i wyprostował się, aby spojrzeć w jego twarz.
- To aż tak męczące gdy nie masz rui? - zapytał szeptem, kreśląc palcami okręgi na jego torsie.
- To aż tak męczące gdy masz anemię - odpowiedział, przełykając ciężko ślinę.
- Zupełnie zapomniałem jakie z ciebie chorowite biedactwo, mój mały masochisto - mężczyzna przesunął palcem po jego szyi i jabłku adama, a później pogłaskał nim delikatnie jego wargę.
Dostojewski mimowolnie oblizał usta.
- Jeszcze raz - powiedział niskim głosem, patrząc mu głęboko w oczy. - A później pójdziemy spać, bo jutro masz bardzo dużo zadań do zrobienia. Tak mówiłeś.
Szatyn jęknął chwycony za biodra, co bardzo go oburzyło gdy zaczynało mu się już podobać lekko łaskoczące wrażenie przy wargach. Gdy Gogol uniósł go i nabił na siebie, Dostojewski wbił palce mocno w jego ramiona. Zadrapałby skórę kochanka gdyby nie to jak bardzo obgryzione były jego palce i paznokcie po ostatnich dniach pracowania w bardzo nerwowej atmosferze.
Nikolai patrzył na niego lubieżnie, ale bardziej troskliwie niż na początku. Ochłonął już, przede wszystkim pewnie dlatego, że zdążył zostawić na ciele kochanka, na jego karku, ślad swoich zębów. Dostojewski drżał, bardzo powoli podnosząc się z dużym udziałem trzymających go mocno rąk i opadając po chwili z powrotem. Przez jego umysł przechodziły setki myśli, włącznie z tym, że powinien pozniej Gogolowi  zrobić jakąś krzywdę... Ale nie miał siły zastanawiać się nad tym gdy mężczyzna wchodził jeszcze głębiej niż poprzednio, wypełniając go sobą tak bardzo, że wszystkie słowa, które chciał wypowiedzieć zamieniały się w ciche skomlenia.
Pochylił się do przodu, próbując uczepić się kochanka i zatrzymać to wszystko zanim zajdzie w takiej chwili za daleko. Z każdym kolejnym pchnięciem był pewien, że już więcej nie wytrzyma, a potem Gogol unosił go i opuszczał znowu, nabijając na siebie coraz mocniej. Wchodził...
- Z-za głęboko - wydyszał, szarpiąc go za włosy, za które zdołał złapać. - Nikolai! Dosyć... Za głęboko!
Mężczyzna uśmiechnął się szerzej, a potem gwałtownie zmienił ich położenie, wyrywając z gardła omegi, w której się znajdował głośny krzyk. Fiodor wylądował na plecach na dnie brodzika, patrząc załzawionymi oczami w płonące jasne oczy. Cokolwiek było z tym, które zazwyczaj Nikolai przykrywał, tym razem było tak samo pełne pożądliwego blasku jak to drugie. Woda płynąca z prysznica ściekała by prosto na jego twarz gdyby mężczyzna nie osłaniał go swoim ciałem. Targał jego włosy, jęcząc coraz głośniej i głośniej. Słyszał echo własnego głosu pobrzmiewające w łazience, której nadmierna akustycznosc stała się nagle przekleństwem, a nie zaletą.
Gogol wiedział, co zamierza zrobić. Nie zwracał uwagi na nieprzyjemne uczucie szarpania, gdy omega rozerwał palcami przypadkiem gumkę spinającą jego włosy i targał za uwolnione, mokre pasma. Był zbyt zajęty. Wszystko, co go wypełniało sprowadzało się do tego, że chciał dojść. Głęboko. Bardzo głęboko wewnatrz jego Fiodora.
- Zaciskasz się coraz mocniej - wydyszał zachwycony. Dostojewski poczuł jak partner trafia w to samo wrażliwe miejsce w nim, którego tak chętnie dotykał poprzednio palcami, a potem doszedł, rozpaczliwie przylegając do ciała jasnowłosego i jęcząc mu do ucha. Nikolai wszedł w niego jeszcze mocniej i doszedł, a wtedy...
Fiodor zaskomlał z bólu, wyginając się i wijąc.
- P...przestań - wydyszał, wyrywając mu przy okazji spora garść włosów.
- Nie mogę tak po prostu przestać - zdyszany Gogol uniósł ostrożnie jedną rękę, gładząc go po mokrym od wody i łez policzku. - Musisz wytrzymać.
- N-nhie chce - zaprotestował słabo, oddychając ciężko. - To boli, rozumiesz? Boli!
Gogol pocałował go miekko, nachylając się niżej.
- Zaraz przestanie, mały masochisto. Zobaczysz. Zaraz będzie ci dużo przyjemniej - mruczał uspokajająco tonem dużo bliższym do zwyczajnego.
Dostojewski zacisnął powieki, zsuwając ręce z jego głowy i oplatając nimi mocno kark. Sapnął ciężko, gdy gorąca sperma wypełniła go bardzo obficie. Jego biednym zdaniem było jej aż za dużo.
Gdy w końcu z niego wyszedł, Nikolai bardzo delikatnie podniósł wyczerpanego kochanka i obmył go starannie, starając się nie patrzeć na jasne plecy, gdzie było już wyraźnie widać siniaki po tym jak Fiodor wylądował na plecach w brodziku.
- Jesteś zmęczony? - zapytał cicho, stawiając go na dywaniku przed prysznicem i zaczynając starannie wycierać, uważając zwłaszcza na kark, te plecy oraz siniaki na biodrach i ręce. Dostojewski zaburczał cicho, odwracając głowę w bok. Wyglądał na bardzo obrażonego.
Gdy w końcu z niego wyszedł, Nikolai bardzo delikatnie podniósł wyczerpanego kochanka i obmył go starannie, starając się nie patrzeć na jasne plecy, gdzie było już wyraźnie widać siniaki po tym jak Fiodor wylądował na plecach w brodziku.
- Jesteś zmęczony? - zapytał cicho, stawiając go na dywaniku przed prysznicem i zaczynając starannie wycierać, uważając zwłaszcza na kark, te plecy oraz siniaki na biodrach i ręce. Dostojewski zaburczał cicho, odwracając głowę w bok. Wyglądał na bardzo obrażonego.
Nikolai niezrażony owinął kochanka w drugi, suchutki puchaty ręcznik i zaniósł do jego sypialni. Ułożył szatyna na miękkim łóżku. Dostojewski nie dał mu przyjemności i nie pozwolił się ubrać. Zamiast tego wczołgał się pod puchatą pierzynę, zwijając w kłębuszek. Gogol usiadł na skraju materaca, przypatrując się tej małej górce urazy.
- Posuniesz się trochę, Fiodor? - zapytał miękko, zamierzając położyć się obok nawet bez tego, ale dając mu szansę na współpracę.
Dostojewski łypnął na niego, a potem zmrużył nieufnie powieki.
- Jeśli coś jeszcze spróbujesz mi dziś zrobić to cie ugryzę - ostrzegł, przesuwając się, ale nie wychylając ani trochę poza swój bezpieczny kokon. Nikolai wepchnął się pod jego okrycie nie zważając na to, że zęby naprawdę obronnie wgryzły się w jego ciało, zostawiając mocny bolesny ślad na przedramieniu.
Przez chwilę w sypialni panowała cisza, a potem Dostojewski odezwał się nagle, obejmując bladymi rękoma miękką poduszkę.
- To był pierwszy raz - wymamrotał bardzo cicho. - W ogóle pierwszy... Nigdy nie robiłem... Nie używałem... Byłem zbyt wściekły za własną bezradność, żeby cokolwiek ze sobą zrobić - dokończył, zaciskając mocno powieki i nabierając chrapliwie tchu.
Gogol otoczył go od tyłu ramionami, przyciągając do siebie opiekuńczo.
- Już już - zamruczał przy jego uchu. - Pora spać.
Spróbował pogłaskać go po policzku, ale zyskał w ten sposób tylko drugi odcisk perfekcyjnego kompletu zębów Fiodora na dłoni.
Dostojewski był czujny jeszcze chwilę, a potem w końcu zasnął i Nikolai myślał, że się roześmieje gdy omega przekręcił się przez sen, przytulając policzek go jego ciała tuż poniżej obojczyka.

***

Notatka;

Hej ludzie!
Zauważyliście pewnie, że ostatnio na watt pojawia się sporo Omegaverse. Dlaczego?
Yuri on Ice z podziałem na alfy i omegi było ciekawe - pojawiło się więc trzy może pięć razy w Łyżwiarskim Światku. I to wtedy było tyle. Co się zmieniło?
Bungo Stray Dogs to seria, którą zainteresowałam się przez tę panią (❤️)  BlackieRoses i ona po prostu pasuje mi do Omegaverse bardziej niż do czegokolwiek innego.

//Sakuja

Mydło & PowidłoOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz