Hate you (BatJokes)

179 14 13
                                    

08.01.2018r.

Ciało leżące na brudnym bruku wyglądało tak żałośnie. Młody mężczyzna z mokrymi od deszczu, zielonymi włosami, gasnącymi oczami i szeroko uśmiechniętymi ustami zgiętymi w jakimś żałosnym grymasie. Fioletowy garnitur był do wyrzucenia, krawat się poluzował i zwisał luźno przez szyję, tonąć w kałuży przy głowie.
- Batsy - wydusił z siebie, wypluwając krew, gdy ciemna sylwetka pojawiła się nad nim. - Wiesz co, Batsy?
Ciemny, przeszywający wzrok przesunął się po całej leżącej na bruku postaci, zauważając krew na ustach i więcej krwi przesiąkającą przez materiał koszuli na brzuchu. Dziura jak po przepchnięciu całej ręki przez ciało.
Jakim cudem nadal jeszcze żył?
- Batsy...  Nienawidzę cię - żałosny grymas wygiął się jeszcze raz w szeroki uśmiech króla klaunów Gotham. A potem jego oczy zgasły. Oddech się urwał, z rozchylonych ust wypłynęła ostatnia strużka krwi.
Mężczyzna w ciemnym płaszczu zaklął, zaciskając przy okazji mocno dłonie w pięści. Nachylił się, zamykając oczy swojego wroga, niby przypadkiem zerwał jeden z mieniących się guzików jego fioletowego stroju.
- Ja ciebie też nienawidzę - rzucił cicho, krótko, głosem brzmiącym zbyt sztywno, aby uznać słowa za szczere.
W oddali rozległo się wycie policyjnych syren - mężczyzna wystrzelił hak w górę, zahaczając go o jeden z bliższych balkonów. Wskoczył tam...
...sens jego życia został zatracony.

Mydło & PowidłoOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz