Narzeczona (Thorki)

370 41 31
                                    

10.12.2017r.
Dla WandersmokLight za cudowne oneshoty o Lokim! I piękny opis Lokiego-Jotuna 😊

Narzeczona

Laufey nie był najwspanialszym ojcem na świecie. Być może dlatego, że był typowym olbrzymem, którego wzrost prezentował wymiar niezłej góry... A być może dlatego, że jego młodszy syn nigdy nie osiągnął rozmiaru większego niż ten, który pozwalał mi wyglądać na ładną lalkę, a nie mrówkę, kiedy siedział na ojcowskiej dłoni. Laufey jednak zawsze się starał, przynajmniej na swój sposób, ponieważ młodszy syn był dzieckiem, które jego ukochana wydała na świat ostatkiem własnych sił. Był jej dzieckiem. Jej skarbem. Jej ostatnią cząstką rozświetlającą chłodne ciemności Jotunheimu. Miał jej kształt oczu, jej ciemne gęste włosy - niespotykane zazwyczaj u Jotunów w ogóle! - jej uśmiech, jej głos... Laufey nosił go zazwyczaj usadzonego na swoim ramieniu, na materiale futra z jotunheimskiego niedźwiedzia, którego każdy włosek przerastał młodzieńca o przynajmniej głowę. A jak nie na ramieniu, to na głowie, rozpartego między rogami korony, przypominającymi szpikulce, którymi z łatwością można by kogoś zabić. Niekoniecznie przez przypadek.
Chciał dla swojego syna dobrze, żeby zawsze miał wszystko co najlepsze i nie płakał w nocnej ciszy, przeklinając pradawną magię Jotunheimu za to, że przeklęła go przed narodzinami i uczyniła innym od pozostałych olbrzymów.

Decyzja, którą podjął pewnego dnia była drastyczna, godziła go w ojcowskie serce i ciężką była do przełknięcia przez syna, ale chodziło o jego dobro, o lepsze, mniej przygnębiające, życie!

Loki cierpiał, ale rozumiał.

Loki miał ochotę płakać, krzyczeć,rzucać przedmiotami, które był w stanie podnieść, może przekląć kogoś albo przynajmniej wyzwać, ale nie uczynił tego, bo wiedział, że Laufey jest jego ojcem i dla niego to wszystko też nie jest łatwe.

Loki zadecydował, że przystosuje się do tego, co zostało zadecydowane. Pierwszego dnia wiosny, która na Jotunheimie właściwie nie różniła się od innych pór roku, przygotował się najlepiej jak potrafił. Ciemne włosy zaplótł w staranny warkocz, który ozdobił migoczącymi w blasku magicznych lamp kamieniami szlachetnymi i cieniutkimi nićmi z miękkiego złota. Założył diadem w formie wisiora oplatającego jego rogi, zwieńczonego spoczywającym na czole rubinem. Wybrał swoje najpiękniejsze wisiorki i naszyjniki zakładając je na szyję, aby podkreślić jej smukłość i błękit swojej skóry,  z którego był dumny. Złociste bransolety na ręce, na kostki, kolczyki z rubinami w uszach - te akurat niewielkie, aby jego delikatne uszka nie zdeformowały się jak niektórym kobietą, które widywał z wysokości ojcowskiego ramienia lub głowy, albo śmiesznego wisiora brata, na którym czasem przesiadywał, gdy prowadzili proste rozmowy, polegajace głównie na tym, że zadawał setki pytań o świat poza twierdzą, a starszy odpowiadał mu ochoczo, dumny z tego, że jest dlań prawdziwym źródłem wiedzy i miłym towarzyszem (nawet pomimo  wielkości, niezgrabności i niewybrednego słownictwa). Przeglądając się w tafli zwierciadła oplatał biodra przepaską z miękkiego jedwabiu w niezwykłym, w Jotunheimie niemal niespotykanym, białym kolorze. Uważał, że wygląda oszałamiająco. I nie było w tym ani trochę przesady. Okręciwszy się dookoła siebie  potwierdził ten osąd, aby dobrać już tylko pięć złotych, absolutnie prostych, pierścieni. Dwa na dłoń lewą, trzy zaś na prawą.

Był gotów.

- Loki - głos ojca zaskoczył go, więc odwrócił się bardzo szybko. Mężczyzna klęknął na ziemi przy stole w jego własnej komnacie, na którym wznosiła się makieta twierdzy idealna dla rozmiaru Lokiego, aby dać mu wrażenie normalnego życia. A przynajmniej namiastkę takowego. - Przyjmij to na szczęście ode mnie i twego brata, Uthera - na wyciągniętej dłoni spoczywał złoty pas ozdobiony sznurkami złotych korali.

Odetchnął cicho, chwytając go i nakładając tak, że korale opadły na materiał przepaski, dodając jej jeszcze więcej uroku.

- Ojcze... - odezwał się głosem dumnym, lecz w głębi brzmienia, tam gdzie nikt nie mógł tego dosłyszeć ani rozpoznać, drżącym z rozpaczy. - Jotunheim...

- Zawsze będzie twoi domem - Laufey wymusił uśmiech, aby jego twarz nie promieniowała goryczą i przyszłą tęsknotą. - Już czas.

Odyn osobiście zjawił się na neutralnym obszarze poza murami twierdzy. Loki czuł na swojej osobie jego badawczy, wyraźnie zadowolony wzrok. Odetchnął głęboko wtedy, gdy na ojcowskiej dłoni opadał z silnego ramienia na ziemie pokryta miękkim jak gruba pierzyna śniegiem. Stając przed Asem uśmiechnął się i nieznacznie skłonił w zgodzie z tradycjami, które w każdym świecie tak samo obligowały królewskie rodziny i ludzi ważnych do pewnych gestów. Odyn także wykonał ten ruch, zapewniając, że widzi w nim kogoś równego, ważnego i miłe widzianego. Stając obok mężczyzny, Loki miał tylko chwilę, aby ostatni raz spojrzeć na ojca nim znalazł się wewnątrz mieniącego się wieloma barwami tunelu Bifrostu.

Asgard był piękny, ale nie zmieniło to faktu, że Loki wystraszył się, gdy wszystko dookoła niego przestało być rażąco wielkie, błękitno-śnieżne i ciche. Zachowawszy jednak powagę spojrzał na Odyna, oferującego mu fair, gdy wkraczali na most prowadzący w głąb Asgardu, do pałacu.

- Witaj, Loki Laufeysonie - powiedział mu głębokim, bardzo oficjalnym tonem, gdy szli cały czas przed siebie. - W twoim nowym królestwie, Asgardzie.  Nie wiem, co czujesz, ale jeśli myśl o moim synu martwi cię; przysięgam, że nie ośmieli się zrobić niczego wbrew tobie ani w żaden sposób skrzywdzić cię.

- Nie obawiam się - odparł, z ciekawością wodząc rubinowym wzrokiem dookoła siebie i nie zwracając uwagi na srebrzyste kwiaty szronu, które pozostawiały po sobie jego kroki. - Potrafię o siebie zadbać, Wszechojcze.

Dla jego dobra Laufey zgodził się na ślub mający połączyć Jotunheim i Asgard pokojem. Dla jego dobra Laufey zażądał, aby gwarantem Asgardu był jedyny syn Odyna, Thor.
Loki wiedział, że jeszcze nim staną przed Frigg, która jako matka Thora, przypieczętuje ich związek - Gromowładny będzie już w pełni należał do niego, będzie go kochał, podziwiał i pragnął bardziej niż najcenniejszego skarbu.

Był Lokim, synem Laufeya... "Narzeczoną" Thora z Asgardu. I mimo czekającego go trudu,  zamierzał w przyszłości zasiąść u jego boku - na złotym tronie Królowej.

Mydło & PowidłoOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz