16

6K 336 11
                                    

Flora cały czas jest podekscytowana jazdą na łyżwach i porównywaniem się do swojego taty. Dzisiaj przychodzą do nas goście, którzy pochodzą ze świata Aarona. To znaczy, wiem, że pracuję, jako kucharz w najlepszym hotelu w mieście i że jestem dziewczyną tego pięknego mężczyzny, ale nie mam studiów, mam sześcioletnią córkę i próbuję być poważnym, dorosłym człowiek, który szanuje to co ma.

Teraz w swojej błękitnej sukience, niczym Elsa z Krainy lodu, opowiada racie Aarona o tej niesamowitej sztuce, jaką jest jazda na łyżwach i mówi, że będzie hokeistą, jak jej tatuś. Tata Aarona słucha, ale co chwile zerka w naszą stronę. Jestem ubrana w koktajlową sukienkę w odcieni butelkowe zieleni. Wyprostowała nawet włosy. Aaron obejmuje mnie ramieniem, delikatnie głaszcząc moją talie. To mnie uspokaja, to daje mi nadzieje, że tak będzie zawsze. Długo mi zajęło zanim mu się oddałam, czasem myślę, że są cząstki mnie, których nie chce mu oddać albo zwyczajnie nie potrafię.

– Może pójdę uratować twojego tatę?

– Da sobie radę – całuje mnie w skroń.

– Julie! — to imię jest takie bezpieczne, takie delikatne, takie bez przeszłości. Puszczam Aarona i podchodzę do jego mamy – Właśnie się zastanawiamy, kiedy ślub.

– Słucham? – nigdy nie myślałam o ślubie, to jakoś nie było moim priorytetem.

– Masz już jedną piękną córkę, teraz czas na kolejne dzieci, ale może tym razem we właściwej kolejności? Flora zasługuje na rodzeństwo...

– Martho... – kręcę głową w niedowierzaniu – Nigdy o tym nie rozmawialiśmy z Aaronem.

– O czym ze mną nie rozmawiałaś, kochanie?

– O ślubie – uprzedza mnie jego mama – Jesteś już całkiem stary, powinieneś w końcu wziąć ślub.

– Mamo, rozmawialiśmy o tym, Julie nie jest jeszcze gotowa.

Rozmawiali o tym? Co to znaczy, że o tym rozmawiali? On chce mi się oświadczyć? Co tu się do cholery dzieje?

– Jesteście razem trzy lata! A ona i tak ma już dziecko! Co to za różnica? Jesteś dla Flory jak ojciec, którego wiecznie nie ma, ale jest na okładkach gazet plotkarskich. Co pojawi się, gdy skończy karierę lub gdy dopadnie go kontuzja? Twoje słowa, Aaron!

Ma racje. Beckett jest do tego zdolny. Pojawić się tam, gdzie nie jest mile widziany, to znaczy..., dlaczego to musi być takie trudne?

– Julie, proszę nie bądź zła, porozmawiamy o tym sami, później.

Kręcę głową.

– Ja chyba nie jestem gotowa...

Wtedy idzie do przedpokoju i wraca z torebką w dłoni. Wyjmuje z niej gazetę z Beckettem na okładce.

O Boże, co ta kobieta zamierza?

– Czytamy z mężem każdy artykuł, sprawdzamy, co robi i czy nie jest jakimś szalonym głupcem. Jest ojcem Flory, a Flora jest twoja, a ty jesteś z naszym synem i tak właśnie trafiłam na ten artykuł.

– Mamo, co to?

Jego matka otwiera gazetę na zapewne odpowiedniej stronie. Odchrząkuje i zaczyna czytać.

– Słyszeliśmy od twoich kolegów z drużyny, że cały czas jesteś w drodze. Nie możesz usiedzieć na miejscu? Czy chodzi o kogoś szczególnego?

– Podchwytliwe pytanie, prawda? – wyobrażam sobie, jak to mówi – Moja córka jest wszystkim o czym mogę myśleć każdego dnia, to dla niej robię to wszystko – czyta dalej – Jesteś nastoletnim ojcem, prawda? – nienawidzę tego, jak to brzmi – Bycie ojcem to coś więcej niż bycie ojcem – mówi bez sensu – Dlatego jestem tutaj, ale gdy przyjdzie czas będę przy nich.

Mam ochotę wyrywać jej te gazetę i przeczytać to jeszcze raz. Co jest z tym człowiekiem nie tak? Zawsze przyprawia mnie o kłopoty.

– To nie koniec – prycha – Przeczytam wam dalej, moje dziewczyny są na drugim końcu kraju, czasem na drugim końcu świata, ale zawsze są moimi dziewczynami – chyba przechodzi do zakończenia – A więc Beckett Sterling oprócz bycia hokeistą jest też romantykiem. Mamy nadzieję, że następnym razem przeprowadzimy wywiad nie tylko z nim.

Aaron nie wygląda na zaskoczonego. Beckett cały czas mówi mu dziwne rzeczy, które sprawiają, że Aaron mógłby coś zakwestionować, ale on nigdy tego nie zrobił.

– Mamo, to tylko jakaś głupia gazeta.

– To gazeta sportowa, którą czyta twój ojciec! – krzyczy – Jak się poczujesz, gdy cię zostawi?

– Wystarczy – mówi Aaron – Wystarczy, do cholery.

Przyjęcie kończy się dokładnie w tej chwili. Nikt nie chce słuchać ich rodzinnych sporów, które są moją winą.

– Aaron.

– Właśnie dlatego nie chcę, żebyś spędzała z nim czas, bo do cholery on właśnie rak gra, nieczysto. To jest powód.

– Gdzie Flora? – jak mogłam zdać sobie z tego sprawę dopiero teraz – Gdzie jest moja córka?

– Wychodzę – mówi zamiast pomóc mi jej szukać – To jest takie popieprzone, Julie.

– Ja... muszę znaleźć Florę.

– A może idź znajdź go, do cholery?

– Aaron.

– Nie teraz, muszę się zastanowić. Nie chciałem tego pokazywać przy mamie i ojcu, ale.

– Aaron...

– Nie teraz.

Aaron wychodzi, a ja idę szukać Flory.

Nie jest to trudne, jest w swoim pokoju, ale nie do końca przypomina to jej pokój. Zrobiła z prześcieradła baldachim i chowa się pod nim z telefonem w dłoni. Nie ma telefonu, więc to musi być mój telefon. Rozmawia z kimś.

– Tatusiu. chciałabym, żebyś tu był. Pani Martha brzydko o tobie mówi, krzyczy i jest zła na mamę, przez jakaś gazetę, tatusiu.

– Flora – mała podskakuje, gdy słyszy mój głos – Czy ty płaczesz, kochanie?

Zdecydowanie to robi. Szybko do niej podchodzę i przytulam z całą siłą, jaką posiadam.

– Doris, co tam się dzieje? Co to za dramat? – jest wściekły.

– Matka Aarona wkurzyła się o jakiś twój głupi wywiad, gdzie mówisz, że po nas przyjdziesz i zrobiła scenę – mówię mu tak po prostu – Flora wszystko słyszała. Brzmiałeś, jak seryjny morderca, wiesz?

– Gdzie jest Aaron?

– Wyszedł – mój telefon wibruje, a Flora szlocha w moje ramie, myśląc, że ktoś chce ją pozbawić taty.

Dlaczego wyszedł? Zrobił ci coś? Ona płacze! Nigdy nie widziałem, żeby przez was płakała!

Muszę mu odpisać, bo inaczej tu przyleci.

Matka Aarona chce naszego ślubu, myśli, że nie chcę go z nim wziąć ze względu na ciebie – cały czas widzę jego twarz na ekranie, ach ta technologia. Marszczy brwi, nie wyglądając właściwie na złego.

– Dziewczyny – Flora unosi głowę z mojej piersi – Kupuję bilet na samolot i przylatuję.

– Nie – warczę.

– Moja córka płacze, chcę ją przytulić.

– Tak, tatusiu! Przyjedź! – ociera łzy – proszę? Dla mnie?

– Beckett...

– Porozmawiamy, gdy przylecę.

Zostawiam Florę i wychodzę z telefonem z pokoju.

– Nie możesz tu tak przylatywać! Właśnie przez to Aaron nie jest pewny, a jego matka robi sceny!

– Doris – nienawidzę go – Chcesz za niego wyjść? – cholernie bezczelne pytanie.

Nie odpowiadam.

Rozłączam się.

ON THIN ICEOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz