23

5.8K 324 2
                                    

Beckett Sterling

Powroty do domu zawsze są beznadziejne. W szczególności, gdy ojciec patrzy na mnie, jakbym był jakimś okropnym gnojkiem. Nie wiem, o co mu chodzi. Naprawdę nie wiem, co mu zrobiłem. Robię wszystko, żeby odwdzięczyć się za te lata, gdy to on o nas dbał i poświęcał cały swój czas i energię, żeby nasze życie, jakoś wyglądało. Nawet gdy pojawiła się Flora robił wszystko, żeby nam pomóc, a teraz patrzy na mnie, jakby mnie nie poznawał.

– Ciebie też dobrze widzieć, tato – czy to będzie dużo, gdy powiem, że jest moim bohaterem? Tak właśnie o nim myślę, pomimo, że sam wybrałem inną drogę.

– Jak ma się moja wnuczka?

– Wszystko dobrze – naprawdę chciałbym mu dać coś więcej niż parę zdjęć, ale cholernie nie chcę przenosić tam mojego życia.

– A Doris?

– Czuję, jakby nigdy mnie nie słuchała – jednak teraz wiem, że działa to w dwie strony – Gdzie Joe?

– Tutaj! – mój brat wślizguje się do pokoju.

– Chcesz zrobić coś fajnego? Kino? Łyżwy? Cokolwiek? Mam trening dopiero jutro. Może pójdziemy na jakaś kolacje, tato?

– A nie możemy jej przygotować w domu? – nie rozumiałem, dlaczego tak bardzo nie lubił moich pieniędzy.

– Jasne, ale dalej chciałbym was gdzieś zabrać.

– Kino! W kinie jest taki film... – jest ode mnie tyle cholernych lat młodszy i może czasem zachowuję się bardziej niż jego ojciec niż brat, ale chcę po prostu, żeby czuł, że może wszystko. Życie jest inne, gdy nie ograniczają cię pieniądze.

– Ubieraj się – czochram mu włosy – A ty, tato?

– Byłeś nieszczęśliwy? – zaskakuje mnie – Czy byłeś nieszczęśliwy przez te wszystkie lata, gdy... nie udało mi się żyć na takim poziomie, jak ty to robisz, synu i czasem wydaje mi się...

Patrzę na mężczyznę, do którego jestem podobny wzrostem, postawą, jednak nie mam ani jego koloru włosów, ani oczu. Nie patrzę w swoje odbicie, patrzę na mężczyznę, który o mnie dbał, ale też mnie wspierał. Nie stawiał pieniędzy na pierwszym miejscu i chyba myśli, że ja to robię.

Gdyby tylko wiedział, że mam plan.

Mam cholerny plan.

– Nie byłem nigdy nieszczęśliwy – to prawda. Patrzę w oczy mojego ojca – Dlaczego tak trudno ci zrozumieć, że chcę, żebyś mógł spokojnie żyć? Zrobiłeś dla nas więcej niż musiałeś. Próbuję się tylko odwdzięczyć.

– To ja jestem twoim ojcem! – chyba uderzyłem w czuły punkt – A nie na odwrót, Beckett!

– Tato...

– Czuję, jakbym zawiódł, wiesz? Jakbym nie wiedział, że mój syn postawi pieniądze...

Myślę, że to ten czas, gdy muszę mu powiedzieć. Przynajmniej cholerną część. Więc robię to. Opowiadam mu o wszystkich razach, gdy spieprzyłem. O mojej karierze i o planach po niej. Mówię mu, ile dla mnie znaczy i jak bardzo chcę, żeby po prostu to przyjął.

– Mama by chciała, żebyś bardziej cenił siedzenie w domu niż drogie restauracje. chociaż przez ciebie w to wątpię. Zabierałem ją od święta.

– Przestań, tato – syczę – Mamie nigdy niczego brakowało...

– O tobie też tak myślałem.

Ta, rozumiem, co próbuje mi powiedzieć.

– Chodźmy do kina, skoro obiecałem młodemu, a potem wrócimy tu i będziemy stać nad garami, śpiewając cholernie durne piosenki z radia. Zgoda?

Kiwa głową, ale wiem, że jeszcze coś powie.

– Myślałem, że nauczyłem cię cieszyć się z małych rzeczy – chyba wszystko zrobiłem źle. Wydawało mi się, że jestem taki dorosły...

Rozmawiamy o ostatnich rozgrywkach, gdy z powrotem wracamy do domu. W rękach mamy tonę siatek, bo nie możemy się zdecydować, co chcemy zjeść. Trzech facetów w domu, to nie tylko niezdecydowanie, ale zawsze za mała ilość jedzenia.

Patrzę na uśmiech Joe, który opowiada zażarcie historie ze swojej ligi hokeja. Dawno tam nie byłem, mimo, że ojciec był na każdym moim meczu, do momentu, aż nie znalazłem się w najwyższej lidze. To są małe rzeczy, prawda?

W końcu siedzimy w salonie, decydując się na jeszcze jeden film. Joe przynosi lekcje, chcąc, żebym mu z czymś pomógł. Tata także to zawsze robił, nawet gdy był zmęczony, a ja potrzebowałem pomocy. Nie zawsze o tym mówiłem, po prostu siedziałem w salonie...a on siadał obok mnie i dopytywał. Kolejne małe rzeczy.

Gdy lekcje są skończone, a Joe wybiera film. Wyjmuję telefon, żeby napisać do Doris. Chcę zapytać o Florę, chcę, żeby dała mi ją do telefonu i chcę powiedzieć mojej córce, że ją kocham. Chcę zapytać czy trzeba pomóc jej w lekcjach. czy chce, żebym przyszedł na jeden z jej występów. jednak Doris tam jest i o wszystko dba.

Dlatego czas zająć się tym nad czym w ogóle nie pracowałem od lat.

Ja: Cześć

To chyba najgłupszy esemes, jaki mogłem jej wysłać. Chyba nigdy takiego nie wysłałem. Tutaj zawsze byliśmy razem, gdy tego chcieliśmy, a odkąd jest tam nie rozmawiamy w ten sposób.

Doris: Cześć?

Ja: Cześć, tak, cześć, to właśnie miałem na myśli.

Doris: Więc, cześć

Ja: Co robisz?

Doris: Właśnie położyłam Florę do łóżka, zadzwoń jutro.

Kurwa.

Ja: To co robisz teraz?

Doris: Jak Flora śpi?

Ja: No?

Doris: Pewnie będę coś piec, piekłam cały dzień, ale chcę coś wypróbować.

Ja: Co?

Doris: Mam w głowie przepis i chcę go przetestować.

Ja: Jaki?

Doris: Naprawdę jesteś ciekawy czy się nudzisz?

Ja: Ciekawy, nie nudzę się, oglądamy film.

Powinienem chyba napisać z kim, żeby nie myślała, że jestem z inną kobietą.

Ja: Przez my, mam na myśli mnie, mojego brata i tatę. Tata o ciebie dzisiaj pytał, wiesz?

Doris: Pozdrów ich ode mnie.

Na wszelki wypadek wysyłam zdjęcie, żeby wiedziała, że nie kłamię.

Doris: Joe jest taki duży! Ile ma teraz lat? Czternaście?

Ja: Trzynaście.

Doris: Wow

Ja: No...

Doris: Uciekam piec. Zadzwoń rano, żeby życzyć Florze miłego dnia.

Ja: Tobie życzę miłej nocy

Jak cholernie beznadziejnie to brzmi, szczególnie, że spędzi ją z Aaronem, kurwa, kurwa.

Doris: Dzięki, chyba

Doris: To było dziwne

Mija kilka minut, zanim przysyła kolejną wiadomość.

Doris: Tobie też miłej nocy

ON THIN ICEOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz