22

5.9K 366 7
                                    

Beckett Sterling

Dzisiaj jest ostatni dzień przed moim powrotem do rzeczywistości. Zabrałem Florę na mały spacer, chcąc poznać jej ulubione miejsca w tym mieście. Byliśmy już na huśtawkach w parku, w porcie, a teraz jesteśmy na jakieś dziwnej ulicy, w której roi się od uśmiechniętych ludzi, którzy zaczepiają Florę, a raczej się z nią witają. Parę osób chce ode mnie autografy, ale nie przeszkadza mi to, bo Flora w kółko krzyczy.

To mój tatuś!

Rozpiera mnie duma, że mam taką córkę i kocham to, że ona cieszy się, że to właśnie ja, a nie ktokolwiek inny jest jej ojcem.

– Tutaj, tatusiu! Mamusia zawsze kupuje tu kwiaty! Kupisz mi kwiatka, tatusiu? – ciągnie mnie za rękę i wprowadza do kwiaciarni. Dlaczego na to wcześniej nie wpadłem? To znaczy wysłałem kiedyś Doris kwiaty, ale skończyło się awanturą... nie chciała moich kwiatów, ale jak widać lubiła kwiaty. Tylko nie ode mnie, bo byłem dupkiem.

– O proszę, kogo moje oczy widzą.

Spuszczam głowę, żeby zobaczyć Margaret. Cholera, moja córka kompletnie nie wie, że wpuszcza mnie w paszczę lwa.

– Dzień dobry – nie uśmiecham się, mimo, że Flora to robi.

– Ciociu, potrzebujemy kwiatów.

– A dla kogo?

– Dla mnie! – kocham jej uśmiech i podekscytowanie. Mógłbym patrzeć na to całymi dniami... wracałbym do nich do domu. kręcę głową.

– Chodźcie, wybierzemy coś ładnego – Flora znowu bierze mnie za rękę i idziemy za Margaret – Myślisz, że mogę zrobić sobie z tobą zdjęcie do promocji kwiaciarni? Jesteś moim ulubionym hokeistą! – przesadna ekscytacja u kogoś innego niż u mojej córki mnie męczy.

Zgadzam się tylko dlatego, że chcę być miły. Mogę jej nawet zapłacić więcej za kwiaty. Nie chcę tylko, żeby opowiadała bzdury Doris, a wygląda mi na taką z bujną fantazją. Doris cały czas mnie zaskakuje. Aaron był pierwszym zaskoczeniem, Margaret drugim, wszystko pomiędzy jakoś umiałem zrozumieć. Chęć dojrzewania na siłę, ciepłe ramiona innego mężczyzny... krzywię się.

– Które byś chciała, księżniczko? – pochylam się do córki, czując na sobie cały czas wzrok Margaret.

To zabawne, jak ludzie bardzo się mylą. Nie jestem taki, jak opisują mnie plotkarskie gazety. Nie oglądam się za innymi kobietami. Nie sypiam z innymi kobietami. Od czterech lat próbuję zrobić wszystko, żeby naprawić moje błędy, żeby sprawić, że będzie chciała ze mną żyć. Margaret mnie nie zna, ale Doris w tej chwili też mnie nie zna. Nie jestem już tamtym chłopcem, który zachłysnął się sukcesem. Jestem im oddany. Mam nadzieję, że..., że gdy przyjdzie odpowiedni moment ona to doceni.

Flora wybiera tulipany, co jakoś mnie nie drzwi. Jej mama też je uwielbiała. Przynajmniej w tamtym życiu.

– A może wybierzemy się na kawę?

Powinienem odmówić, ale Flora mówi coś o ciasteczkach, o których mam nie mówić jej mamie, więc jestem zaintrygowany. Margaret zamyka kwiaciarnie i prowadzi nas do cukierni. Przykuwam uwagę ludzi i muszę zrobić sobie kolejne kilka zdjęć, gdy one coś zamawiają. Potem siedzimy w trójkę przy stoliku, gdy do Flory podchodzi jakaś dziewczynka. Pewnie jej koleżanka. Nie spuszczam z niej oczu, gdy siada z dziewczynką w małym kąciku dla dzieci.

– Julie mówiła, że kupiłeś tu mieszkanie - w pierwszej chwili muszę sobie przypomnieć kim do cholery jest Julie, ale gdy już to robię, kiwam głową - Super, będziesz mógł zbudować tu życie.

– Nie – to wychodzi samo z siebie.

– Jak to nie?

– Mój dom zawsze będzie w tym małym miasteczku w górach. Ludzie myślą, że to tylko nazwa klubu, ale to cały mój świat.

– Czyli naprawdę tak kochasz hokej – kocham hokej inaczej niż wszyscy myślą, ale nie zawsze to wiedziałem.

– Tak – ta odpowiedź jest prosta.

– Naprawdę nie spuszcza z niej oczu, co? Nic się jej tutaj nie stanie – próbuje odwrócić moją uwagę od Flory, ale nie idzie jej to zbyt dobrze – Julie miała racje – to mnie interesuje, więc przenoszę swój wzrok na nią, a ona cieszy się ze swojego małego sukcesu – Mówi o tonie czasem, wiesz? W szczególności, jak namówię ją na alkohol. Opowiada o ojcu Flory, który przestał ją kochać, bo nie była nic warta – co do kurwy... – Mówi, że masz jej za złe, że była tylko mamą, że się jej wstydziłeś i nienawidziłeś tego, że coś z tobą dzieliła.

– To nie może...

– No ja też nie mogłam w to uwierzyć! Nie taki facet, jak ty! – a potem kontynuuje – Mówiła, że wracałeś do Flory, a wtedy ona była sama. Czuła się, jak opiekuna do dziecka, bo gdy wracałeś liczyła się tylko Flora. A Flora zawsze była córeczką tatusia, aż i dla niej przestałeś mieć czas.

– Często pijecie?

– Większość powiedziała mi ostatnio – wzrusza ramionami, jakby to nie było nic takiego, a to moje całe pieprzone życie.

– Co jeszcze mówiła? – zerkam na Florę, czy wszystko z nią w porządku.

– Że nienawidziła siebie za te myśli, że była zazdrosna o córkę, ale ty nigdy jej nie przytulałeś tylko obracałeś się plecami i zniknąłeś w innym świecie z Florą. Płakała do poduszki.

– Dlaczego mi to mówisz?

Znowu wzrusza ramionami.

– Julie musiała cię strasznie kochać, wiesz? Jak bardzo kocha ktoś, kto chce, żebyś poświecił mu choć trochę uwagi, gdy ma się w domu niemowlę? Myślałam, że to samolubne i nawet jej to powiedziałam. Jednak ostatnio przyjrzałam się jej i Aaronowi. Aaronowi, który trzyma Florę, a ściska Julie... rozumiesz?

Nie wiem, do cholery.

– Dała ci Florę, jak mogłeś o tym zapomnieć?

To chyba podsumowuje, jak bardzo samolubny byłem, a może dalej jestem, skoro ktoś musiał mi to uświadomić.

ON THIN ICEOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz