19

6K 332 32
                                    

Wracam do domu. Nie wiem, co miałam powiedzieć Aaronowi. Nie byłam gotowa, żeby powiedzieć ‚hej, spałam w łóżku ojca mojego dzieciaka'. Tak, to zdecydowanie by nie przeszło. Wiem, że jest w domu, bo czuję zapach kawy.

– Wróciłam! – zazwyczaj, jak wychodzę z przyjaciółką nie ma mnie całą noc.

– Cześć – nie wydaje się zbyt szczęśliwy – Mała zostaje z nim?

Podchodzę do niego i całuję go w policzek.

– Tak – związek z nim zawsze był nieco trudny, byłam inną kobietą niż tą którą myślałam, że będę. Dorosłość była do dupy, odpowiedzialność była do dupy.

Aaron wyciąga ramie i przyciąga mnie do siebie. Jest to stanowczy uścisk, którym darzy mnie od samego początku. Nigdy nie wahał się, co do mnie i do Flory i to mnie do niego przekonało. Dał mi to, czego nie dał mi Beckett. Wtula głowę w moją szyje. Obejmuję go w pasie i przytulam. Odkąd razem zamieszkaliśmy, w jego domu, który mógłby być moim wymarzonym domem, który jest moim wymarzonym domem, nasz związek stoi w miejscu. Pasowało mi to bardziej niż chciałam przyznać. Czułam się bezpieczna, kochana. niektóre wartości są dosyć ciężkie do zdefiniowania, w szczególności miłość, która sprawia, że godzimy się ze złym traktowaniem. Nie zawsze, ale często.

Całuje mnie w skroń, a ja zamykam oczy, ciesząc się jego ciepłem.

– Dobrze się bawiłaś?

– Tak – powinnam powiedzieć coś więcej, powinno wydarzyć się coś więcej – Hej, Beckett proponuje, żebyśmy wybrali się z nim i Florą na wycieczkę łodzią. No wiesz, statek wycieczkowy i zadowolona Flora. Dzisiaj.

– Czy ten małolat nie wie, że inni do cholery pracują? – Aaron nigdy się z nim nie dogada, nawet jeśli kiedyś mielibyśmy własne dzieci... – Mam zmieniać swoje plany, bo on nie wie, co to ciężka praca?

– Hej, on też ciężko pracuje, wiesz o tym – sport wymaga dużo czasu, tyle czasu, że nie ma w nim miejsca na...

– Myślałaś kiedyś, ile ma tak naprawdę wolnego? Ile czasu spędza tam? Ile razy przyjeżdża tu z powodu kaprysu zaburzając nasze normalne życie?

– Czasem mam ochotę przez ciebie przeklinać, wiesz? – kiedyś robiłam to całkiem często – Kocha Florę, jest tu, kiedy może.

– A co z tymi kobietami? Może któraś stanie się drugą mamą Flory?

Testuje mnie.

– Jesteś beznadziejny! Nie możesz tak się zachowywać, nie możesz być dupkiem, bo on jest w mieście! Mówiłam ci, że Flora ma tatę, od samego cholernego początku, mówiłam ci, że przyjedzie, nawet jeśli do końca w to nie wierzyłam... – unoszę głowę, żeby na niego spojrzeć – Chcesz popłynąć? Zrobisz to dla mnie? Bo ja popłynę, do cholery.

– Nawet jeśli ja nie?

– To chwile z Florą, każda jest tak samo cenna – warczę – My też ostatnio stale siedzimy w domu, dobrze będzie się gdzieś wybrać, prawda?

– Dobrze, cholera.

Uśmiecham się. Przesuwam usta po jego szczęce, drażniąc się z nim, on też się uśmiecha. W końcu jego usta spotkają moje. Lubię jego pocałunki. Zawsze pokazuje mi, jak bardzo mnie pragnie, a ja mam nadzieję, że potrafię odwzajemnić się tym samym.

Beckett Sterling

Jesteśmy na statku. Mojej córce nie schodzi uśmiech z twarzy, stale się gdzieś wspina, a ja muszę pilnować, żeby nie wypadła za burtę. Aaron i Doris też tutaj są. On trzyma ją za rękę i, co jakiś czas unosi ją do swoich ust, żeby pocałować. Szepcze jej coś na ucho, co wywołuje jej uśmiech, a mi zaciska wnętrzności.

– Mamusiu, patrz! – mała wskazuje na inny statek wycieczkowy – Są tacy mali z daleka!

– Są jakieś syreny, Flora? – Aaron się uśmiecha, gdy to do niej mówi. Mała wychyla się bardziej za burtę, a ja muszę ją trzymać.

– Nie widzę, Aaron.

Podchodzą z Doris do nas. On obejmuje ją ramionami, gdy ona wychyla głowę przez burtę, jak jej córka. Jej włosy zwisają razem z nią, a Flory loki rozdmuchuje wiatr. Śmieją się razem.

– Nie ma syren – mówi Doris – A szkoda, słyszałam, że one też spełniają życzenia.

– Tak, mamo?

– Tak, naprawdę – Doris wychyla się jeszcze bardziej, Aaron musi ją mocno trzymać, a potem szybko wciąga do góry.

– Wystarczy, wypadniesz.

Nie wyciągnąłbym jej z powrotem. Wiedziałbym, że trzymam ją wystarczająco, żeby nie puścić.

– Chcę zobaczyć syrenki! – ekscytuje się Flora – Może mogłabym zostać jedną z nich?

– I chciałabyś nas zostawić? – łaskoczę jej żebra.

– Nie, tatusiu – Doris wyciąga ręce i naciąga jej czapkę mocniej na głowę. Ja zapinam mocniej jej kurtkę – Ty byłbyś trytonem i zawsze bylibyśmy razem, nie musiałbyś jeździć na lodzie. Pływalibyśmy...i pływali. przyjaźnilibyśmy się z rybami...

To wywołuje mój uśmiech.

– Hej, czuję się porzucona! – krzyczy Doris. Mała od razu opuszcza moje ramiona i przytula swoją mamę.

– Ty mamusiu też byś była syrenką, Aaron mógłby być syrenem.

Parskam śmiechem, ale go też to rozbawia.

– Zabiorę cię gdzieś, gdzie woda będzie ciepła i będziesz mogła cały dzień spędzić w wodzie.

Doris

Znowu to robi.

Zabierze ją.

Nie nas.

Ją.

Dlaczego to boli?

Beckett Sterling

Zwiedzamy z Florą starek. Mała jest podekscytowana dosłownie wszystkim, a kapitan jest cholernym fanem mojej drużyny, dlatego sam zaoferował, że wszystko nam pokaże, a nawet pozwoli stanąć za sterami. Oczy Flory wyglądają, jakby miały jej zaraz wypaść z tego podekscytowania, ale trudno jej się dziwić. Aaron i Doris zostali z tyłu.

Obracam głowę, żeby zobaczyć, jak całuje ją w nos, a ona się do niego przytula. Zimno jej? Nie podoba jej się tu? Aaron szepcze jej, jak bardzo ją kocha? Niewiedza mnie zabija.

– Mamusiu, chodź zobaczyć!

Ciągnie Aarona za rękę, a on wygląda na zaskoczonego. Podchodzą do nas. Aaron puszcza ją, gdy podchodzi do córki. Wyjmuję telefon i robię im parę zdjęć, gdy stoją przy sterze.

– Moje piękne dziewczyny, obrócicie się do mnie?

Może chciałem sprowokować i Aarona, i Doris, ale prowokuję tylko go, bo Doris uśmiecha się, obejmując naszą córkę.

Uwieczniam to na zdjęciu.

Nawet się tym razem nie wkurzyła, ciekawe, czy gdybym wyszeptał jej do ucha jej imię, to czy by mnie odepchnęła...

ON THIN ICEOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz