Rozdział 5

1.6K 138 2
                                    

Obudziłam się zalana potem. Wyświetlacz mojego telefonu pokazywał zaledwie parę minut po północy. Westchnęłam wiedząc, że dzisiaj znów się nie wyśpię.

- Przynajmniej eliksir zadziałał - mruknęłam pod nosem. Wywnioskowałam to po braku zawrotów głowy i bólu, który odczuwałam w okolicach skroni zawsze po nadmiernym użyciu magii. 

Spojrzałam za okno. Bijący blask z licznych bilbordów i reklam oświetlał miasto w wyjątkowy sposób. Postanowiłam przejść się po wieży, bo nic innego nie miałam do roboty, a i tak nie zasnę przez najbliższe trzy godziny. Wyszłam jak najciszej z pokoju i skierowałam się w stronę balkonu na końcu korytarza. W panującym półmroku dostrzegłam sylwetkę mężczyzny stojącego na moim docelowym miejscu. Założyłam szybko iluzję i stanęłam obok jednego z Mścicieli. Jak się okazało był to nordycki bóg.

- Piękna noc, nieprawdaż? - spytałam.

- Jedna z ładniejszych minionych tygodni - odpowiedział zamyślony.

- Coś cię martwi - stwierdziłam pochylając głowę w bok, tak jak to robią młode pieski. 

- Skąd ten pomysł Victorio?

- Odpowiadasz zamyślony, nieobecny. Widać, że coś cię nurtuje - przybliżyłam się do niego. Teraz staliśmy tak ramie w ramię obserwując miasto, które naprawdę nigdy nie śpi. 

- Jesteś dobrą obserwatorką, ale nie wiem czy zrozumiesz moje powody.

- Nawet jeżeli to chyba warto się komuś wygadać, nie? W ogóle kto powiedział, że nie zrozumie? - uśmiechnęłam się.

- Dobrze, więc chodzi o mojego brata Lokiego - zmarszczyłam brwi na te imię, wydawało mi się bardzo znajome. - To ten co zaatakował Midgard dwa lata temu - od razu wytłumaczył, na co skinęłam głową - Po tym incydencie trafił do asgardzkich lochów, z których próbował nawiać z pewną dziewczyną. Widocznie znaleźli wspólny język, bo Loki nie szuka sojuszników. Podczas ucieczki ona spadła z mostu zwanego Bifrostem, a mój brat... No cóż wrócił do więzienia. Odyn od razu wyznaczył mu dodatkową karę. Kilka dni temu znowu uciekł i nie mam pojęcia gdzie jest. Dobrze się maskuje - westchnął.

- A co z tą dziewczyną? Jak się nazywała? - zadałam nurtujące mnie pytanie.

- Niestety nie jestem w stanie udzielić ci tej informacji. Jej tożsamość zna tylko mój brat. Była świetną iluzjonistką, a zaklęcia miała w jednym palcu - odparł.

- Może to o nią chodzi w tym wszystkim?... - pomyślałam na głos za co skarciłam się w myślach. 

- Co masz na myśli?

- Sama nie wiem. Po prostu mam takie przeczucie - wzruszyłam ramionami.

- Wątpię. Ona nie żyje, czego mógłby od niej oczekiwać?

- Jeśli była jedyną osobą, którą zaakceptował musiała być dla niego ważna. - powiedziałam. - A przynajmniej musieli mieć wspólny cel - sprostowałam.

- Możesz mieć rację, ale czego on szuka? 

- A co jeśli przeżyła? 

- Lokiemu się udało - powiedział i mimo nocy zobaczyłam w jego oczach błysk nadziei. - Dziękuję Victorio, już wiem co mam zrobić! - uśmiechnął się i wezwał swój młot. 

- Przyjemność po mojej stronie - powiedziałam, ale Thor już tego nie słyszał bo zniknął w kolorowych obłokach zapewne Bifrostu. 

Kiedy wróciłam do pokoju dochodziła pierwsza w nocy. Położyłam się w chłodnawym łóżku z chęcią zaśnięcia, ale w mojej głowie tkwiła miniona rozmowa. Loki. Te imię wydawało mi się znajome, ale problem w tym, że nie z książki czy internetu tylko bliskie mojej osobie. Tak jakbym słyszała je już kiedyś z ust własnie tej osoby.

- Witaj nieznajoma - przywitał się. - Jak cię zwą?

Shar, Bogini Ciemności - odpowiedziałam. - A ty?

- Loki, Bóg Kłamstw i Psot, Książę Asgardu, brat Thora. Jak kto woli.

Znów się obudziłam. Tym razem za oknem widniało już słońce. W głowie odbijały mi się echem słowa ze snu. Gdzieś już je słyszałam... Identyczne. Ale nie pamiętam gdzie. Pokręciłam głową z aprobatą i wstałam się ubrać. Później nad tym pomyślę, teraz muszę się szykować na bal. Na zegarze nad stołem wskazówki pokazywały godzinę dziesiątą. Przebrałam się oczywiście za pomocą magii i uczesałam. Założyłam iluzję kiedy ktoś zapukał do drzwi. Powiedziałam ciche "proszę" a moim oczom ukazała się Natasha.

- Hej, mogę wejść? - spytała.

- Tak, jasne wchodź - machnęłam ręką by śmiało przyszła. 

- Widzę, że nie umiesz się doczekać balu - stwierdziła lustrując mnie wzrokiem. Zmarszczyłam brwi i spojrzałam na siebie. No tak mam iluzję swojej ziemskiej alter ego, więc automatycznie jestem ubrana jak na imprezę. Miałam założoną długą, za kolana sukienkę w fioletowym kolorze. Czarne balerinki i dodatki tej samej barwy w postaci biżuterii oraz wpinek do włosów w kształcie kokardek. 

-Cóż... - zaczęłam, nie wiedząc jak wybrnąć z zaistniałej sytuacji. - Przymierzałam sukienkę i nie wiedziałam jaką zrobić fryzurę, więc od samego rana eksperymentuję - skłamałam. 

- Tak eksperymentujesz, że śniadanie cię ominęło - zaśmiała się.

- Nie byłam głodna - powiedziałam tym razem zgodnie z prawdą. Jestem boginią, nie muszę jeść tak często jak ludzie. 

- Dobra, dobra. Idziesz do salonu?

- Chętnie tylko się przebiorę.

- Okej, będziemy czekać - oznajmiła i wyszła z pokoju. Uśmiechnęłam się i machnięciem ręki zmieniłam swój wygląd. Tym razem miałam na sobie czarne spodnie i fioletową bluzeczkę na ramiączkach. Zanim wyszłam połączyłam się z umysłem Loviatar.

- Siedzisz z nimi?

- Tak. Gdzie ty jesteś? - pomyślała dzięki czemu mogłam to usłyszeć.

- Właśnie wychodzę.

- Dobra, czekam.

Wyszłam z pokoju kierując się w stronę windy. Kiedy już do niej weszłam nacisnęłam guzik z trzydziestym pierwszym piętrem. Po chwili drzwi się otworzyły, a ja mogłam dojść do salonu. 

- Dzień dobry wszystkim! - przywitałam się od progu i zajęłam miejsce obok Alex. Po przywitaniu się z resztą zapatrzeliśmy się na ekran wielkiej plazmy wiszącej na ścianie. 

Widać było, iż wszystkim się nudziło, bo leciała jakaś denna komedia. Mimo, że nie znałam ich zbyt długo, w końcu ledwo jeden dzień, postanowiłam zachęcić ich do jakiejś innej rozrywki. W tym celu wstałam i zajęłam miejsce tak, żeby wszystkich dokładnie widzieć.

- Ej no! Kto chce kawy? - spytałam z pozoru o niewinną kofeinę, ale plan miałam zupełnie inny. 

- Ja! - zgłosił się tylko Stark. Wyśmienicie. Plan działa.

Uśmiechnęłam się najszczerszym uśmiechem na jaki mogłam się zmusić i przeszłam do kuchni. Tam uruchomiłam srebrny ekspres do kawy i czekałam. Po chwili zapach napoju rozchodził się po pomieszczeniu. Nie byłabym sobą gdybym nie dodała do kubka Starka czegoś od siebie, a mianowicie mieszanki soli z octem. Zadowolona z efektu wzięłam obydwa napoje i zaniosłam do salonu. W progu do moich nozdrzy doszedł zapach mieszanki kawy, a mi zakręciło się w głowie. Upadłam. Resztkami sił starałam się utrzymać moją iluzję. Po chwili zamknęłam oczy...





Stracone Wspomnienia |Loki|Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz