123

8.6K 420 51
                                    

Poszedłem do samochodu. Pojechałem szybko do domu, pamiętam że ktoś już kiedyś to miał, ale nie wiem kto.

- Spróbuj ją pocałować, może się ogarnie.

Jason się do nich odwrócił. No chyba nie.

- Nie ma całowania. Ma atak paniki, pogadaj z nią o czymś.

Nie będzie jej całował.

- ‎Spoko, ale o czym? Dobra wiem. Wiesz że Zach niedługo tu przyjedzie? Ostatnio z nim gadałem...

- ‎Kurwa pocałuj ją i już. A ty się po prostu nie odwracaj.

Jason mu przerwał. Kurwa nie. W dupę sobie to wsadź.

- Nie.

- ‎Tak.

Odwrócił lusterko i przytrzymał mi głowę.

- Kurwa nie.

- ‎Mówię ci że to pomoże.

- ‎Nie pomoże.

- ‎Pomoże.

Pov. Aaron.

- ‎Spoko, ale o czym? - nie wiem co do niej mówić żeby się uspokoiła. Nigdy nie byłem w takiej sytuacji. Wiem! Zach! -  Dobra wiem. Wiesz że Zach niedługo tu przyjedzie? Ostatnio z nim gadałem...

- ‎Kurwa pocałuj ją i już. A ty się po prostu nie odwracaj.

Przerwał mi. Kurwa od dawna mam ochotę ją pocałować. Boże ona jest genialna, ale nie chcę nic zepsuć. I tak kiedyś już ją zraniłem.

- Nie.

- ‎Tak.

Odwrócił lusterko, a Lukowi przytrzymał głowę żeby się nie odwrócił.

- Kurwa nie.

- ‎Mówię ci że to pomoże.

Dobra chuj, ona się męczy. Oby Jason miał rację. Pocałowałem ją, a ona wstrzymała oddech i się chyba trochę uspokoiła. Jezu czekałem na to. Po około minucie się od niej odsunąłem i na nią spojrzałem.

- Lepiej?

Pokiwała głową. Okej, nie wiem dlaczego się nie odzywa.

- I kto tu miał rację tatusiu? Pójdę na lekarza.

Jason się zaśmiał. Luke ostro zachamował, przez o polecieliśmy z Dianą do przodu.

- Nic przed nami nie było.

Jason na niego spojrzał.

- Ups, niechcący.

On to zrobił specjalnie.

- Diana co tam się stało?

- ‎Nic.

Cicho odpowiedziała.

- Dawaj, pogadaj z nami.

- ‎Mogę wysiąść?

- ‎Nie.

- ‎To jedź po prostu do domu.

- ‎Jasne... Ale powiedz coś.

- ‎Nie mam ochoty. 

Oparła głowę o moje ramię. Nie wiem o co chodzi. Może jest po prostu zmęczona. Złapałem ją za rękę i zauważyłem że się uśmiechnęła. Słodko. Dojechaliśmy do domu w ciszy. Nikt się nie odważył odezwać, nie no ja się nie bałem, nie miałem takiej potrzeby. Weszliśmy do domu i przybiegła Kylie. Od zawsze do nich mówiłem po imieniu, a poza tym znam ich już z pięć lat,jak nie więcej,  więc mogę. I sami kazali mówić po imieniu.

Przyjaciel mojego brata 2 || ZAKOŃCZONEOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz