24

5.8K 327 7
                                    

Doris

Aaron obejmuje mnie ciasno ramieniem, pochrapując w moją szyje, wrócił wczoraj później niż planował, co nie znaczy, że nie siedział ze mną, póki nie skończyłam piec. Zamykam jeszcze na chwile oczy, a wtedy mój telefon wibruje na stoliku nocnym. Wyciągam po niego rękę i przeżywam szok, tak jak wczoraj wieczorem. Nie jest nawet mniejszy, myślałam, że nic mnie już nie zaskoczy, ale mu się to udaje.

Beckett: Dzień dobry, wstałaś już?

Aaron przebudza się za mną.

– Dzień dobry – dlaczego nie słyszę jego głosu, tylko... o Boże... nie, to się nie może dziać, odkładam szybko telefon.

– Cześć.

Czuję jego usta na mojej szyi, zamykam oczy, nie chcąc myśleć o innym.

– Kto pisze do ciebie tak z rana?

– Nikt ważny – nigdy nie wysłał do mnie takiego esemesa, myślę, że to, dlatego szok jest taki duży.

– To zamknij jeszcze oczy i idź spać, czuję, że jest zbyt wcześnie – całuje mnie w szczękę – Poza tym Flora po nas nie skacze...

– Powinniśmy wstawać przed nią – mówię.

– Mamy dobry plan dnia, a teraz idź spać.

– Wstanę i zrobię śniadanie – całuję go w ramie i wyswobadzam się z jego objęć. Zabieram ze sobą telefon.

Zamykam się w łazience, jakbym miała jakiś brudny sekret do ukrycia. dlatego szybko idę do biblioteki. lubię tutaj siedzieć i nadrabiać zaległości w literaturze. Brakuje tylko kominka, ale nie mówię o tym, ponieważ i tak zrobił dla mnie więcej niż musiał.

Odczytuję jeszcze raz jego esemesa, po czym odpisuję.

Ja: Nie spałam, mimo, że wszyscy śpią

Beckett: Ja właśnie idę na lodowisko, zrobiłem sobie spacer

Wysyła mi zdjęcie.

Spacerowaliśmy tymi uliczkami tak wiele razy.

Widzę proszący śnieg i brakuje mi go tutaj. Kilka stopni na plusie, a on od razu topnieje.

Ja: Więcej

Tęsknie za klimatem górskiego miasteczka, bardzo.

Tym razem wysyła mi swoje zdjęcie na tle śniegu.

Ja: Głupek

Dostaję kolejne kilka zdjęć, mojego rodzinnego miasta, gdzie byłam szczęśliwa tylko z nim, a potem nawet i. nie chcę skupiać się na tym, co złe.

Ja: Pięknie tam

Beckett: Jakie plany na dziś?

Co on wyczynia do cholery? Wtapiam się w fotel, zastanawiając się, czy mu odpisać. Dlaczego do cholery nie?

Ja: Zrobię śniadanie, zawiozę Florę do szkoły, pojadę do pracy, odbiorę Florę, pojedziemy na lekcje tańca...

Beckett: Lubisz swoją prace?

Ja: Tak

Beckett: Powiedz coś więcej.

Ja: Co mam ci powiedzieć?

Beckett: Dlaczego lubisz swoją prace?

Co to za pytania? Czego on ode mnie chce?

Ja: Zawsze lubiłam gotować. To nie jest bycie cukiernikiem, ale.

Beckett: Chcesz być cukiernikiem?

Ja: Chyba

Beckett: Co to znaczy chyba?

Ja: Lubię moją prace, doceniam ją, nie potrzebuję więcej.

Beckett: Jeśli chcesz...

Ja: Lubię moje życie, takim jakim jest.

Nie wszyscy mogą zrealizować wszystkie swoje marzenia. Skoro on ma swoje marzenie, ja muszę być matką dla Flory, to znaczy... wiem, że moje życie jest dobre, ale bycie cukiernikiem to godziny kursów, szukania smaków, poszukiwanie staży. nie mam na to miejsca.

Beckett: Okej, ale nie myśl, że o tym zapomnę.

Nie chcę wiedzieć, co to znaczy.

Beckett: Co jeszcze będziesz robić?

Ja: A ty?

Beckett: Trening, dom, trening Joe, siłownia, Joe.

Pewnie pomija w tym wszystkim kobiety, zawsze je pomijał, ale nie robiły tego gazety.

Ja: Joe kocha hokej?

Beckett: Chyba, muszę z nim o tym pogadać. Nigdy nie naciskałbym na brata czy na córkę, jeśli o to chodzi.

Ja: Wiem

Beckett: Wiesz? Bo gdy zabrałem was na lodowisko.

Ja: To, że ty nie naciskasz to nie znaczy, że oni nie chcą ci imponować. Ludzie wiedzą kim jesteś albo im się tak wydaje, więc szukają w bliskich ci ludziach podobieństw, a oni chcą być wystarczająco dobrzy, skoro tak wiele ludzi cię kocha. Chcą, żebyś był z nich dumny i ich kochał.

To cholernie dużo.

Beckett: Dzięki, ostatnio staram się słuchać innych

Ja: Oni po prostu chcą, żebyś ich kochał

Beckett: Kochałbym ich nawet, gdyby nienawidzili hokeju, dlaczego ludziom w to tak ciężko uwierzyć?

Ja: Nienawidzę hokeju

Nie powinnam tego pisać. Dlaczego to robię do cholery?

Beckett: Mam to gdzieś, pani cheerleaderko, która krzyczy najgłośniej

Dlaczego zaczynam się rumienić?

Beckett: Dotarłem na lodowisko, odezwę się później.

Ja: Przekazać coś Florze?

Beckett: Uściski dla moich dziewczyn

Coś się we mnie zaciska. Nie wiem, co do cholery. Nie odpisuję mu, bo nawet nie wiedziałabym co. Wstaję i idę robić śniadanie. 

ON THIN ICEOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz