-Tak trudno było to powiedzieć? - spytała Alex.
Już chciałam jej coś wygarnąć, ale ktoś mnie wyprzedził.
-Co było trudno powiedzieć? - powtórzył wchodzący do kuchni Stark.
-Że mam rację.
-W czym?
-Babskie sprawy, Tony. - wypaliłam wiedząc, że kto jak kto, ale Loviatar jest w stanie się wygadać o tym czym rozmawiałyśmy.
-Więc ja mogę je usłyszeć, tak? - zwróciła się do nas Nat, która właśnie minęła próg kuchni.
Co was tak nagle do kuchni ciągnie?!
-Tak, jasne - wyszczerzyłam się i chwyciłam talerz kanapek, który właśnie wyczarowałam. - Idę zanieść naszemu więźniowi jedzenie - oświadczyłam kierując się ku windzie.
-Tylko nie siedź tam za długo! - krzyknęła moja przyjaciółka.
-Oj tam cicho bądź! - odkrzyknęłam wchodząc do pionowego środka transportu.
Przycisnęłam guzik z numerem piętra więziennego i oparłam się o ścianę. Po chwili coś mi się przypomniało.
~A spróbuj wyszczekać Nat temat naszej rozmowy. - przekazałam telepatycznie Półbogini.
~Już się robi. - pomyślała.
~Zabiję, obiecuję. - odpowiedziałam, kiedy akurat drzwi windy się rozsunęły.
Ruszyłam krótkim korytarzem, po czym zatrzymałam się przed celą zielonookiego. Wpisałam kod odblokowujący i weszłam do środka. Loki był zajęty czytaniem... mojej książki, której zapomniałam zabrać pod koniec ich "lekcji".
-Kolacja - oznajmiłam kładąc talerz z jedzeniem na stoliku.
-Skąd mam wiedzieć czy mi czegoś tam nie dodaliście? - spytał przenosząc na mnie wzrok.
-Sama robiłam... No w sumie to wyczarowałam.
-Może się skuszę...
-Nie ufasz mi?
-To samo mógłbym się spytać ciebie - odłożył na bok lekturę.
-Co to ma znaczyć? - zmarszczyłam brwi.
-Kiedy cię prawie... - zawiesił się - zabiłem byłem pewny, że będziesz się mnie bać, nie przyjdziesz mnie nawet przesłuchać, zobaczyć, odegrać się, cokolwiek. A tym czasem - wstał i podszedł do mnie - normalnie ze mną rozmawiasz, wygłupiasz się, a nawet bronisz. Nawet Loviatar nie czuje się przy mnie tak... swobodnie.
-Przyzwyczajenie - odpowiedziałam.
-Nigdy się tak nie zachowywałaś w moim stosunku. Nie przez te dwa lata - powiedział - Były rozmowy, rzadko śmiechy, ale nigdy byś się w mnie nie wtuliła, objęła. Podanie sobie rąk oczywiście, ale generalnie zero kontaktu fizycznego. - wyszeptał, chwytając delikatnie mój podbródek sprawiając, abym patrzała w jego szmaragdowe oczy.
-Byliśmy przyjaciółmi, tak? - spytałam.
-Nigdy tego nie przyznałaś, ale - zawiesił się - chyba tak.
-To, że nic nie pamiętam nie znaczy, że to przepadło, więc co w moim zachowaniu jest dziwnego?
-Prawie cię zabiłem.
-Wybaczyłam ci i to już dawno, Loki.
-Jak? - zdziwił się.
-Po prostu. Wiem, że byś mi tego nie zrobił gdyby nie iluzja. - powiedziałam i po chwili zawachania wtuliłam się w niego. Momentalnie go sparaliżowało. Nie wiedział co ze sobą zrobić, ale w końcu również mnie objął - Nareszcie - mruknęłam.
-Przecież...
-Nie jestem już tą samą Boginią Mroku - przerwałam mu.
***
Kiedy wróciłam do swojego pokoju rzuciłam się na łóżko. Wracając od Lokiego zdałam sobie sprawę co zrobiłam, całą kolację nie spokojnie siedziałam, przez co wszyscy myśleli, iż Laufeyson mi coś zrobił. Oczywiście kamery były wyłączone podczas mojego pobytu u niego, więc nie mogli mi nic zarzucić, a ja sama nic nie powiedziałam. Później zaoferowali wieczór filmowy, który chętnie bym z nimi spędziła, ale na pewno wypytywaliby mnie o sytuację sprzed kolacji. Przez to właśnie wymknęłam się im pod pretekstem zmęczenia.
-Co ja zrobiłam? - jęknęłam w poduszkę przeciągając każdą samogłoskę.
W sumie było nawet miło w jego objęciach. Nie przytuliłam się do nikogo... chyba nigdy. A przynajmniej nie przez te dwa i pół roku na Midgardzie. Loviatar się nie liczy, bo to było poza moją wolą.
Zaraz. O czym ja do cholery myślę? Nigdy bym się nie odważyła kogokolwiek przytulić! A tym bardziej, żeby ktoś mnie! A ja tu czekałam tylko, żeby to zrobił! Co ten Bóg za mną wyprawia?!
No w sumie... To Półbóg.
Jestem silna. Nie dam wyjść emocjom na wierzch. Zawsze robiłam to bez problemu. Serce z kamienia, a przynajmniej do czasu...
Jak na razie moim celem jest poznanie przeszłości.
Oczami Lokiego
Przytuliła mnie. Ona mnie przytuliła! Zawsze odrzucała jakiekolwiek takie gesty, a teraz sama ich oczekuje. Cóż... sama przecież przyznała, że nie jest tą samą boginią co przedtem. A może to była po prostu chwila słabości?
Od tej pamiętnej chwili w asgardzkich lochach... Ta jej pewność siebie w każdym ruchu, odwaga, opanowanie, waleczność i twarz zakryta maską bez uczuć, mimo że w środku miała ochotę płakać i śmiać się na raz. Już wtedy wzbudziła głębsze zainteresowanie swoją osobą u mnie, ale jak to ona - grała niedostępną pod każdym względem. Chociaż nie wiedzieć czemu szybko mi zaufała, do teraz jest to dla mnie tajemnicą. Szybko zostaliśmy przyjaciółmi, jeśli w ogóle można to tak nazwać.
A jej ametystowe oczy... takie jak miała Naomi. Duże i fioletowe przepełnione pewnością siebie.
Kim była Nomi? Moją przyjaciółką z dzieciństwa. Jej rodzicami byli przyjaciele Odyna i Friggi. Mieszkała blisko zamku, więc często się widywaliśmy. Zabierałem ją do biblioteki królewskiej i ogrodów. Uczyłem ją nawet walki wręcz i bronią, niesamowita dziewczyna. Inne w jej wieku by się tego nie tknęły, ale ją to zawsze fascynowało. Pewnego dnia zniknęła i już jej nikt nigdy nie widział na oczy. Nawet Heimdall nie wie co się z nią stało. Nie powiem zabolało mnie to wtedy, bo była dla mnie kimś ważnym, ważniejszym niż przyjaciel.
Dlatego muszę wiedzieć, wiedzieć czy to była tylko chwila słabości, a może coś więcej?
Gwiazdki, komentarze chętnie zobaczę. Jak podacie dobry powód to może dam dzisiaj jeszcze jeden rozdział?
![](https://img.wattpad.com/cover/124177872-288-k572860.jpg)
CZYTASZ
Stracone Wspomnienia |Loki|
FanfictionJestem Shar lub Victoria Peters. Jak kto woli. Moja przeszłość jest tajemnicą, zagadką nie do rozwiązania, labiryntem bez wyjścia. Po dwóch latach mieszkania na Midgardzie i walczenia z nocnymi koszmarami przeszłość, której najzwyklej w świecie nie...