Rozdział 06.2

586 62 4
                                    

Zapadła chwilowa cisza. W skupieniu spoglądałem na władcę krainy. Uciekał wzrokiem gdzieś w bok. Również popatrzałem w tamtym kierunku. Natrafiłem na donicę, która wtapiała się w otoczenie. Błyszczała się i mieniła odcieniami szarości i bieli, a na jej środku widniał wygrawerowany napis 'Selune'. Przeniosłem wzrok na kwiat posadzony właśnie w niej. Żywe kolory zieleni oraz delikatnie różowych pąków w przeciwieństwie do doniczki pod barwy sali rzucały się w oczy. 

- To jej roślina - westchnął mężczyzna. - Selune nie była łatwą córką. Ciągle się buntowała, uciekała, robiła złe rzeczy, nieprzystające księżniczce. Od najmłodszych lat wpajaliśmy jej czemu odłączyliśmy się od reszty królestw. Zależało nam aby z czasem zechciała odnaleźć swoją zaginioną siostrę. Jednak zbiegiem lat zaczęła uważać, że Naomi jest jej przeszkodą, wrogiem. Stwierdziła, że odnajdzie siostrę i ją zabije, bo inaczej nie będzie mogła objąć tronu. 

- Skąd mogła wyciągnąć taki wniosek? - zmarszczyłem brwi zastanawiając się.

- Drugie dziecko pary królewskiej ma prawo do korony tylko gdy pierwsze się jej zrzecze lub zginie - wyjaśnił. - Naomi mimo, że prawdopodobnie nawet nie wie o tym, iż jest następczynią tronu tak czy inaczej ma do niego prawo. Póki jej roślina nie uschnie, co będzie symbolem jej śmierci Selune nie będzie pełnoprawną przyszłą królową. 

Przytaknąłem głową, na znak zrozumienia.

- Kiedyś... spotkałem Selune - przerwałem wyczekując jakiejkolwiek reakcji ze strony władcy. Gestem ręki pokazał, abym kontynuował. - Mówiła, że szuka swojej bliźniaczki, a moja towarzyszka jest do niej podoba. Chciała sprawdzić więzy krwi, jednak nie chciała zrobić tego pokojowo. Zaatakowała nas i w wyniku walki przegrała.

- Znasz całe życie swoją przyjaciółkę? - spytał.

- Nie, ale pozwoliła mi poznać swoje wspomnienia. 

- Naomi była zbyt mała, aby pamiętać jakiekolwiek chwile z tego miejsca - król pokręcił głową z rozczarowaniem. - W tym wypadku sprawdzą się tylko więzy krwi.

- Albo połączone fakty - dodałem. - Podsłuchałem ostatnio rozmowę Odyna. Mówił o przepowiedni. Narodzinach bliźniaczek, jedna z nich była Panią Mroku, druga zaś Światła. 

- Zgadza się. Moje córki miały być wypełnieniem tej starej przepowiedni. Do czego zmierzasz? - spytał pełen ciekawości o mojej teorii.

- Odbyłem wiele podróży i poznałem wiele osób. W ich gronie była Pani Mroku - odpowiedziałem tajemniczo. 

- Niesamowite - powiedział z wyczuwalną nutką nadziei w głosie. Położył mi dłoń na ramieniu łapiąc kontakt wzrokowy. - Uda ci się ją namierzyć? Opowiedz jak wyglądała.

- Miała fioletowe oczy, takie zimne, bez uczuć. Czarne, długie za łopatki włosy rozjaśnione przy końcach oraz delikatnie rozjaśnioną, bladą skórę. Jej zbroja była piękna, dostojna. Metalowe części mieniące się odcieniami purpury błyszczały na tle jedwabnego, czarnego materiału okrywającego resztę ciała. Z wyjątkiem przedramion. One pozostawały odkryte. Na dłoniach miała wsunięte czarne rękawiczki, a na stopach skórzane buty nad kostki - wymieniałem wszystkie cechy zbroi Pani Mroku. - Ale wszystko byłoby takie zwykłe i oklepane, gdyby nie peleryna pod kolor jej oczu. 

- Fioletowe oczy - powtórzył zamyślony patrząc gdzieś w podłogę. - To mogła być ona. Symbolem Naomi była ta barwa. Wygląd, zbroja to wszystko się zgadza z wyjątkiem... - zaciął się, po czym skończył półszeptem - włosów.

- To nieistotny szczegół. Mogła zmienić ich kolor - zauważyłem. - Jednak myślę, że powinienem powoli wracać do mej towarzyszki - przypomniałem. - Liczą się minuty, a może i nawet sekundy.

- Rozumiem. Chodźmy w stronę ogrodów. Zabierzesz kannu i wrócisz.

***

- Jestem pełen podziwu twojej postawy i dziękuję - powiedział król. - Mam nadzieję, że dotrzymasz danej mi obietnicy.

- Zrobię co w mojej mocy - oznajmiłem.

- Drzwi do tego królestwa stoją dla ciebie otworem - oznajmił. - Już nie musisz używać tajemnych przejść. 

Kiwnąłem głową na znak zrozumienia. Gdy władca nie miał zamiaru już nic dodać uprzednio się żegnając teleportowałem się na Alfheim. Byłem pełen nadziei, że za czas gdy mnie nie było nic się nie wydarzyło. Mówią nadzieja matką głupich...

Stanąłem przed wejściem. Cała chatka Ashley była w opłakanym stanie. Wybite okna, zniszczone drzwi, ściany i ogród. Niewzruszony przekroczyłem próg.Drzwi były wyrwane z zawiasów. W środku panował jeszcze większy chaos niż na zewnątrz. Poprzewracane, połamane meble, pootwierane i opróżnione szafki, których zawartość w większości leżała porozrzucana na ziemi. Zajrzałem do kuchni i pokoju dziewczyny, skąd zniknęła część jej rzeczy. Mogłem z tego wnioskować, iż zdążyła uciec. Przeszedłem przez salon, a z niego na ganek za domkiem. Kwiaty zniszczone, powyrywane z ziemi, a nie które nawet już zeschnięte. Pognałem do ukrytej sali. Wyglądała tak jak reszta pomieszczeń. Przeszukałem laboratorium elfki, jednak nie znalazłem nic istotnego. Praktycznie wszystkie jej eliksiry leżały rozbite na ziemi. Shar tutaj nie było. Śladu po składnikach potrzebnych do zrobienia eliksiru dla niej również zniknęły. Pozostaje pytanie, gdzie Ash udała się z ledwo trzymaną przy życiu boginią Mroku?

Jest już was wiele. Pomyślałam o q&a ale nie jestem pewna tego pomysłu. Co wy na to? Jeśli chcielibyście coś takiego to piszcie w komentarzach zdanie na ten temat - byłabym wdzięczna ❤

Stracone Wspomnienia |Loki|Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz