08.11.2017r.
- Tadashi!
Biała śnieżka uderzyła wysokiego mężczyznę w tył głowy.
- Jack, przeszkadzasz - zaatakowany jakimś cudem stłumił w pierwszej chwili wybuch radości, ale tylko na chwilę. Gdy znów próbował przekręcić dużą śrubę odpowiadającą za utrzymanie w całości szkieletu robota, zachichotał.
Potem zrobił to znowu, i znowu... Ostatecznie wybuchnął głośnym śmiechem, odwracając się do przybysza, aby spróbować posłać mu rozdrażnione spojrzenie. Oczywiście nie wyszło, ale liczył się gest, który oczywiście białowłosy nastolatek, unoszący się przy suficie pomieszczenia z kompletną swobodą, zignorował.
Z nim tak zawsze.***
- Tadashi! - białowłosy chłopak uwiesił się na plecach wysokiego bruneta, który pomagał bratu w ulepieniu największego bałwana w dzielnicy.
- Co tam, Jack? - Tadashi zerknął kątem oka, gdy Hiro pobiegł utoczyć głowę dla swojego dzieła.
- Lubię patrzeć jak się bawisz - wyjaśnił duch, siadając na tułowiu ze śniegowych kul. Gdy stuknął w nie laską, obie pokryły się srebrzystym, migoczącym szronem.
Nawet jeśli bałwan nie będzie najwyższy, żaden z nich dwóch nie wątpił, że będzie najpiękniejszy.
- Myślałem, że lubisz patrzeć na wszystkich, gdy się bawią - lekko skomentował młody twórca różnych dziwnych robotów.
- Ale ty jesteś dorosły - jasna ręka uniosła się i dotknęła bladego policzka.***
Jack unosił się ponad gmachem wielkiej szkoły, czekając aż Tadashi skończy zajęcia.
Był znudzony i zniecierpliwiony.
Ile można było się uczyć?***
Tadashi podbiegł do brata i objął go mocno, gratulując sukcesu podczas konkursu. A Jack siedział wysoko, na jednej z innych maszyn i wciąż jeszcze klaskał. To co zrobiło Hiro było jak magia. Poruszał tymi maleńkimi rzeczami jakby je zaczarował - a to wszystko z udziałem swoich myśli! Nieprawdopodobne!
Księżycowi powinno by trochę łysawo po takim pokazie geniuszu zakrawającego na czary.
Przechylił głowę, a potem pomachał dłonią, gdy Tadashi spojrzał na niego ponad ramieniem brata.
Tak pięknie się uśmiechał! Zawsze szczerze i z radością. Zawsze i do każdego, jakby chciał wszystkich rozweselić samym tym, że jest. Co więcej, z reguły właśnie tak to działało.***
Blask płomieni padł na twarz Jacka, stojącego obok Hiro. To było okropne. Ten blask świadczący o tym, że wewnątrz króluje już śmierć i tak naprawdę nikt nie zdoła nic zrobić. Ktoś przebiegł obok nich, dziewczyna, prawie wpadła na Tadashiego.
- Profesor został!
Jack otworzył szeroko oczy z przerażenia kiedy Tadashi ruszył w stronę płomieni.
- Tadashi, stój! - podleciał chcąc go zatrzymać, chwycił za rękaw, a wiatr zawiał chcąc odepchnąć go do tyłu.
Na nic.
Czapka spadła na ziemię.
Tadashi wbiegł do budynku.
Hiro chwycił czapkę w drżące dłonie i sam ruszył śladem brata, a wtedy... Jack stanął na drodze odrzuconej w tył przez wybuch postaci i chociaż trochę zamortyzował upadek. Kiedy siedział już na ziemi, dotykając chłodnymi palcami rozpalonego wewnętrznym ciepłem ciała nieprzytomnego chłopca, wciąż patrzył na płomienie oczami pełnymi zamarzających łez.
Księżyc lśnił na niebie. I nagle cienka, srebrzysta wiązka omiotła dogasający gmach, wokół którego biegali strażacy. Jeszcze chwila i ktoś na pewno znajdzie Hiro. Jack chciał przy nim zostać, ale wtedy zobaczył jak spomiędzy słabych już płomieni ktoś wychodzi.
Tadashi.
Promień księżyca migotał skupiony wokół jego osoby jak kokon.
Tadashi został powołany.***
Jack stał na parapecie okna i patrzył jak mężczyzna sięga pod łóżko po swoją czapkę.
Kawałek dalej Baymax próbował wesprzeć Hiro w ciężkich chwilach. Jasna dłoń podniosła czapkę, położyła delikatnie na nakrytym kapą łóżku i duch wycofał się.
- Tadashi... Jesteś pewien?
- Lećmy na ten biegun, Jack - powiedział bardzo cicho, odwracając się aby jeszcze chwilę moc patrzeć załzawionymi lekko oczami na swojego małego, smutnego brata.
- Zostań jeszcze z Hiro - zaprotestował, kładąc mu dłoń na ramieniu. Gdyby wiele lat wcześniej mógł, sam też zostałby, jeszcze długo po powołaniu, u boku swojej siostrzyczki. - Wrócę na zimę i wtedy zabiorę cię na biegun - dodał. - Teraz on na pewno jeszcze będzie cię potrzebował.***
Tadashi spojrzał na Hiro, ruszającego w stronę chaosu spowodowanego przez chęć zemsty Callagana. Zacisnął dłonie w pięści i podbiegł do czegoś, co można by nazwać panelem sterowania. Na pewno jakoś mógł pomóc bratu. Chociaż odrobinę.
- Miałeś rację, Jack...
Wyszeptał, dotykając palcami pięści Baymax'a, która wylądowała niedługo później obok niego wraz z kapsułą, w której leżała córka Callagana i wstrząśniętym Hiro.***
Do zimy zostało tylko kilka dni. Tadashi podszedł z bratem do biurka w pomieszczeniu, w którym pracował za życia, a teraz zgłębiać wiedzę miał Hiro. Wyciągnął dłoń do pięści robota kiedy brat spojrzał w bok. Wielkie palce poluzowały się. Hiro znów spojrzał j jego wzrok skupił się na zielonej dyskietce.
- Tadashi - wyszeptał łamiącym się głosem.
Już na pewno będzie dobrze.
CZYTASZ
Mydło & Powidło
FanfictionW książce oneshoty z: Bungou Stray Dogs, Bleach, Harry Potter, Marvel, Tolkien, Gravity Falls, Rise of the Guardians, Shingeki no Kyojin, Naruto, Tokyo Ghoul, Durarara, Kuroko no Basket, Big Hero 6