05.02.2018r.
- Marinette! - Adrien chwycił brunetkę za ramiona i odwrócił w swoją stronę, zatrzymując na środku chodnika. - Musisz mi pomóc - oznajmił stanowczo, patrząc jej głęboko w oczy.
- To znaczy? - przyjaciółka odczepiła jego ręce od swoich ramion, otrzepując miękki materiał różowej sukienki w czarne kropki, którą sama uszyła i założyła z okazji święta patrona szkoły. - Mam za ciebie porozmawiać z twoim ojcem o tobie i...
Blondyn zatkał jej ręką usta.
- Nie... Słuchaj! Dzisiaj mam to całe co miesięczne "raportowanie" ojcu jak idzie nauka, czy właściwie się zachowywałem... Wiesz jaki jest. A jutro są urodziny Nataniela i ja... Proszę cię! Czy możesz uszyć dla niego koszulkę?
- W ciągu jednej nocy?? Porąbało cię, Agreste?!
- Marinette, jesteś moją jedyną nadzieją! Ostatnie dwa miesiące latam jak opętany po sklepach i nic nie znalazłem! Nic! A to musi być koszulka w stylu czarnego kota. Czerwona.
- A ty co? Chcesz swój teren zaznaczyć? - zapytała zniżonym niemal do szeptu głosem.
- Marinette, zapłacę ci za wszystko jakbym kupował w najlepszym sklepie. I pomogę kupić te bilety do pierwszego rzędu na najbliższy koncert, na który będziesz chciała iść.
- Wiesz dobrze, że na to wydarzenie nie ma już biletów - wywróciła oczami.
- Stwórz cudowną koszulkę dla Nataniela. Na jutro. A zobaczysz, że załatwię ci wstęp, pierwszy rząd, nawet miejsce tuż przed sceną, ale bądź przyjaciółką, dobra?
- Ehh... Uwielbiam cię jak młodszego brata i pupila od zwijania poplątanej wełny w kłębki... Ale i tak stracisz pół kieszonkowego, koleś - obiecała zrezygnowana, posyłając mu ostatnie ostrzegawcze spojrzenie i ruszając do domu.
- Uwielbiam cię! - krzyknął za nią jeszcze, odwracając się potem w stronę wejścia do domu.
Zostało jeszcze jak trzeba rozmówić się z ojcem żeby znowu nie wpadł na pomysł uziemienia go w domu.Nie mógł utknąć w pokoju, gdy następny dzień był urodzinami Nataniela!
...
A jednak mógł.
- Błagam; zacznijmy szlaban od środy, tato! - klęcząc na środku gabinetu czuł się jak idiota, ale był na to gotów. To był pierwszy raz, może zdumiony Gabriel się nabierze...
- Nie rób z siebie głupca, Adrienie. Podnieś się i idź do swojego pokoju. Natychmiast.
...a jednak się nie nabrał.***
- Myślisz, że wpadł w kłopoty? - Marinette dojrzała na Alyę zaniepokojona, gdy Adrien nie pojawił się w szkole.
- Wczoraj była ta jego rozmowa z ojcem...?
- Nataniel chodzi cały struty.
- Może zabierzesz go do domu Agrestów?
- I co? Wpakuje go jako Biedronka przez okno? - spytała ściszonym głosem.
- Daj mu te paczkę i przepchnij jakoś do środka. Jak nałgasz, że to szkolny projekt, a Nataniel musi zrobić go z Adrienem na jutro...?
- O czym rozmawiacie, dziewczyny?
- Nino! Z nieba mi spadłeś! - Marinette sięgnęła do torby, wyjmując z niej prezentową torbę w kokardki. - Słuchaj. Zrywasz się z zajęć z Natanielem. Przemycisz go do Adriena.
- Oszalałaś? Babka od chemii mnie żywcem zje...
- Zabierajcie się. A chemię zostawcie nam, okay?
Nino westchnął ciężko, pocierając palcami nasadę nosa.
- Alya pójdzie ze mną w zamian za lody - rzucił zanim ruszył korytarzem w stronę Nataniela jakby go z procy wystrzelono.
- Hej! - Alya pomachała mu odgrażająco ręką.- To zły pomysł...
- Doskonały - Nino wcisnął chłopakowi torebkę prezentową. - Ja mówię. A ty się uśmiechasz. Albo panikujesz.
Kiedy wizerunek asystentki Agreste'a pojawił się w ekraniku domofonu, Nino zacisnął jedną rękę mocno żeby się trochę zmotywować.
- Dobry! Z tej strony Nino! Już się domyśliliśmy wszyscy, że Adrien ma szlaban i pewnie nie może się z nikim widywać, ale ma do zrobienia na jutro projekt z Natanielem. Jak nie ogarną do końca wszystkich detali obaj to uwalą! Niech się pani zlituje!
Kobieta przez chwilę patrzyła na nich, podczas gdy twarz Nataniela czerwieniała coraz bardziej, a oczy dosłownie zaczęły się szklić.
W końcu westchnęła z rezygnacją.
- Niech będzie - mruknęła niechętnie. - Na godzinę.
- Powodzenia - Nino pchnął rysownika w plecy na zachętę, a potem się zmył. Tak samo szybko jak wcześniej w szkole.Nataniel trząsł się gdy wchodził po schodach do pokoju Adriena. Blondyn leżał na środku ziemi z wyciągniętymi rękoma i nogami.
- Masz chwilę? - zapytał niepewnie, zamykając za sobą drzwi. - Adrien?
Blondyn otworzył nagle zamknięte oczy, gdy poczuł jego rękę na policzku i przez chwilę tkwił w bezruchu, mrugając intensywnie.
- Śnie?
- Nie. Twoi przyjaciele mnie tu przemycili - wymamrotał, przełykając ślinę. - I dali mi to - dodał, stawiając na brzuchu siadającego chłopaka torebkę.
- Właściwie to dla ciebie - Adrien wziął prezent od Marinette i oddał z powrotem w ręce rysownika. - sprawdź - dodał, uśmiechając się szeroko. - Domyślam się, że masz krótkoterminową przepustkę?
Zamiast odpowiedzieć rudzielec zajrzał do torebki. Wyjął ze środka złożoną koszulkę. Była czarna i ozdobiona podstawowym logo czarnego kota. Z zielonymi elementami.
- Uh... A mówiłem Marinette, że musi być czerwona... Kurcze...
- Śliczna - stwierdził Nataniel. - Ale chyba za duża - dodał, ubierając ją przez głowę. - Myślisz, że mogę w niej spać?
Adrien przez chwilę wyglądał jakby aktualizował dane, otwierając coraz szerzej usta, a potem uśmiechnął się szeroko i oczy mu podejrzanie zabłysły.
- Kiedy mogę u ciebie spać?? - zapytał, przysuwając się do rówieśnika i chwytając go za dłoń.
Zaczerwieniony Nataniel zakrztusił się powietrzem z wrażenia. Jego urodziny nagle z dołująco smutnych stały się aż nadmiernie wyjątkowe.Na pytanie chłopaka nie zdołał odpowiedzieć.
CZYTASZ
Mydło & Powidło
FanfictionW książce oneshoty z: Bungou Stray Dogs, Bleach, Harry Potter, Marvel, Tolkien, Gravity Falls, Rise of the Guardians, Shingeki no Kyojin, Naruto, Tokyo Ghoul, Durarara, Kuroko no Basket, Big Hero 6