46

6.4K 306 3
                                    

Muszę przyznać, że praca w kawiarni sprawiała mi więcej frajdy niż bym przypuszczała nawet, jako nastolatka. W szczególności, gdy zaprzyjaźniłam się z ludźmi, których Beckett zatrudnił, gdy kupił to miejsce. Wiedzieli o mnie od początku, to znaczy, że Beckett przygotowuje ten grunt dla swojej żony, ale nie przeszkadzało mi to. Dużo młodych ludzi przypominało mi, dlaczego kochałam to górskie miasteczko i dlaczego kochałam Becketta.

Mała była w szkole, a tam znalazła wielu przyjaciół, jednak w szczególności upodobała sobie dzieciaki Astona. Niby dwóch chłopców, a bardzo szybko stali się jej najlepszymi przyjaciółmi. Spędzali dużo czasu na lodzie, chcąc być jak ich tatusiowie. Zdecydowanie z żoną Astona przyglądałyśmy się temu z dumą. Beckett twierdzi, że Joe też rozpromieniał, odkąd przyjechałyśmy do miasta.

Jesteśmy spoiwem?

Prawdę powiedziawszy chciałam w to wierzyć, bardzo.

Tylne drzwi do zaplecza otwierają się. Zawsze myślałam, jakby to było z nich korzystać, a teraz proszę czuję, jak ramiona faceta z moich marzeń zawijają się dookoła mnie. Całuje mnie w szyje, gdy ja ugniatam ciasto na babeczki.

─ Cześć, kochanie, pomyślałem, że ci pomogę ─ jednak dalej całuje mnie po szyi ─ Przyjechałem prosto po treningu i postanawiam, że powinniśmy spędzić ten dzień we dwoje.

─ Dużo ostatnio spędzamy takich dni.

─ To bardzo dobrze, nadrabiamy zaległości ─ jego uścisk się wzmacnia, a usta ssą skórę na mojej szyi ─ Flora i tak jest szczęśliwa, gdy widzi nas razem. Aaron się nie odzywał?

─ Dlaczego o niego pytasz?

─ Czasem się boję się, że do niego wrócisz, wiesz? ─to łamie mi serce.

─ Jesteś ojcem mojego dziecka, nie mogę robić tego Florze, ona jest utaj szczęśliwa.

─ A ty? ─ to ważne pytanie.

─ A ty? ─ odwdzięczam się tym samym.

─ Boję się, że gdy będę wyjeżdżać ty będziesz czuła się samotna i będziesz chciała do niego wrócić ─ to bardzo szczera odpowiedź, nie spodziewałam się tego po nim, chociaż w sumie napisał mi tyle listów.

─ Wtedy byłam nieszczęśliwa, bo pozwoliłam sobie wierzyć, że bycie mamą to wszystko, co powinnam robić, teraz jest inaczej.

─ Chcę się cieszyć małymi chwilami ─ mówi ─ Kocham cię i kropka ─ obracam głowę, żeby spojrzeć w jego oczy.

─ Kocham cię i kropka ─ powtarzam po nim z szerokim uśmiechem.

Całuje mnie z delikatnością, która uświadamia mnie, jak bardzo mnie kocha i jak bardzo chce o mnie dbać. Mam nadzieję, że w moim pocałunku czuje to samo, bo ja pragnę dla niego dokładnie tego samego. Całujemy się przez dłuższą chwilę, aż ktoś nie wchodzi do kuchni.

─ Och, przepraszam! ─ mówi jedna z naszych pracownic, nazywam to naszym miejscem, a nie tylko moim.

─ Nic się nie stało ─ mówi do niej Beckett. Beckett jest zaskoczony, że wszyscy traktują nas tu normalnie, a nie jak sportowca i jego dziewczynę. Może to dlatego, że jesteśmy prawdziwi, tak prawdziwi, jak tylko się da.

─ Beckett będzie nam dzisiaj pomagał.

─ Och.

─ Co ty na to, Christy pochwalisz się w swoim CV, że lepiłaś ciasto z hokeistą? ─ ona zaczyna chichotać.

─ Jest pan taki zabawny ─ Beckett całuje mnie w policzek i uśmiecha się do naszej pracownicy.

─ Jak przestanę być hokeistą zostanę komediantem, moja grupa będzie się nazywać Gdzie jest Doris?

─ Kochanie, to by był plagiat.

─ Cholera, niemożliwe, przecież mam własną Doris i jest o wiele bardziej prawdziwa niż jakaś rybka ─ teraz się rumienię, a Christy znowu chichoczę. Beckett przytula mnie z całej siły i całuje w skroń.

Przy nikim się tak nie czułam.

Po pracy Beckett idzie do samochodu i wyjmuje coś z bagażnika, a tym czymś są... sanki! cholera, sanki.

─ Myślałam, że twój tata odbiera Florę.

─ Nie bądź nudna i wskakuj na sanki ─ może nadrabiamy utraconą młodość, a może dopiero dorośliśmy do tej miłości, która rosła w nas od nastoletnich lat.

Podchodzę do niego, żeby dać mu szybkiego buziaka. On jeszcze zapomina moją kurtkę i zakłada na mnie swoją czapkę. Zawsze o niej zapominam. Dopiero nauczyłam się nosić rękawiczki, do czapki jeszcze daleka droga.

Wsiadam na sanki, a on z siłą hokeisty bez problemu ciągnie mnie po wszechobecnym śniegu. Śmieję się do rozpuku, gdy niemal przewracam się na zakręcie. Beckett jeszcze bardziej przyśpiesza, a ja trzymam czapkę, jedną ręką, a drugą łapię się sanek. Jakimś cudem docieramy na szczyt, a on siada za mną. Odpycha nas od ziemi i szybko zaczynamy zjeżdżać w dół.

Trzyma mnie, żebym nie spadła.

Trzyma mnie, bo mnie kocha.

Trzyma mnie, bo mi to obiecał wiele lat temu.

Jestem mu wdzięczna, że tak długo o mnie walczył. 

ON THIN ICEOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz