116

8.8K 415 138
                                    

Muszą to być Włochy? Bym wolała... Nowy York! Albo już nawet tą Polskę, a nie Włochy. Ja kompletnie nie znam włoskiego, rodzice znają polski więc by mi pomogli.

- Diana spokojnie, będzie wszystko dobrze.

- ‎Nie będzie. Ja chcę tu zostać.

- ‎To tylko rok. Nie wyjeżdżamy na zawsze.

- ‎To jest AŻ rok.

- ‎Dasz radę.

- Nie dam.

Tata mnie postawił i złapał za rękę. Przecież nie ucieknę. Nie musi mnie trzymać. Odwróciłam się jeszcze do nich i się uśmiechnęłam, po czym poszłam do bramek. Poczułam jak ktoś mnie obejmuje. Jason.
Przeszliśmy przez tą całą odprawe i poszliśmy do samolotu. Ja już mogę wracać.

Pov. Luke.

- Bez sensu lecimy..

Westchnęła Kylie.

- Wiem, ale nie damy im rady. Serio, to jest najbardziej niebezpieczny gang.

- ‎O co oni się wkurzyli?

- ‎Że im zabieramy klientów. I to tych najbogatszych.

- ‎Zobacz jak oni to przeżywają...

- ‎Wiem, widzę. Ale spodoba im się. Tobie też się spodoba.

Rozłożyłem się w fotelu i ją objąłem.

- Jak tam uważasz. Oby ten rok szybko minął.

- ‎Nawet się nie obejrzysz i już będziemy z powrotem.

- ‎Okej.

Pov. Jason.

Nie chcę stąd wyjeżdżać. Mam w dupie to, że mogą mnie zabić. Zawsze ojciec ze wszystkimi sobie dawał radę, a teraz nie da. To jest jakieś gówno. I jeszcze mam chodzić tam do szkoły. Ja się chyba tam zajebie. Wszystkich tam zajebie.

Pov. Nathan.

Nie wiem o co im chodzi. To tylko rok, wiadomo też nie chce wyjeżdżać, ale no życie no. Najlepsza Diana. Rano mówiła że takie scenki nic nie dadzą, a sama taką odwaliła. No ale rozumiem ją, też bym na jej miejscu nie chciał. Ale... Skoro zerwałem z Caroliną, to nawet z chęcią wyjeżdżam. Laska była jakaś dziwna. Była ze mną, a dawała dupy innym. No cóż... Życie.

Pov. Diana.

Dolecieliśmy. W końcu. Po jakiś dwudziestu godzinach w końcu jesteśmy i w końcu mogę się zamknąć w pokoju z moim serialem i przyjaciółmi w telefonie. Przez cały lot się do nikogo nie odzywałam, jakoś nie miałam weny. Większość czasu myślałam o Christianie, ale to nieważne. Ja chcę żeby Zach już tu przyjechał.

- Jutro idziesz do szkoły jak coś.

Mama powiedziała.

- Że jutro? Parę godzin po przyjeździe?

- ‎No tak, podobno fajni są tam ludzie.

- ‎A Madison, Aaron i Alex tam będą?

- ‎Może ktoś będzie się tak nazywał.

- ‎Nie sądzę. To są Włochy, tu ludzie się nazywają jakieś Maksymiliano, jakieś Farancheski i inne araby.

- ‎Oj nie przesadzaj, ładnie tu jest. Zobacz jaka ładna fontanna.

Pokazała na jakąś fontannę obok nas.

- Ta, piękna.

- ‎W ogóle to dzisiaj się dowiedziałam że mieszka tu Will Smith. Rozumiesz? A skoro on, to jego syn pewnie też.

Przyjaciel mojego brata 2 || ZAKOŃCZONEOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz