Mocno (BSD)

427 17 15
                                    

07.07.2018r.
+18
Tym razem nie omegaverse
Fiodor + Chuuya

Czemu jest dziwne? Spójrzcie na godzinę.
A na poważnie to dedykowane BlackieRoses i Shilenne_Seika 😄

Mocno

To trwało pewien czas, ale żaden z nich nie liczył dokładnie ile minut, godzin, dni, tygodni, miesięcy...? Ile lat...?
Byli, a potem znów ich nie było i także znów byli.
Razem, osobno, razem.
Na krótko, na szybko, na kilka ulotnych chwil.
Skryci przed całym światem, skryci przed nim.
To trwało pewien czas. Kilka albo kilkaset spotkań - wszystkie daleko, bardzo daleko od świata, od ludzi, od niego.
Nie mogli dać się złapać.
Nie, bo byli jego najgorszym wrogiem i najsłodszym kochankiem uwikłanymi w długi, mocny romans. Dla seksu.
Pomimo upływu czasu, wspólnych kolacji, wspólnych rozmów - dla seksu, przyjemności, ekscytacji i adrenaliny wynikających z okrutnego sekretu sprawiającego, że ciała przechodziły podniecające dreszcze.
To trwało przez pewien czas chociaż było ulotne jak mgnienie, chociaż żaden z nich nie zamierzał mieć z tego żadnych więcej korzyści poza ostrym seksem, chociaż gdyby on się dowiedział z pewnością wpadłby w szał i pękłoby mu serce, chociaż nie łączyło ich nic poza pożądaniem...

- Koniec - oznajmiając to czekał na następny krok wroga, bo inaczej nie mógł nazwać go gdy już postanowił zakończyć wszystko. Był gotów do ataku, obaj byli.
- Tak - wyższy mężczyzna uśmiechnął się z typową dla siebie chłodną psotą, dziwacznym drażniącym spokojem, który sprawiał, że jego twarz przestawała wyglądać na maskę. - Koniec i tyle.
- Tak - potwierdził, odchylajac głowę do tyłu. - Masz z tym problem?
- Nie - mówiąc to podszedł nieoczekiwanie i nachylił się. Przyjemny dreszcz ekscytacji przeszył całe jego ciało wrażliwe na takie traktowanie. - Nie mam. Ale najpierw...
Gorące wargi przywarły do jego ust, a wiedząc, że to jeden i ostatni raz - odpowiedział mocno. Oplótł rękoma smukłą szyję, naparł niewielkim ciałem na wyższe choć niewiele bardziej wyrośnięte, spróbował zareagować. Walkę języków zwyciężył kochanek, zagłębiając swój narząd smaku w jego ustach i badając każdy ich zakamarek.
Na pożegnanie.
Na koniec ich.
Na początek bycia dwoma oddzielnymi, wrogimi egzystencjami.
Na odepchnięcie rozkosznych, namiętnych wspomnień.
Zaczynało mu wirować w głowie gdy wszystko się skończyło. Dysząc stał na palcach, opierając ciało na ciele, ale w końcu musiał się opanować.
Puścił.

To trwało pewien czas i od początku było tylko dyktowanym przez pożądanie romansem, w którym nie brakło pocałunków, seksu ani specyficznych rozmów przy śniadaniu.

*

- Chuuya, coś się stało? - jego dłoń chwyciła za materiał kurtki. - Chuuya masz dosyć sił?
- Ja miałbym nie mieć? - prychnął. Było cudownie, gorąco, długo i zawsze mocno, ale to nie miało znaczenia.

Nie potrzebował Fiodora ani wcześniej gdy zaspokajał z nim swoje najgorsze fizyczne pożądania, ani teraz... Miał jego. Znów przy sobie, być może tym razem na zawsze.

Chciał patrzeć z boku na ich starcie. I trzymać wtedy kciuki za Dazaia.

Mydło & PowidłoOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz