183

8K 388 34
                                    

Przybliżyłam to do twarzy i szybko otworzyłam. Uff... To nie ja. Jak dobrze... Komuś wybuchło. Aaron! Zaczęłam się śmiać jak nienormalna. Jezu jak dobrze że to on.

- Bardzo śmieszne hahaha...

Nie dałam rady nic odpowiedzieć. Aż się popłakałam ze śmiechu. Jejku Aaron biedny.


- To... Za to... Że nie chciałeś... Mi dać papierosów.

Ledwo powiedziałam.

- Spierdalaj. I nie dostaniesz.

- Jasne.

Usiadłam na ziemi i się o niego oparłam. Boże. Zaczęłam się dusić. Nie no proszę nie. Nie chcę wyglądać jak zapowietrzona, niedorozwinięta foka. Położyłam głowę na kolanach Aarona i ją schowałam w jego brzuch. Boże nie. On też się zaczął śmiać, tylko nie wiem z czego. Pewnie ze mnie jak zwykle. Dajcie powietrza! Boże ja się uduszę! Spróbowałam oddychać, ale przestałam jak zaczęłam brzmieć jak foka. Tyle tu jest ludzi ze ja nie chcę. I jeszcze Blake... Proszę was idźcie sobie. Zacisnęłam ręce na koszulce Aarona.

- Będę miał brudną bluzkę, prawda?

Pokiwałam głową. Życie, ale ja chcę powietrza.

- Ona się zaraz udusi. 

Jason się zaśmiał. Zamknij mordę i nie patrzcie.

- Ty wiesz że wyglądasz jakbyś mu obaciągała?

Proszę nie. Ja serio się zaraz udusze.

- Ej serio.

Ludzie zamknąć się. Proszę was. Po kilku minutach się ogarnęłam. W końcu... Boże... Zauważyłam że Aaron ma butelkę wódki w ręku. I się nie podzielił? Jak tak można?

- Aaron? 

- Haha trzymaj.

Dał mi, a ja się napiłam.

- Ta to nieźle pije. Blake dawaj kto wypije więcej shotów. Bo ty też taki chętny do picia jak ona.

- Błagam wygram z nim.

- To dawajcie. Macie na stole shoty i pijcie.

- To dawaj kochanie.

Blake wstał. Nie odzywaj się nawet do mnie.

- Kochanie to ty sobie do Jasona mów, a nie do mnie. Hemmingsa chyba pomyliłeś.

- Nie no pedałem nie jestem w przeciwieństwie do... Aarona i twojego brata.

- Ej! My się darzymy miłością bezwzględną!

- No właśnie wiem. Masz go zapisanego jako mój pedałek i serduszka.

- Bo to jest mój pedałek. Ale dobra pijcie już i się od nas odpierdolcie.

- Dobra kto szybciej wypije to wszystko.

Jest tu kilka shotów.

- Dobra trzy, dwa, jeden start.

Zaczęliśmy pić. Boże jak ja to przeżyje to będzie cud.
Wygrałam? Nie wiem. Chyba tak.

- Koniec? O jak szybko. Pokażcie... Chyba był remis... No, serio remis.

- Jak?! Przecież ja pierwsza byłam!

- No serio, każdy widział?

- Każdy.

Aaron się zaśmiał.

Przyjaciel mojego brata 2 || ZAKOŃCZONEOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz