Upadek informatora (Drrr)

216 30 25
                                    

09.05.2017r. A to cudo powstało na polskim!

Zawsze kochałem wszystkich ludzi - poza tobą jedynym, potworem, Shizu-chan. Ciebie nienawidziłem.

Od kiedy się spotkaliśmy w szkole;
Od kiedy spojrzałem na ciebie po raz pierwszy;
Od kiedy zawołałeś mnie (z wściekłością i pogardą);
Od kiedy pierwszy raz zatopiłem nóż w twoim ciele.

Nigdy nie widziałem w tobie nikogo więcej niż potwora, którego chciałem zabić. Własnymi rękoma.

A jednak...

A jednak myśląc o tobie, klęczę na zimnej podłodze w swoim mieszkaniu i wymiotuję.

Kwiatami.

Jeszcze miesiąc temu to były same płatki - pozlepiane nektarem i śliną. I wtedy mnie trochę bolała klatka piersiowa. Tylko odrobinę, zignorowałem to; ileż razy już gorzej się czułem, gdy jakimś cudem udało ci się trafić mnie ciśniętym automatem lub znakiem drogowym.

Jeszcze miesiąc temu... tylko płatki.

A dziś?

Dziś próbuję wyrzucić z siebie całe rośliny. Całe, Shizu-chan! Płatki, kwiatki i łodygi, i liście!

Nigdy nic nie bolało mnie tak bardzo (żaden z twoich ciosów) jak moje serce w tej chwili.

Moja nienawiść do ciebie jest taka okrutna i bezwzględna!

I smakuje tak obrzydliwie słodko;
I rozpościera się pod moją skórą cienkimi, czarnymi liniami czegoś, czego nie potrafię zidentyfikować.
Wygląda trochę jak korzenie. Czy te kwiaty, które się ze mnie wydostają, naprawdę także we mnie rosną...?

To ta moja nienawiść do ciebie, Shizu-chan. To ona. Drąży mnie, pożera, jednocześnie miażdży i rozrywa w środku.

I wypada przez usta.

Ah, wypada!

Chciałbym, aby tak po prostu to robiła; ale tak naprawdę przeciska się powoli przez gardło, raniąc je i trąc niemiłosiernie, pozostawiając po sobie słodki, mdlący posmak, który usiłuję zabijać w swoich ustach gorzkimi napojami i alkoholem.

To wszystko ty, Shizu-chan.

Te wszystkie dalie i ich okropne, bardzo okropne, różowe płatki.

Duszę się.

Dławię się.

Wymiotuję.

Krwawie, jakby cała reszta nie była dla mnie wystarczająco paskudna - krew cieknie mi z ust.

Umieram.

Nienawidzę cię tak bardzo, że przez tę nienawiść umieram.

Kręci mi się w głowie i ręce, na których się opierałem dotychczas, słabną, gną się. Upadam w te kwiaty, w ten nektar, w te plamy krwi... i łez, które ściekały mi po twarzy - ah, ja, najlepszy informator z Ikebukuro, sam nie wiem, w którym momencie zacząłem płakać.

To wszystko... dlatego... że cię nienawidzę!

Hahahaha - HA!

Nienawidzę...

- Shizu-chan...

***

Jasnowłosy mężczyzna w stroju barmana podszedł do małego, skromnego nagrobka, umieszczonego na uboczu, w cieniu młodej wierzby.
Niemal nie nastąpił na białą płytę.

- I co, Izaya-kun? - wycedził, posyłając marmurowi przeszywające spojrzenie. - Myślisz, że nam tak wesoło, jak sobie zniknąłeś definitywnie i przestałeś siać chaos, Gnido? - westchnął, odchylając na chwilę głowę do tyłu. - Diabły pewnie teraz trzęsą się ze strachu, w piekle, na sam twój widok, co?

Prychnął, rzucił bukiet chryzantem na grób i odwrócił się, odchodząc. I pozostawiając za sobą cieniutką smużkę papierosowego dymu.

Mydło & PowidłoOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz