...dziś (Bleach)

202 14 18
                                    

09.05.2017r. Siedzę na historii i nie ogarniam życia.
Ktoś chciałby one-shot z jakiejś serii nie-YOI?

~~~

Zawsze miałem cię za kogoś nie do pokonania. Widziałem w tobie prawdziwego geniusza i kogoś, kogo podziwiałem za posiadaną siłę oraz samokontrolę (sądziłem, że możesz zapanować nad każdą sytuacją) - pragnąc jednocześnie pokonać. Przewyższyć. Udowodnić, że Małpa może chwycić księżyc.

...ale dziś?

Wyczerpany leżysz na mnie; twoja twarz jest ukryta we wgłębieniu mojej szyi (chciałbym, abyś ją wziął, bo to nie jest wygodne, ale jednocześnie nie chce by twój dotyk zniknął), twoje włosy, wolne od kenseikan, są rozsypane swobodnie na prostych plecach i mojej klatce piersiowej (jedno hebanowe pasmo na pewno mam w ustach, a inne trzymam jedną z dłoni)...

Leżysz na mnie tak, że jeśli się wysilę, mogę dostrzec, jak jasna jest twoja skóra. Niemal biała. Nieskazitelna. Doskonale widzę kontrast między twoim delikatnym ciałem, gdzie nie ma prawie żadnych blizn i moim potężnym, z bliznami wszędzie, przecinającymi czarne tatuaże oplatające swymi wzorami złocistą skórę.

- Abarai...

Twój cichy, senny głos, drży nieznacznie, a ciepły oddech owiewa intensywniej niż dotychczas, wyrywając mnie z zamyślenia (wiem doskonale, że z reguły mnie o to nie posądzasz, ale umiem myśleć).

Jest ci zimno?

Chwytam za materiał białego haori i naciągam je na nas, ostatecznie zamykając się pod tobą niczym żywym futon czy materac. To nie jest wygodne, jesteś dość kościsty i nieźle kłujesz, ale jednak nie będę protestował... jesteś też miękki, ciepły i pachniesz miło tymi swoimi wiśniami.

Kiedyś widziałem w tobie tylko potężnego kapitana; kogoś, kogo pragnąłem przewyższać i ujrzeć na kolanach przede mną...

...ale dziś, gdy na ciebie patrzę, uważam po prostu, że jesteś słodki.

(Szczególnie gdy zdarza ci się mruczeć przez sen).

Mydło & PowidłoOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz