4. Gdybyś kochał mnie tak, jak ją

7.3K 379 31
                                    

– To jak? – Beckett podrzuca Florę na biodrze, uśmiechając się do niej szeroko. – Zjesz z nami ciastko?

– Muszę wracać do Aarona – odpowiadam chłodno, choć wiem, że Beckett nienawidzi tego imienia. Uważa Aarona za bogatego dupka, który nie ma pojęcia o prawdziwym życiu. Na początku nie chciał, żeby Aaron zbliżał się do Flory. Nasze kłótnie na ten temat trwały miesiącami, przez telefon, mailami, SMS-ami. Groził, że zabierze Florę, ale oboje wiedzieliśmy, że nie ma dokąd.

– Aaron jest w pracy, mamo! – Flora wtrąca, jak mała, sprytna bestia, której największą umiejętnością jest przekonywanie mnie do wszystkiego.

Beckett rozpromienia się jak najjaśniejsze słońce. – Widzisz? – uśmiecha się szeroko, jakby wygrał bitwę. Jego uśmiech mówi: „Jestem najwspanialszym sukinsynem na świecie".

– Proszę, mamo! – Flora patrzy na mnie swoimi wielkimi oczami. Oczami Becketta. Nawet robi dokładnie taką samą minę, gdy o coś prosi. Jakbym widziała jego w miniaturze.

– Skoro nie dla mnie, to dla naszej księżniczki – Beckett uderza w moją słabą stronę. Zawsze wiedział, jak to robić.

Aaron będzie wściekły, jeśli dowie się, że spędzam z nim czas. Nie lubi, gdy jesteśmy razem, bo uważa, że Beckett przypomina mi młodość, kiedy byłam nieodpowiedzialna i zapominałam, że jestem dorosła.

– Proszę? – Oboje patrzą na mnie tym samym, szczenięcym wzrokiem. Z tą samą miną. Prawdziwy ojciec z córką, nawet jeśli to on zniknął z jej życia na długo.

Zanim zdążę odpowiedzieć, dobiega do nas głos małego chłopca.

– Czy... – zaczyna nieśmiało – Czy pan jest Beckett Sterling?

Mały chłopiec, może ośmioletni, stoi u moich nóg, wpatrując się w Becketta z mieszaniną podziwu i niepewności. Flora patrzy na swojego tatę zdezorientowana, jakby nie do końca rozumiała, co się dzieje.

– Kochanie, odstawię cię na chwilę, dobrze? – Beckett mówi do Flory, a ona, jakby obawiając się, że znów jej ucieknie, mocniej ściska jego szyję. To zawsze było w niej – to uczucie, że jej tata wymyka się jej przez palce, ilekroć tylko się do niej zbliża. Ale w końcu go puszcza.

– Cześć, maluchu – Beckett schyla się do chłopca. – Jesteś fanem mojej drużyny?

– No, jestem pana największym fanem – odpowiada chłopiec z wielkimi, pełnymi podziwu oczami. Beckett onieśmiela go swoją obecnością, ale to normalne. W końcu jest sławny, cholernie sławny.

– Gdzie są twoi rodzice? – Beckett pyta łagodnie, a chłopiec wskazuje na mamę, stojącą po drugiej stronie hali lotniska.

– Czy mogę prosić o autograf? – Chłopiec wydaje się niepewny, ale Beckett uśmiecha się ciepło.

– Pewnie – odpowiada. Zdejmuje czapkę z głowy, podpisuje ją i zakłada na głowę chłopca. Mały promienieje z radości.

– Dziękuję! – krzyczy podekscytowany, biegnąc w stronę mamy.

Beckett uśmiecha się, a Flora patrzy na niego z szeroko otwartymi oczami.

– No co? – Beckett zwraca się do niej z rozbawieniem. – Chyba nie jesteś zazdrosna, aniołku. – Czochra jej blond loki. – Ty i tak jesteś moim największym fanem, prawda? – Łaskocze ją delikatnie, a potem sadza na swoich barkach. – Dzieciaki mnie rozczulają, bo mam własne.

Coś w nim się zmieniło. Nie wiem, co dokładnie, ale widzę, że coś w jego sposobie bycia jest inne.

– Kocham cię, tato – Flora ściska jego policzki z góry.

ON THIN ICEOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz