Rozdział 2

2.2K 144 13
                                    

Odłożyłam telefon na stół i dokończyłam moją kawę. Siedziałyśmy w ciszy, póki Alex jej nie przerwała.

- Nie wierzę, że sam Stark nas zaprasza do siebie - powiedziała zamyślona. - On jest milionerem, filantropem, playboyem! A my... 

- Boginiami, które umieją posługiwać się magią - dokończyłam za nią, bo wiedziałam co zacznie wymieniać. - No i tutaj niby aktorkami. Nie przesadzaj. Może być ciekawie spotkać samego Iron Mana.

- Nie wytrzymam czekać jeszcze tydzień - mruknęła.

- A mi to obojętne - wzruszyłam ramionami. - Nie lubię poznawać nowych osób. Wiesz, że nie ufam nikomu z wyjątkiem ciebie, bo to przez to jestem gdzie jestem. Najgorsze jest to, że nie pamiętam nic z tych lat, jedynie jak się nazywam.

- Wiem, wiem, ale na pewno znajdziemy sposób żebyś sobie przypomniała, pamiętasz?

-Tak - odpowiedziałam i wstałam od szklanego blatu. - Idę na spacer z psami - rzekłam, po czym skierowałam się ku wyjściu z tego ogromnego domu. Krocząc przez jasny korytarz, narzuciłam na siebie iluzję by przechodni mnie nie rozpoznali. Założyłam jeszcze słuchawki, a podpięty do nich telefon schowałam do kieszeni spodni. Wyszłam przed dworek i od razu przywitały mnie dwie kochane mordki. Zapięłam najpierw Sabę, a później Lunę na smycz i wyszłam przed furtkę. 

Nie wiedząc gdzie iść skierowałam się do lasu kilometr dalej. Mieszkamy na obrzeżach, więc mamy tam w miarę blisko. Po niecałych 15 minutach znalazłyśmy się między drzewami. Kiedy uszłam jeszcze kawałek spuściłam owczarki ze smyczy, żeby mogły się pogonić, a sama szłam w bardzo dobrze znanym mi kierunku. Po jakimś czasie skręciłam między drzewa, gdzie przed chwilą zniknęły psiaki. Nie było tu już żadnej ścieżki. Te cwaniaki wiedzą już gdzie moją iść, bo zawsze ich tam zabieram. Kilka minut później ujrzałam błękitną taflę wody. Oczywiście Saba i Luna biegały już całe mokre wokół jeziora. Zaśmiałam się pod nosem i usiadłam pod drzewem przy zbiorniku. Po chwili dołączyły do mnie moje psie towarzyszki, legły po dwóch stronach i wtuliły się we mnie. Będę cała brudna przez te zmoknięte szczurki. Oczekiwały, że zacznę je głaskać po grzbiecie, więc tak zrobiłam.

***

Po powrocie do domu musiałam iść się wykąpać, bo te diablice całe mnie zbrudziły. Kiedy wracałyśmy Luna skoczyła na mnie, przez co przewróciłam się na ziemię wymieszaną z liśćmi, a że wcześniej Saba się do mnie wytarła to byłam cała mokra i wszystko się do mnie przykleiło. Weszłam do łazienki i zaczęłam puszczać do wanny gorącej wody. Z ciągnęłam przemoczone ubrania i wrzuciłam je do kosza na pranie. Wlałam olejki zapachowe do wody po czym do niej weszłam. Czułam jak pod wpływem wysokiej temperatury moje ciało się rozluźnia, a ja mogę w końcu zaznać choć chwili spokoju.

Wyszłam z wanny dopiero jak woda stała się zbyt chłodna. Wysuszyłam się ręcznikiem i pstryknięciem palców się ubrałam. Włosy również w ten sposób doprowadziłam do porządku, więc mogłam już wychodzić. Na moim czarnym stoliku zauważyłam żółtą karteczkę, zapewne od Alex. "Wyszłam do sklepu, wracam z obiadem. Lovi :*". Zgniotłam ją i wrzuciłam do kosza. Sprawdziłam, która godzina, zegarek w telefonie wskazywał dopiero po 11, więc postanowiłam poczytać książkę. Spojrzałam na moją półkę z powieściami. Wszystkie przeczytane co najmniej 3 razy. Nie pozostało mi nic innego jak iść do księgarni i kupić ich kolejny tuzin. 

Westchnęłam i znowu założyłam iluzję. Wyszłam z mojego pokoju i zaczęłam schodzić dębowymi schodami. W ogóle to cały dom jest utrzymany w jasnych barwach. Głównie białe lub szare ściany, podłoga drewniana, no i zwykle czarne dodatki. Za to mój pokój jest bardziej utrzymany w czerni - fioletowe ściany i czarno srebrne dodatki. Zaś w pokoju Loviatar też jest nieco inaczej, bo szare ściany z czarnymi i złotymi dodatkami. 

Zamknęłam dom i odpaliłam samochód. Jest to żółty Chevrolet Camaro z dwoma czarnymi paskami przez środek. Kocham te auto. Pilotem otworzyłam bramę i wyjechałam na ulicę w kierunku centrum miasta. 

Po paru minutach zaparkowałam swoje Camaro przed wielką księgarnią. Nad wejściem wisiał wieki zielony napis "Księgarnia", a cały budynek był blado pomarańczowy, dzięki czemu wyróżniał się spośród innych, otaczających go szarych budowli. Otworzyłam drzwi, a po pomieszczeniu rozległ się cichy brzdęk dzwoneczka. Kobieta za ladą uśmiechnęła się do mnie promiennie, w końcu jestem tutaj bardzo dobrze znana. 

- Witam panią Peters - usłyszałam jej młody głos. Używam tego samego nazwiska mimo iluzji, bo w końcu nazwiska mają prawo się powtarzać, prawda?

- Dzień dobry - przywitałam się i zniknęłam między półkami zapełnionymi książkami.

Chodziłam tak od półki do półki z różnego gatunku opowieściami w rękach, tych wspaniałych autorów. Po dobrych 30 minutach przyszłam do kasy z 10, grubymi książkami. 

-215 funtów - oznajmiła mi ta sama dziewczyna, o blond włosach i niebieskich oczach co mnie przywitała. Podałam jej banknoty. - Dziękuję, do widzenia.

-Do widzenia - pożegnałam się i wyszłam z pomieszczenia. Otworzyłam przednie drzwi pasażera i ułożyłam tam moje książki. Obeszłam samochód i usiadłam za kierownicą, odpaliłam silnik po czym ruszyłam w drogę powrotną. 

W domu byłam przed 12. Znając Alex wróci za co najmniej dwie godziny, więc spokojnie mogę się przenieść do świata literatury. Wzięłam do ręki pierwszą książkę z kupki przed chwilą kupionych. Nosiła tytuł "Ciężko być najmłodszym". Po opisie z tyłu okładki wywnioskowałam, iż jest to pierwszy tom trylogii Książę Ciemności. Nie powiem, sama okładka mnie zaciekawiła, a po przeczytaniu opisu już wiedziałam, że będzie to powieść godna mojej uwagi. Nie wiem czemu, ale opis głównej postaci strasznie mi kogoś przypominał, ale nie wiedziałam kogo. Cóż, mówi się trudno. Jak był to ktoś ważny to wspomnienie same się uwolni. Nie zastanawiając się nad tym więcej, zaczęłam czytać nową książkę.

Stracone Wspomnienia |Loki|Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz