Intynkt 2 (Bungou Stray Dogs)

788 42 37
                                    

03.06.2018r.

Paring: Chuuya Nakahara x Osamu Dazai
Ostrzeżenia: +18, omegaverse

To swoisty ciąg dalszy Instynktu, ale z inną parą, mam nadzieję, że się wam spodoba!

Zapraszam BlackieRoses & XxXMiKOXxX - w podzięce za cierpliwość 😄

Instynkt 2

C

huuya wracał do swojego mieszkania tak samo rzadko jak Dazai, który uwielbiał zatruwać życie swoim kolegom detektywom i męczyć ich prawie dwadzieściacztery godziny na dobę i blisko siedem dni w tygodniu. Z reguły nie spotykali się kiedy nie było wyraźnej potrzeby. To nie tak, że się nie kochali, bo zależało im na sobie bardzo mocno - dosłownie za sobą szaleli. Po prostu nie byli dobrym przykładem bardzo szczęśliwego związku spędzającego ze sobą każdą chwilę i planującego dzieci (chociaż Chuuya coraz częściej myślał o dzieciach - do czego nigdy nikomu by się nie przyznał). Raczej wyznawali pogląd, że bez pewnej przestrzeni się pozabijają.
Chuuya wracał do domu tak samo rzadko jak Dazai - nigdy nie uprzedzając go o terminie powrotu, ale tym razem zbliżała się jego ruja, dlatego w ogóle nie zdziwiło go to, że buty partnera stoją w korytarzu, prochowiec wisi na haczyku, a w kuchni czeka alfa we własnej osobie z dwoma styropianowymi pudełkami z obiadem na wynos z jakiegoś lokalu.
- Dobry wieczór, Chuuya - ciemnowłosy uśmiechnął się do niego zadowolony, poprawiając białą wpół rozpiętą koszulę. - Jak ci się pracowało ostatnio?
- Nie będę o tym z tobą rozmawiać - zapewnił poważnie, siadając przy stole na swoim ulubionym miejscu, niemal na wyciągnięcie ręki od lodówki, bo nigdy podczas jedzenia nie chciało mu się nigdzie daleko ruszać, a lubił w losowych chwilach napić się zimnego mleka. - Ty też nic mi przecież nie powiesz - dodał.
- Oczywiście, że powiem - stwierdził wesoło ciemnowłosy. - Akutagawa wpadł nam do kawiarni, aby poinformować Atsushiego, że będą mieć trojaczki. Duży start w małżeńskie życie, co nie?
Chuuya wywrócił oczami.
- To już wiem. Wiedziałem przed tobą. - Oznajmił, otwierając styropianowe pudełko. Jedzenie wyglądało lepiej niż się spodziewał. Z Dazaia zdolnościami do psucia nawet tego, co było dobrze ułożone i zabezpieczone... Musiał to kupić nie dalej niż w lokalu, który otworzono niedawno w budynku obok.
- Smacznego - mężczyzna usiadł obok, przyciągając do siebie swoją porcję. - Tęskniłem za tobą, a ty za mną, Chuuya?
- Jestem pewien, że rozważałem pomóc ci w powieszeniu się kilka razy - odpowiedział wymijająco, dźgając porcję mięsa pałeczkami zanim wziął pierwszy kawałek do ust.
Zawsze tak robił.
Nie byli dobrzy w rozmawianiu. Obaj się tym męczyli, bo nie lubili się sobie ani nikomu z niczego tłumaczyć. W końcu Dazai niby przypadkiem zahaczył pod stołem nogą o jego nogę.
- Kupiłem nową linę - złożył dłonie, spoglądając na niego z ciekawością. - Chciałbyś może przetestować jej możliwości, Chuuya?
- Na tobie? - rzucił zaczepnie.
- Nie - Osamu uśmiechnął się lekko, przechylając głowę w bok. - Na tobie. W łóżku.
- Na razie idę wziąć prysznic - wyciągnął dłoń, pstrykając mężczyznę w nos. - O linach porozmawiamy kiedy skończę.
- Będę na ciebie czekać w sypialni - zapewnił, oblizując spierzchnięte wargi. Wyglądał na prawie tak podekscytowanego jak gdyby lada moment miał spróbować popełnić samobójstwo. Znowu.
Nakahara zamknął się w łazience na klucz. Przez bliskość partnera było mu naprawdę trudno kontrolować się i jasno myśleć. Prawdopodobnie szło to w ogóle tylko dlatego, że kiedyś gdy byli w mafii często musiał trzymać się mocno nawet w najbardziej krytycznej sytuacji.
Lina brzmiała dobrze. Testowanie liny też brzmiało dobrze. Ale czy Osamu zasłużył na taką nagrodę?
Ruja rują, ale podczas ich ostatniej randki się nie popisał. I w dodatku zbił butelkę od wina, jedną z jego ulubionych butelek z kolekcji tych najbardziej ładnych i dziwnych. I nie było szansy, aby zdobyć taką drugą. Zafundowany mu wtedy jako odszkodowanie za mały skarb seks wcale nie był wystarczającą rekompensatą!
Ciało stojącego pod prysznicem omegi przeszył dreszcz i Chuuya jęknął cicho, zginając się na chwilę w pół. Bycie urażonym za uszczuplenie jego kolekcji wypadło mu z głowy, gdy przez jedno nieprzyzwoite wspomnienie poczuł kumulujące się w podbrzuszu ciepło i zapragnął nagle, wbrew własnemu uporowi, aby Osamu przytaszczył swoje cholerne samobójcze cztery litery pod ten prysznic i wziął go mocno. A najlepiej nie tylko raz. Wiedział, że nie minie wiele czasu od dotarcia do domu i jego ruja się zacznie, bo to wszystko zawsze działo się szybciej jeśli tylko Dazai pamiętał zjawić się natychmiast, gdy czuł, że to ta pora... Ale nie sądził, że tego dnia jego organizm zmotywuje się do działania wbrew jemu w aż takim tempie. Oparł się o chłodną ścianę, przymykając powieki i starając się brać uspokajające oddechy. Jego feromony z każdą chwilą rozszerzały swój zasięg, pachnąc coraz intensywniej.
Był pewien, że Dazai już to poczuł. I że siedział na łóżku, wdychając ten zapach, ale z uporem nie poruszając się i tylko triumfalnie uśmiechając.
Tak paskudnie radośnie i szeroko.
Jeśli chciał Osamu potrafił być gorszy niż gdyby był totalnie napaloną, myślącą tylko o seksie, alfą.
Po kilku minutach w końcu Chuuya poddał się i wyszedł z łazienki owinięty w duży, zielony ręcznik.
Osamu siedział na łóżku, kończąc obwiązywać sznurem jego wezgłowie.
- Co planujesz? - zapytał powoli, zaciskając mocno uda, gdy poczuł jak coś, czego absolutnie nie zamierzał nazywać, zaczyna po nich spływać.
- Związać cię oczywiście, Chuuya - starszy odwrócił się, uśmiechając do niego szeroko. - Chodź. Wiem, że to lubisz - wyciągnął do niego zachęcająco ręce.
Nakahara podszedł, bo nie było szansy na postąpienie inaczej, gdy poza zdrowym rozsądkiem cała jego osoba liczyła na to, że zaraz będą z partnerem uprawiać ostry seks.
- Chodź do mnie, Chuuya. Bliżej. Dalej, zrób to jak mała słodka dziewczynka, z zaciśniętymi udami - zaśmiał się niskim głosem, sycąc się widokiem jego rozochoconej osoby, naprawdę zaciskającej żałośnie uda.
Usiadł w końcu na brzegu łóżka, robiąc teatralnie naburmuszoną minę.
- Jesteś zboczeńcem - poinformował dosadnie, co niewiele dało ponieważ wargi kochanka przylgnęły do jego ust. Dazai pachniał intensywnie w sposób, który pozbawił Nakaharę resztek wątpliwości. Pozwolił przesunąć się na łóżku tak, że wylądował na poduszkach, mając tuż za głową drewniane wezgłowie. Wiedział do czego partner dąży. Mieli przecież przetestować nowe liny. A nikt nie znał się na zakładaniu lin tak jak detektyw. Wszystko przez jego uzależnienie od prób samobójczych.
Chuuya drżał, zawstydzony i podniecony, wzdychając cicho i niespokojnie poruszając się to wbrew woli alfy, to aż nazbyt z nią w zgodzie. W końcu jednak wszystko było tak jak Osamu tego chciał.
Miał ręce unieruchomione nad głową, co zdecydowanie utrudniało protest gdy Dazai będzie za bardzo zawstydzający. Wiązania liny schodziły intrygująco symetrycznymi splotami w dół przez jego tors do okolicy bioder. Dwa osobne kawałki biegły od wezgłowia prosto do jego ud. To, że jego nogi były rozchylone przed kochankiem i unieruchomione było jednocześnie podniecające i żenujące.
- Wyglądasz pięknie - Dazai powiódł palcami śladem liny po jego udzie aż do kolana. - To cudowne, mieć cię tylko dla siebie i moc krępować moimi linami i sznurami, Chuuya - zamruczał, pochylając się po to, aby pozostawić między splotami liny różową malinkę.
- Co zamierzasz teraz robić? - Nakahara przechylił głowę oddychając niespokojnie. Czuł jak konopna lina krępuje jego ciało, nie tylko je unieruchamiając, ale także ozdabiając, zamieniając w żywe dzieło sztuki, którym Osamu był zafascynowany nawet bardziej niż samobójstwami... Które Osamu pragnął pieścić, dręczyć i podziwiać.
- Oczywiście zaopiekować się tobą bardzo dobrze - mężczyzna, nachylony między jego udami, uśmiechnął się drapieżnie. - Teraz mam doskonały widok na twoją szparkę, wiesz? Widzę jak twoje miłosne soczki powoli z niej wypływają - Dazai potrafił mówić aż za dużo bardzo zboczonych rzeczy wtedy gdy mu naprawdę zależało. - Tak ci wygodnie, Chuuya? - zapytał dla pewności, a potem nachylił się, opierając dłonie na jego udach.
- A-ani się waż! - zaprotestował, domyślając się, co kochanek chce zrobić, ale to nic nie dało, bo język Osamu już wsuwał się w jego wnętrze.
Chuuya jęczał głośno, gdy czuł jak wścibski narząd smaku alfy porusza się w nim, bezczelnie i zawstydzająco skrupulatnie. Najdalej jak tylko ciemnowłosy mógł dosięgnąć.
- O-osamu! P-przesadzasz! - krzyknął, gdy poczuł, że jeszcze chwila i dojdzie przez samą tą słodką torturę, która sprawiała młodszemu zdecydowanie za dużo satysfakcji. - Z-zaraz nie wytrzymam! Osamu!
Ciemnowłosy pozostawił go w końcu - było już jednak za późno i rozochocony omega wytrysnął niemal w twarz unoszącego się kochanka, który najwyraźniej doskonale się bawił.
- Tak ci dobrze, gdy się tobą zajmuje, Chuuya? - zapytał, przesuwając się wyżej.
Rudzielec wydał z siebie zduszony jęk prosto w usta, które natarły na jego wargi. Dazai pospiesznie zrzucił z siebie spodnie i bieliznę. Jego penis stał dosłownie na baczność.
- Jak tyle wytrzymałeś? - wydusił z siebie słabo, nie błagając o więcej chyba tylko dzięki swojej dumie.
- Nie wytrzymałem - Osamu zaśmiał się cicho, głaszcząc go po szyi, a potem przez sploty drażniącego wrażliwą skórę sznura przesunął długie palce niżej, aby zacząć bawić się jego sutkiem. - Doszedłem w spodnie - rzucił, patrząc na jego intensywnie zarumienioną twarz. - Ale zaraz to poprawimy i wypełnię cię  tak bardzo, że jeszcze będę mógł popatrzeć jak sperma z ciebie powoli wypływ...
- Nie kończ - zaprotestował żałośnie, próbując zacisnąć uda, gdy lepki płyn wyciekł z jego szparki wprost na pościel w hiacynty, którą bardzo lubił.   - Osamu! P-prosze! Zacznij mnie pieprzyć, a nie... Nie bełkotać te wszystkie, wszystkie...
- Chce to widzieć, Chuuya - Dazai uciszył go następnym mocnym pocałunkiem, wsuwając swój wścibski język w jego usta.
Nakahara zaczął się trząść, czując jak partner pokonuje go w próbie zdobycia dominacji przynajmniej w tańcu języków.
Osamu bawiąc się wciąż jego twardym sutkiem sięgnął jedną ręką w dół, nakierował swojego penisa i pchnął, wchodząc ostrożnie, ale do samego końca.
Chuuya zajęczał żałośnie, przerywając pocałunek, gdy odchylił głowę do tyłu, aby nabrać więcej tchu. Ciemnowłosy wykorzystał to, przesuwając językiem po jego brodzie i szyi, a potem zatapiając zęby w obojczyku, tuż nad sznurem.
- Kocham cię - wydyszał, zaczynając się w nim powoli poruszać. - Kocham cię tak bardzo. Chcę cię pieprzyć tak długo dopóki obojgu nam nie zabraknie sił - jego wargi prześlizgiwały się między splotami, obsypując skórę pocałunkami, kąsając ją i zostawiając na niej ogromną ilość malinek. Nagle dotarł do miejsca, które najwyraźniej od samego początku było jego celem, bo dotychczas wolny i niewinnie bezpieczny sutek Nakahary znalazł się między jego zachłannymi wargami.
Chuuya jęczał i krzyczał z przyjemności, pogrążając się w słodkim szaleństwie i zapomnieniu. Twardy penis poruszał się w nim intensywnymi ruchami, co jakiś czas uderzając w punkt G, przez co napinał całe swoje ciało najmocniej jak mógł w swojej sytuacji i wył z rozkoszy.
Dazai wymyślił nową torturę i niespodziewanie oderwał palce od jego sutka, zjeżdżając nimi w dół. Gdy zaczął naciskać palcami na jego ciało między jądrami i szparką, omega nie wytrzymał i doszedł, zaciskając się mocno na kochanku.
Osamu wytrysnął głęboko w nim, pozostawiając także ślad swoich zębów wokół jego sutka.
Chuuya dyszał ciężko, próbując zmusić swoje ciało do jakiejkolwiek aktywności, ale czuł się zbyt rozleniwiony. Skrępowany sznurami, których misterne sploty pieszczące skórę doprowadzały go do szaleństwa; z lepką gorącą spermą wypełniającą go obficie w środku; z rozpalonym ciałem kochanka przylegającym do niego... Z rękoma na swojej skórze, z wargami na swojej skórze, z językiem...
- Rozwiąż mnie już - wydyszał błagalnie, spoglądając na alfę spod wpół opuszczonych powiek. - Osamu... Chcę cię trzymać blisko... Chcę cię całować... Osamu...
- Nie podoba ci się, gdy całe twoje ciało należy tylko do mnie tak bardzo, Chuuya, moja słodka dziewczynko?
- Twoja "słodka dziewczynka" chce więcej - warknął. - I jeszcze nie wie jak, ale rozerwie cię na kawałki jeśli jej nie rozwiążesz i nie pozwolisz się pobawić - z trudem powstrzymał swój głos od drżenia, gdy to mówił. To było dużo bardziej nakręcające niż mógłby przyznać. - Pospiesz się - zażądał na koniec, ale bardzo słodkim, niemal proszącym tonem.
Dazai westchnął, ale posłusznie zaczął go rozwiązywać. Od kończyn.
Nakahara nie zamierzał być cierpliwym i gdy tylko jego ręce oraz nogi były zdolne do poruszania się, zignorował resztę splotów ozdabiających jego ciało, aby rzucić się na partnera. Przypadł ciemnowłosego całym sobą do łóżka, zaczynając całować i lizać jego szyję, a dłońmi drąc koszulę na kawałki. To była wina Dazaia, to on jej nie zdjął.
- Jesteś taki chętny, Chuuya?
- Zamknij się - sapnął, przywierając do jego ust i próbując zdobyć kontrolę nad pocałunkiem, chociaż dużo więcej uwagi poświęcał w tym samym czasie temu, aby nabić się na twardego penisa osobiście i poczuć go jeszcze raz głęboko w sobie.
- Zamknij się... Zabije cię... Zobaczysz... Zamknij się - mamrotał między pocałunkami, głaszcząc jego tors tak zachłannie, że pozostawiał na jasnej skórze różowe ślady swoich wypielęgnowanych paznokci.
- C-Chuuya! - Dazai chwycił go nagle za biodra, nabijając go na siebie bardzo mocno.
- C-co robisz? - zawył dochodząc, gdy przeszły go tak silne dreszcze, że mimowolnie wygiął całe ciało i odchylił głowę, jakby wyrywał się spod tafli lodowatej wody. - O-osamu!
- Mój Chuuya - głos partnera ledwie do niego docierał, łamiący się i głęboki na pograniczu między szczytem rozkoszy, i przepaścią szaleństw. - Chce mieć z tobą dzieci - wyszeptał, kurczowo przytrzymując jego bidora.
Nakahara z trudem zrozumiał całe to szaleństwo w swoim kompletnie rozochoconym stanie, zdając sobie sprawę jak bardzo głęboko w nim znalazł się partner. A potem powoli usiłując poruszyć biodrami, aby doprowadzić go do orgazmu.

***

- Osamu - wymamrotał, zacieśniając kurczowy uścisk wokół chudego ciała kochanka. - Lepiej dla ciebie żebyś myślał nad jakimś smacznym śniadaniem, a nie wymknięciem się do pracy - zdołał wyartykułować, wtulając twarz w zgłębienie między szyją i ramieniem partnera, aby móc swobodnie wdychać zapach jego ciała.
Ruja mijała powoli i zaczynał uświadamiać sobie, że ma pewne inne potrzeby poza pieprzeniem się do utraty świadomości.
Brak kąpieli mógł przeboleć jeszcze godzinę albo dwie, chociaż lepka sperma zmieszana z substancją wydzielaną przez jego podniecone ciało nie tylko wyciekała z jego wnętrza, ale i oblepiała ich ciała, pościel, prześcieradło...
- Jesteś głodny? - ziewnął Dazai, brzmiąc jakby był to jeden ze zwykłych, trafiających się czasami w okolicy świąt przypadków, gdy natykali się na siebie na wzajem w mieszkaniu, a potem spędzali czas prawie jak normalne szczęśliwe pary, pomijając chwilę gdy grali w karty o to, kto zmywa naczynia i sprząta resztę domu albo siłowali się na rękę czy ćwiczyli szybkość w kamień, papier, nożyce, aby dojść do porozumienia w sprawie filmu, który będą oglądać w telewizji.
- Chce naleśniki - burknął, domyślając się jednak, że i tak stanie na jego kręceniu się w fartuszku, ale poza tym całkiem nago, przy kuchence i w ogóle po kuchni. - Ale na razie mnie przytul - dodał.

Mydło & PowidłoOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz