7. Nie twoje dziewczyny

7.3K 371 27
                                    

Beckett kładzie małą do łóżka, a potem dołącza do nas w salonie. Uśmiecha się lekko, ale Aaron stoi z założonymi rękami, z twarzą pełną gniewu, jakby Beckett nie był wystarczająco dobry, by być w tym domu.

– Powiedziałem ci już cześć? Bo jeśli nie, to teraz mówię. Cześć, Aaronie – Beckett rzuca z uśmiechem, jakby cała sytuacja go bawiła.

– Jesteś takim lekceważącym gnojkiem... – Aaron odzywa się lodowato.

– Hej, hej... – próbuję przerwać, ale Aaron kontynuuje, z zaciśniętymi pięściami.

– Nie mogę kazać ci się trzymać z dala od twojego dziecka, ale zdecydowanie mogę kazać trzymać się z daleka od Julie. Niewystarczająco ją zraniłeś?

Beckett rozgląda się teatralnie po salonie, jakby szukał czegoś. – Kim jest Julie? Przepraszam, bo żadnej tu nie widzę – mówi z udawaną niewinnością, a potem zatrzymuje wzrok na mnie. – A, to ty jesteś Julie.

– Wyjdź z mojego domu – warczy na niego Aaron, jego ton jest twardy, pełen gniewu.

Beckett unosi brwi. – Nie wypijemy sobie herbatki? Nie porozmawiamy o Julie? – w jego głosie słychać kpiny. – Rozczarowujesz mnie, Aaron.

Aaron wybucha. – Jesteś tylko dzieciakiem...

Beckett mówi spokojnie, bez emocji: – Aaron, przeprowadzaliśmy tę rozmowę milion razy. Zarabiam na siebie, na Florę, a gdyby Doris potrzebowała, to i na nią. – Spogląda na niego wyzywająco. – Nie możesz mieć ich tak, jakbyś chciał. Jeśli chcesz, to weź się, kurwa, wreszcie oświadcz i zróbcie sobie własne dziecko.

Aaron traci kontrolę. – Wypieprzaj z mojego domu.

Beckett patrzy na mnie, jakby spodziewał się, że stanę po jego stronie, wesprę go w tym wszystkim, zrozumiem jego punkt widzenia. Nie chcę tego robić. Nie mogę.

– Przyjdę rano – mówi, kierując słowa do mnie. – I mam nadzieję, że do moich dziewczyn używasz ładniejszych słów.

Widzę, jak Aaron zaciska dłonie w pięści. Wszystko w nim wrze na te słowa.

– Do jutra... – Beckett patrzy na mnie jeszcze raz. – Jak to było? Julie?

Beckett jest bezczelny. Gardzi tym, co stworzyłam, moim życiem, od którego chciałam uciec.

Wychodzi, zostawiając nas samych. Aaron staje naprzeciwko mnie, a ja widzę w jego oczach gniew, zranienie.

– Gdzie byłaś? – pyta, choć zna odpowiedź.

– Margaret chciała go poznać, a ja się zgodziłam. On zaproponował łyżwy. – Wzdycham. – Nie chciałam przegapić, jak moja córka uczy się jeździć. To była ważna chwila.

– Wiesz, że go nie znoszę – mówi spokojnie, choć jego głos drży z tłumionej wściekłości. – Wiesz, że mam powody. Za każdym razem, kiedy się pojawia, wyprowadza mnie z równowagi i tylko czeka, aż go uderzę. – Aaron kręci głową, jakby nie mógł w to wszystko uwierzyć. – Zawsze mi rzuca w twarz, że jesteście jego dziewczynami. Jak mam się z tym czuć? – Nagle uderza pięścią w ścianę. – Jestem zazdrosny – kontynuuje. – Za każdym razem, gdy spędzasz z nim czas.

– Dlaczego? – pytam cicho, może trochę naiwnie.

– Bo skąd mam wiedzieć, że to tylko opieka nad córką? – Aaron spogląda na mnie, jego oczy pełne są bólu i niepewności.

Robię krok w jego stronę. Mały, niepewny krok.

Patrzy na mnie, a ja patrzę w jego oczy, szukając zrozumienia. Wyciągam rękę, by złapać jego dłoń, splatam nasze palce powoli, delikatnie. Robię jeszcze jeden krok, aż znajduję się w jego ramionach. Aaron przytula mnie tak mocno, jakby bał się, że mnie straci.

Nie wiem, czego się tak boi. Jestem z nim, tylko z nim. Nie patrzę na innych mężczyzn. Mam Aarona. Mam szczęście, że go mam.

– Kocham cię – szepcze mi do ucha, jego głos jest pełen emocji.

– Nie jestem jego dziewczyną – mówię pewnie. – Nie chcę być jedną z jego dziewczyn.

– Po prostu chciałbym nie musieć się z wami dzielić, czy to tak wiele? – pyta, a jego głos brzmi tak smutno, że aż łamie mi serce.

– Obiecuję, że nie będę spędzać z nim czasu – mówię, choć czuję, że to obietnica, którą ciężko będzie dotrzymać. Jak wiele ominie mnie w życiu Flory? Ale teraz nie ma to znaczenia. – A teraz, skoro mamy trochę czasu...

– Zrobię ci kąpiel – mówi, całując mnie w czoło. – Jadłaś coś? – Jego pytanie przerywa burczenie mojego brzucha. Aaron śmieje się cicho. – Nie jestem mistrzem kuchni, jak moja dziewczyna, ale chyba czegoś mnie nauczyła.

– Ja też cię kocham – mówię z uśmiechem, czując, jak atmosfera w końcu się rozluźnia. Cmokam go w usta, a on przyciąga mnie bliżej, składając na moich ustach głębszy pocałunek.

Czasem rozmawiamy o rodzinie. Ja mam tylko dwadzieścia cztery lata, a Aaron dwadzieścia dziewięć. Jesteśmy ze sobą od dwóch lat, bardzo burzliwych dwóch lat. To za wcześnie na oświadczyny, a już na pewno na dzieci. Zamieszkaliśmy ze sobą po półtora roku, więc wszystko wciąż jest świeże.

Potrzebuję go. On daje mi poczucie, że wiem, co robię z moim życiem.

---

Beckett Sterling

Uwielbiam prowokować. Zawsze.

Aaron to bogaty dupek, który wszystko, co ma, zawdzięcza swoim bogatym rodzicom. Nie znoszę takich ludzi. Nigdy nie mogłem pojąć, co Doris z nim robi. Jakby wszystko, kim była, przestało mieć znaczenie, odkąd się przeprowadziła.

Zmieniła pieprzone imię. Czemu? Uwielbiałem jej imię.

Nie znam tej Julie. Jest dla mnie obca, kiedy stajemy twarzą w twarz.

Chciałbym lepszego życia dla Flory, ale nie umiem połączyć tego z rzeczywistością.

– Hej, hej! – słyszę głos za sobą. Odwracam się i widzę Margaret, idącą w moją stronę z szerokim uśmiechem. O rany, jeszcze tego mi brakowało.

– Cześć – mówię, próbując wymusić uprzejmość.

– Myślisz, że mogę cię gdzieś porwać?

Patrzę na nią i przez chwilę się zastanawiam. Co mi szkodzi?

ON THIN ICEOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz