Rozdział 20.2

514 64 11
                                    

Shar

Usiadłam przy stole nie wiedząc co myśleć. Prawdopodobieństwo wydarzenia się historii Lokiego jest tak niskie, a jednak tak dobrze przez niego za argumentowane, że najzwyczajniej w świecie gubię się w tym. Całe życie nie znałam swojego pochodzenia. Szczerze mówiąc nawet zbytnio o nim nie myślałam. A teraz okazuje się nagle, że jestem córką króla krainy znanej z bajek dla dzieci na dobranoc? Z historii starszyzny, które uważa się za legendy? 

Rozum wmawiał mi, iż to tylko brednie, głupi żart, cokolwiek tylko nie prawda. Jednak serce krzyczało, biło szybciej kiedy o tym myślałam, ciało drżało, mówiło o ziarnku prawdy w słowach zielonookiego.

Czułam się rozdarta, nie wiedziałam co mam robić.

Do tego peleryna Lokiego rzucona na łóżko mnie rozpraszała. Nadal czułam jak mnie okrywa jej aksamitny materiał i zapach... Perfumy syna Laufeya tak bardzo charakterystyczne dla niego nie dają mi spokoju. Próbowałam odgonić myśli nie na temat, ale serce zaczynało zwyciężać nad rozumem.

Bo w końcu nie mam nic do stracenia, prawda?

To nie zmieni mojego życia, tak?

Głupia, głupia, głupia. Oczywiście, że zmieni i to wszystko! Jestem księżniczką królestwa z legendy do cholery! 

Mam siostrę bliźniaczkę, która chciała mnie zabić! To nie jest normalne!

Aczkolwiek czy ja sama mogę się pochwalić byciem normalną?

Raczej nie.

Z cichym jękiem uderzyłam głową o blat stołu z nadzieją na oświecenie. Niestety żarówka mi się już dawno przepaliła. 

Nie mam pojęcia ile tak siedziałam, ale panującą ciszę zakłócaną  co raz moimi westchnięciami przerwało otwieranie drzwi. Nie musiałam nawet spoglądać w tamtą stronę, bo od razu poczułam energię bożka. 

- Shar?... - zaczął jednak jak mnie zauważył od razu ucichł. Wiedziałam, że czuje on moje emocje. Byłam świadoma, że jest w stanie je odczytać.

- Jaka przepowiednia? - uniosłam głowę z blatu, bowiem przez cały ten czas zmęczoona opierałam głowę o stół.

Jebać to. Od przeznaczenia nie ucieknę. 

Czas znać prawdę.

Ciemnowłosy dosiadł się zajmując miejsce na przeciwko. Zastanawiał się od czego zacząć, nie poganiałam go. Rozumiałam jego postawę. 

- Jak wiesz podsłuchałem rozmowę Odyna i Thora. Odyn wspominał w niej o przepowiedni dotyczącej narodzin bliźniaczek królewskich w krainie kontrastu - zaczął opowiadać nie tracąc ze mną nawiązanego kontaktu wzrokowego. - Jak się domyślasz krainą tą jest Dziesiąte Królestwo, kraina Światła i Mroku. Przepowiednia mówi, że jedną z sióstr będzie Panią Mroku, a drugą Pani Światła. Nie zależnie od symbolu jedną pochłonie zło zaś ta druga będzie wspierać stronę dobra.

- Jestem Panią Mroku - mruknęłam nie dowierzając w to co się dzieje. Tyle faktów... wszystko się zgadza. - Zabierz mnie tam - postanowiłam.

- Spokojnie. To jutro - zapewnił mnie.

- Dopiero? - spytałam. - Czemu?

- Jest już późno, a twój stan nie jest najlepszy. Teleportacja będzie męcząca - wyjaśnił. W sumie miał rację, teleportacja to nie jest coś co można lekceważyć i to będąc osłabioną.

***

Rano załatwiliśmy jeszcze parę spraw, między innymi podziękowaliśmy za pobyt w wiosce i pożegnaliśmy się z jej mieszkańcami. Kika skontrolowała w międzyczasie jeszcze mój stan zdrowia, był on lepszy, ale nie idealny. Jednak teleportacja nie mogła mi zaszkodzić, a przynajmniej prawdopodobieństwo tego jest dosyć małe.

Założyłam swoją zbroję z małą pomocą Lokiego. Chłopak zapewniał mnie, że jest mi ona w zupełności niepotrzebna tak samo jak moja ukochana broń, ale ja się w niej pewniej czuję i nic na to nie poradzę.

- Gotowa? - spytał mnie zielonooki. - Nie musisz jeśli nie jesteś gotowa.

- Muszę, to moja historia - odpowiedziałam z lekkim uśmiechem i dodałam - poza tym to też twoje zadanie. 

- Zadanie zadaniem, to ty jesteś tu najważniejsza - stwierdził.

- Loki, jestem gotowa - zapewniłam. Bożek westchnął i objął mnie w pasie.

Poczułam jak robię się leciutka jak piórko i tracę grunt pod nogami. Nie trwało to długo, bo parę sekund. Zakręciło mi się w głowie i jestem pewna, że gdyby nie objęcia chłopaka to mogłabym upaść. 

- Wszystko dobrze? - spytał z wyczuwalną troską w głosie. Potwierdziłam skinieniem głowy kiedy zawroty ustały. Rozejrzałam się po miejscu gdzie wylądowaliśmy.

Staliśmy na ogromnym dziedzińcu przed zamkiem. Przypominał on trochę ten asgardzki jednak nie był on cały w złocie. Posiadał naturalne barwy. Został wyłożony kamiennymi płytami, schody do pałacu również. Po bokach rosły kwieciste drzewka w czarnych donicach. Przy wielu z nich aktualnie pracowali jak mniemam ogrodnicy. Wejście do ogromnej budowli zdobiły liściaste pnącza, ciągnące się od dołu schodów, przez barierki i wchodząc aż na kolorowe mury. Po obu stronach parunastu stopni stały dwie pamiątkowe tablice. Podeszłam do pierwszej z nich. Pisały na niej słowa wypowiedziane przez króla symbolizujące odłączenie się krainy od Dziewięciu Królestw. Na drugiej zaś widniały słowa królowej, która opowiada o stracie córki... O Naomi, o mnie. Pod tablicą stały liczne kwiaty prawdopodobnie przynoszone przez mieszkańców królestwa. Moje rozmyślania przerwał, ale i potwierdził Loki.

- Już nie będą musieli ich tutaj przynosić - powiedział stojąc za mną. Z pewnością odczytał moje myśli.

- Chyba tak - odpowiedziałam uśmiechając się lekko. 

- Chodź, ktoś na ciebie czeka - złapał mnie za rękę i zaczął prowadzić schodami do środka. Serce zabiło mi szybciej. Za moment poznam rodziców... A może tylko ojca? Albo matkę? Jak zareagują?...


Stracone Wspomnienia |Loki|Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz