Doris
– Nie, to nie może być prawda – śmieję się, sprawiając, że ludzie na ulicy się za mną oglądają.
– Przysięgam ci, udawał, że to on szczekał, żeby się nie wydało, że przyprowadził do domu przybłędę. Zaszczekał przede mną, a potem zaczął się rumienić. Wtedy zaczęło się drapanie po drzwiach.
– Co było dalej? – dalej się uśmiecham.
– Joe błagał mnie, żebym nie był zły o zniszczone drzwi, a ja mam w dupie te drzwi, to znaczy wiesz, ta chwila była warta więcej niż te drzwi. Czasem czuję, jakby myśleli, że widzę tylko pieniądze, a ja to robię dla was nie dla siebie – zawsze się tłumaczy, bo wie, że trudno mi go zrozumieć – W każdym razie pies zaczął szczekać, a Joe go w końcu wypuścił. Może zostać, proszę Beckett? – naśladuje brata – Mówię mu, żeby zapytał tatę, na co powiedział mi, że to mój dom. Nie jest mój, ale okej. Zgodziłem się. Pies, jakby to wiedział, zaczął machać ogonem. Po czym uwaga... obsikał mnie – nie mogę pohamować śmiechu. Jestem właśnie na zakupach, a on zadzwonił i opowiada te durną historie, tak naprawdę myślę, że jest wspaniała – Tak, ten cholerny pies mnie obsikał. Wybuchałem śmiechem, Joe patrzył przerażony, ale też zaczął się śmiać.
– Zdecydowanie zostaje – mówię.
– Tak, zdecydowanie – wyobrażam sobie, jak się uśmiecha – Myślę, że Joe myśli, że nie jestem jego bratem, wiesz chyba mnie tak mnie traktuje.
– Dlaczego tak myślisz?
– Widziałem, że bał się mojej reakcji. Co powinienem zrobić, żeby czuł się moim bratem? Nie chcę, żeby myślał, że robię za jego ojca czy coś.
– Dałeś im dużo więcej niż twój tata by mógł. Myślę, że traktują cię, jak głowę rodzony. Skoro tego nie chcesz to zrób z nim bałagan w domu, cokolwiek, co lubi i niech twój ojciec was z to zbeszta. Wiesz, to scala.
– Jesteśmy tacy starzy, Doris – śmieje się do słuchawki – Nie chcę być jego ojcem, Boże, Doris.
– Co?
– Chciałbym cię przytulić.
– Co? – jestem cholernie zaskoczona.
– Mam ochotę słyszeć twój śmiech, odbijający się o moją pierś, schować głowę w twoich włosach i śmiać się do twojego ucha...
– Beckett – dlaczego zaczęłam szeptać?
– A jak twój dzień, Doris?
– Hej, lubię te historie. Opowiedz o psie i reszcie.
– Ja też jestem w sklepie, próbujemy z Joe wybrać jakieś rzeczy dla psa. Jeszcze nie mamy imienia.
– Och, to nie przeszkadzam.
– Hej, to ja zadzwoniłem, włączę kamerę i pomożesz? Przywitaj się z Joe.
Widzę twarz młodego nastolatka i nagle za nimi tęsknię. Naprawdę tęsknię.
Innego dnia siedzę w bibliotece Aarona, gdy on jest w gabinecie. Flora już śpi, zabrałam ją dzisiaj na łyżwy i sama świetnie się bawiłam.
Ostatnio nie rozstaję się z telefonem, dzwoni w mojej kieszeni, a ja szybko po niego sięgam.
– Dobry wieczór, czy dodzwoniłem się do oceanarium?
Kiedyś często to mówił.
– Głupek – szepczę.
– O! Znalazłem moją Doris!
– Kim jest Doris? – żartuję.
– Nie pamiętasz? Powiedziałbym, żebyś spojrzała w lustro, ale boję się, że zapomnisz. No więc jest niebieskiego koloru, ale to najładniejszy niebieski, jaki widziałem na oczy.
CZYTASZ
ON THIN ICE
RomanceNorwegia, a raczej jej dwa przeciwne końce. Dzieli ich niemal wszystko, a łączy tylko jedno. Córka. On jest zawodowym hokeistą. Ona szefową kuchni i mamą na pełen etat. On ma życie z pierwszych stron gazet, ona spokojne życie u boku nowego mężczy...