Doris
Wracam do domu, mając nadzieje, że moja paczka jeszcze nie przyszła. Jednak nie mam tyle szczęścia. Aaron stoi w salonie, przyglądając się białemu pudełku, że wściekłym wyrazem twarzy.
– Co to do cholery jest?
– Jedzenie? – ta, zgrywanie idiotki nigdy nie wychodziło mi dobrze.
Unosi rękę do góry, pokazując mi otwarty list.
– A to? – zdecydowanie ma prawo być wkurzonym. Ja bym chyba zabiła... zabiłabym, ale czy jego? Naprawdę mam nie po kolei w głowie. Trzeba nie wiedzieć kim się jest, żeby robić takie rzeczy. Trzeba wiecznie czuć, że ma się za mało. znaczy może nie materialnie, ale... – Słuchasz mnie w ogóle?
– To on przysyła mi te listy, a nie ja mu. To on przysyła mi te rzeczy, czego ode mnie chcesz?
Wyciąga list z koperty i zaczyna czytać. Widać, że nie robi tego pierwszy raz. Czyta moje listy? Może nie tylko ten.
– Co jest z nim nie tak?!
– Ze mną? – już na mnie nie patrzy, wtyka nos w zeszyt – Czasem czuję się, jakbym czytał pornosa, a pornosy najlepiej się ogląda, nie, najlepiej się w nich uczestniczyć. Patrz, co za szczęście! Ja uczestniczyłem w tym, co opisuję – krzywi się, gdy to czyta – Lubisz, gdy się tak do ciebie mówi? Jakby traktował cię, jak dziwkę z porno? – chcę krzyknąć, że to taki żart, bo ja mam ochotę się śmiać. Nie wiem, co jest w tym liście, mogę się tylko domyślać. Jednak to dalej jest zabawnym żartem – Dlaczego on nazywa cię Doris? Co to za pieprzone imię?
Moje imię.
To imię, które Beckett tak kocha, a ja potrafię kochać je tylko z nim i nienawidzić bez niego. Dlatego zmieniłam imię.
– Czekaj. te wszystkie wywiady. są o tobie, prawda? Myślałem, że ma jakąś dziewczynę, więc nie mam się, co martwić, ale jak widać... to wszystko było, kurwa, o tobie! – krzyczy, a przecież Flora jest w domu.
– Ja...
– Jak masz na imię, do cholery? Czy cokolwiek, co nas łączyło było prawdziwe?!
– Wszystko, Aaron – to prawda, zakochałam się w nim, był dla mnie dobry, zadbał o mnie i o Florę.
– Jak masz na imię? Julie czy Doris?
Ostatnio bardziej czuję się Doris. Wiem, że to złe, ale Beckett to sprawia.
– Miałam na imię Doris, przez niemal dwadzieścia lat mojego życia. Zmieniłam je, bo go nie znosiłam.
– A jednak on używa go w listach miłosnych! – wrzeszczy – Jesteśmy ze sobą od trzech lat, nie sądzisz, że powinienem wiedzieć?! I o tym też! – macha tym listem przed moją twarzą – W ogóle cię nie znam! Kim ty jesteś?!
– Ja...
– Zamierzałem ci się oświadczyć! Od cholernego roku zamierzałem to zrobić! Ale zawsze wydawało mi się, że to nie czas, wiesz? Zawsze było coś, co psuło ten plan. Ty nigdy nie wspominasz o ślubie, o kolejnych dzieciach.... czuję się, kurwa, oszukany! Znowu zamierzałem to zrobić w ten weekend i obiecałem sobie, że nic mnie nie powstrzyma! Nigdy na ciebie nie naciskałem, a ty nigdy nie chciałaś ode mnie wieczności! Mam rację?
Nie wiem.
Od lat nie myślałam o wieczności.
– Aaron, ja....
- To się, kurwa, nie dzieje! Oddałem ci trzy lata życia. Byłem ojcem dla Flory, gdy go nie było. Byłem dla ciebie, gdy. gdy on nie chciał, tak?! A teraz, gdy chce, ja już nie jestem potrzebny? – widzę łzy w jego oczach, nigdy nie chciałam doprowadzić go do płaczu – Czuję się, kurwa, oszukany! Zrobiłbym dla ciebie wszystko!
Dalej nie wiem, co powiedzieć.
Oświadczyny?
Miałabym zostać jego żoną?
Zaraz zwymiotuję.
– Julie – jakby nie chciał przyjąć do wiadomości, że jestem Doris – Jeśli teraz poproszę cię o rękę, zgodzisz się?
Nie wiem, czy to desperacja, czy miłość. Zostawimy to wszystko za sobą i weźmiemy ślub? Myślałam, że to koniec i wcale nie rozerwało mi to serca.
O Boże.
Łapię się za brzuch...
– Julie, zostaniesz moją żoną?
Dlaczego słowa nie chcą ze mnie wyjść? Dlaczego nie mówię mu, że go kocham? Dlaczego nie płaczę? Dlaczego nie błagam, żeby mi wybaczył? Co jest ze mną nie tak?
– Julie?
– Przepraszam, Aaron – tylko za co przepraszam? O Boże... ja.
– Julie? – łzy spływają po jego policzkach.
– Nie mogę – nie potrafię nawet spojrzeć mu w oczy – Nie mogę tego zrobić, przepraszam, Aaron.
Nie błaga. Przez chwile nic nie mówi.
A porem jego głos odbija się echem po całym pokoju.
– Wypieprzaj z tego domu! Wypierdalaj! – wrzeszczy – Nie mogę w to, kurwa, uwierzyć, że dałem sobie odebrać trzy lata życia dla kogoś kto woli.... nigdy nie będziesz dla niego wystarczająco dobra. On może mieć każdą!
Beckett też kiedyś kazał mi wypieprzać. Teraz rozstaję się z Aaronem z jego powodu. Chyba oszalałam.
Nie mówię, ani słowa, mimo, że on wykrzykuje za mną różne rzeczy. Pakuję swoje rzeczy i jak najwięcej Flory. Flora nie rozumie, co się dzieje. Już kiedyś to robiłyśmy, ale ona nie jest w stanie tego pamiętać. A teraz robimy to po to, żeby... wrócić do niego? Jak mogę...
Teraz zaczynam płakać. Flora nie wie, co się dzieje. Biorę samochód i bez słowa odjeżdżam. Zatrzymuję się w hotelu. Przestaję płakać, robię wszystko, żeby nie dało się po mnie tego poznać.
Jestem szalona, że do niego dzwonię.
Ale nie mam tyle pieniędzy, żeby kupić bilety.,
– Hej – mówię najcieplejszym głosem na jaki mnie stać – Myślisz, że możesz przysłać nam bilety na dzisiaj?
CZYTASZ
ON THIN ICE
RomanceNorwegia, a raczej jej dwa przeciwne końce. Dzieli ich niemal wszystko, a łączy tylko jedno. Córka. On jest zawodowym hokeistą. Ona szefową kuchni i mamą na pełen etat. On ma życie z pierwszych stron gazet, ona spokojne życie u boku nowego mężczy...