28

5.6K 290 8
                                    

Doris

Beckett: Nie sądziłem, że napiszesz

Ja: Za dużo wypiłam

Beckett: Co to znaczy?

Ja: To znaczy, że byłam Doris

Ja: To twoja wina!

Beckett: Proszę bardzo obwiniaj mnie, chętnie tego posłucham

Ja: Nie powinnam do ciebie pisać

Beckett: Bo co?

Beckett: Byliśmy razem niemal cztery lata, przyjaźniliśmy się.

Dlaczego nie używa argumentu, że jestem matką jego dziecka?

Ja: Byliśmy, a ty to spieprzyłeś

Beckett: Może ty nie wiesz, czego chcesz i obwiniasz wszystkich dookoła? Nie obwiniam cię o to, co sam zrobiłem. Tylko nie obwiniaj mnie teraz, może nie powinnaś też obwiniać go, skoro nigdy nie pokazałaś mu Doris

Ja: Kiedy zrobiłeś się taki przemądrzały?

Beckett: Co się stało, kochanie?

Ja: Nie chcę o tym gadać i nie nazywaj mnie kochanie

Beckett: Dobrze, więc o czym chcesz pogadać?

Ja: Nie wiem

Zdejmuję z siebie te niewygodne buty, którymi chciałam zrobić na nim wrażenie, pozbywam się też sukienki i odkrywam się kocem, który kiedyś tu przyniosłam.

Ja: Co robisz?

Beckett: Wróciłem z lodowiska i zmywam po kolacji

Ja: Zmywasz?!?

Beckett: No, chcesz zdjęcia?

Ja: Nigdy nie zmywałeś

Beckett: Dobra, wkładam rzeczy do zmywarki, ale to niemal to samo, prawda?

Ja: Masz zmywarkę?

Beckett: Kupiłem dom

Oooo...

Beckett: To dom taty i Joe, wiesz, jak ciasno było w poprzednim

Żyliśmy tam, póki nie wyjechałam. On pewnie dłużej.

Beckett: Pokazać ci?

Beckett: Ja nie chcę to zostać na zawsze, ale podoba mi się tu teraz. To dom dla taty, wiesz?

Ja: Zawsze chciałeś to dla niego zrobić.

Beckett: Mogę zadzwonić?

Rozglądam się dookoła, jakby ktoś miał mnie zobaczyć albo usłyszeć.

Beckett: Łatwiej będzie pokazać dom

A no tak...

Ja: Pewnie

Gdy dzwoni waham się, czy odebrać, ale w końcu to robię.

– Hej – szepczę.

Widzę jego twarz, przypominając sobie, że on może zobaczyć mnie, więc mocniej okrywam się kocem.

– Cześć – ma zarośniętą szczękę i nieułożone włosy. Gdy tu był jego włosy zawsze były ułożone. Widzę, że się uśmiecha. Nie pamiętam, kiedy uśmiechał się tylko dla mnie.

Tęsknota nie jest miłością.

Tęsknota to wspomnienia.

Dobre chwile.

Pamiętam nasze dobre chwile. Pamiętam, jaką byłam dziewczyną i właśnie ta dziewczyna zaraz doprowadzi do utraty jednego faceta, który jest z nią mimo wszystko.

To Doris wszystko niszczy.

Julie jest tą dobrą.

– Hej, czy ty zamierzasz płakać? Aż tak źle wyglądam?

Kręcę głową, ale łzy i tak ciekną po moich policzkach.

– Co się dzieje?

– Chyba nie powinnam z tobą gadać, no wiesz nie rozmawiamy o Florze. Pokłóciłam się z facetem i cię wykorzystuję.

– Pokłóciliście się?

– Nie mogę z tobą rozmawiać.

– Doris. – brzmi na zaniepokojonego, jednak on się ode mnie odsunął, on chciał tylko Flory, nie może udawać, że teraz mu na mnie zależy. Bo to właśnie robi, prawda?

– Nie chcę być Doris! Doris sprawia, że faceci ją zostawiają!

Rozłączam się.

Jestem taka zagubiona.

Nie wiem kim jestem ani czego chcę.

Nie chcę, żeby Aaron mnie zostawił, tak jak zostawił mnie Beckett. Nie zniosę tego. Więc dlaczego dzisiaj zachowałam się, jak ta beznadziejna Doris? Ta do której obraca się plecami i ją ignoruje lub sprawia, że chcesz być gdzieś indziej.

Nie chcę być tamtą dziewczyną.

Nie mogę stracić Aarona.

Ocieram łzy, wyłączam dzwoniący telefon i idę znaleźć Aarona.

Pukam do jego gabinetu, ponieważ drzwi są zamknięte. To jest właściwa rzecz do zrobienia. Zawsze trzeba pukać. Otwieram drzwi, mocniej owijając się kocem. Nie przyszłam tu po seks i nie chcę tak wyglądać. wcale już nie chcę seksu. Chcę tylko wiedzieć, że nie obróci się do mnie plecami.

– Przepraszam – mówię najgłośniej i najpewniej, jak potrafię – Strasznie przepraszam, już nigdy nie będę, nigdy... zachowałam się niewłaściwie i. czasem zapominam kim jestem, wiesz? Kocham cię, Aaron i wiem, że nie wybaczysz mi tego, co powiedziałam, to o czym wspomniałam... było obrzydliwe i gdybyś ty to zrobił, byłabym wściekła. Przepraszam, Aaron – łzy ciekną mi po policzkach – Chcę być lepsza, chcę być cię warta... nie wiem, co mi odbiło...

– Julie – tak, jestem Julie.

– Przepraszam, tak strasznie przepraszam.

Aaron wstaje i robi kilka kroków w moją stronę. Niemal się rozpadam, gdy on bierze mnie w ramiona.

– To było obrzydliwe, wiem. Nie chciałam cię zranić – szlocham w jego pierś – Kocham cię – szepczę – Nie przestawaj mnie kochać, proszę. Nie zostawiaj mnie, proszę.

– Ciii, kochanie, ciii.

ON THIN ICEOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz