Zanim wszystko wróciło do normy, wstałam i wybiegłam z pokoju Loviatar i zatrzasnęłam się w swoim. Zsunęłam się po czarnych drzwiach na ziemię i podkuliłam nogi. Zaklęciem zakluczyłam drzwi. Loki miał rację. Lepiej było nie pamiętać.
Ale zaraz. Jestem Shar, Bogini Mroku, najniebezpieczniejsza przestępczyni we wszechświecie i przyjaciółka Kłamcy. Stracone wspomnienia? Co to dla mnie? Dwa i pół roku normalnego życia i teraz przeraża mnie wizja powrotu do przygód? Znajomości, wrogowie, adrenalina. Tyle czasu mi tego brakowało, a jak mam to na wyciągnięcie ręki czuję lęk? Przecież chciałam tego. Chciałam odpowiedzi na moje pytania i niewiadome. A teraz kiedy je mam chcę się wycofać? Coś jest tu nie tak.
Pokręciłam głową z rozbawieniem zastanawiając się głębiej nad moim zachowaniem. Podniosłam się z podłogi, już pewna swojego podeszłam do szafy otwierając ją szybkim ruchem rąk. Wyciągnęłam z niej fioletowy kufer i położyłam na łóżku. Wyjęłam z niego każdą broń. Jeśli ten handlarz z Alfheimu mówił prawdę jest to jak to on ujął "najprawdziwszy kufer Mrocznej Damy". Tak mnie również nazywano. Ciekawe skąd go wytrzasnął po mojej niby śmierci. Ale powracając. Jeśli to mój kufer a nie jakaś podróba, na dnie powinna być skrytka na kod, który znam tylko ja. Wyjęłam materiał zdobiący wnętrze skrzyni i... jest. Mój tajny sejf. A jeśli w nim znajdę ten naszyjnik, który dostałam od pewnej bliskiej mi osoby to jestem już pewna, że to on. Wpisałam ciąg liczb, który swoją drogę również coś oznacza i otworzyłam drzwiczki. Mimowolnie na moją twarz wpełzł ten chytry i pełen pychy uśmiech. Jest tu. Zatrzasnęłam sejfik i pochowałam wszystko z powrotem zostawiając na łóżku jedynie parę sztyletów. Schowałam kufer do szafy i stanęłam przed lustrem.
Czarne włosy prawie do pasa, blada skóra, fioletowe oczy. Non stop ubrania, które zakrywają blizny po walkach i torturach oraz tatuaż, albo bardziej znamię Kłamcy i osób z nim się zadających. Tak wyglądam. Naprawdę zaraz zwymiotuję. Koniec z sympatyczną Victorią Peters. Teraz jest tylko Shar, Bogini Mroku albo Mroczna Dama.
Nie wiele myśląc przebrałam się w czarną bokserkę i obcisłe leginsy. Do tego narzuciłam cienką skórzaną kurteczkę oraz założyłam białe trampki. Włosy spięłam w kucyk, a do torebki wrzuciłam telefon i portfel, po czym przewiesiłam ją przez ramię. Za pas schowałam również zostawione na pościeli ostrza. Gotowa wyszłam z pokoju i po cichu ruszyłam do windy, w duchu modląc się, żeby nikt mnie nie zobaczył. Tak i się stało dzięki czemu niepostrzeżenie wyszłam z wieży.
Moim pierwszym celem był fryzjer. Wiem, wiem mogłabym zrobić wszystko zaklęciem, ale powiedzmy sobie szczerze, że ja nawet nie znam owego zaklęcia. Lepiej iść w tym wypadku do kogoś z doświadczeniem. Minęło ledwie dziesięć minut, a ja już wchodziłam do najbliższego salonu fryzjerskiego.
- Dzień dobry, w czym mogę pomóc? - zwróciła się do mnie niska brunetka z brązowymi oczami.
- Chciałam podciąć włosy i może... zafarbować.
- Oczywiście, zapraszam na fotel.
***
Późnym wieczorem wróciłam do wieży. Po dwóch godzinach wyszłam od fryzjera. Jak się okazała podczas rozmowy, Kate skróciła mi włosy troszkę za ramiona. Do tego zrobiła mi ombre rozjaśniając końcówki włosów, a następnie farbując je pod kolor oczu, aby fiolet stał się intensywniejszy. Spodobała mi się ta fryzura i to bardzo. Kolejnym moim krokiem był salon tatuażu. Pomyśleć można, że poszłam zakryć znamię, ale tak się nie stało. Zrobiłam sobie tatuaż na prawej łopatce sięgający na ramię. Przedstawiał on kwiat zrobiony z różnego rodzaju figur geometrycznych. Na to zeszło mi tyle samo czasu co na fryzurę. Resztę czasu poświęciłam na zakupy. Najwyższy czas zmienić swój styl.
Do swojego pokoju weszłam z chyba pięcioma pełnymi torbami ubrań, a w każdej z nich były jeszcze inne, mniejsze pakunki. Trudno jest samej chodzić na zakupy. Odłożyłam je na stolik a sama rzuciłam się na łóżko, nawet nie ściągając butów. Niestety nie było mi dane tak się wylegiwać, ponieważ już po minucie w moim pokoju rozległ się komputerowy głos Jarvisa.
- Panno Peters, pan Stark prosił przekazać po pani powrocie, żeby zjawiła się panienka w salonie. - Oznajmił, a ja przeciągle jęknęłam.
- Oczekują mnie? - spytałam.
- Jak najbardziej.
- Nie informuj ich, że wróciłam. Zaraz się tam zjawię - mruknęłam niechętnie.
- Oczywiście - odpowiedział, a w pokoju zapanowała cisza.
Dopiero po chwili zwlekłam się z materaca i skierowałam się niechętnie do salonu. Co mogło być tak ważne, że czekali na mnie aż do wieczora?
Już po wyjściu z windy usłyszałam zaciętą rozmowę. Zachowywali się dosyć głośno, więc niezbyt umiałam zrozumień co było tematem konwersacji. Chociaż nie, pomogła mi w tym moja telepatia. Dostałam charakterystyczne ukłucie w tyle głowy, które oznaczało, że obecnie ja zajmuję ich myśli.
Bez zbędnego ociągania się wkroczyłam do salonu.
- Co ode mnie chcieliście? - spytałam prosto z mostu.
- Shar? - spojrzał na mnie Tony. - Co ty... - zaciął się - co ty zrobiłaś?
- Metamorfozę - wzruszyłam ramionami. - To co było tak ważne, że czekaliście na mnie do tej godziny?
- Misja - odpowiedział, kiedy jeszcze wszyscy "podziwiali" mój nowy wygląd. - Dostałaś misję. A nawet podwójną. Potrzebujesz do niej partnera, a wszyscy dobrze wiemy z kim najlepiej się dogadujesz. Musisz go przekonać.
Hej. Jak myślicie kogo Shar musi przekonać? Piszcie teorie.
Ps. Ostatnio nie dobiliście 15 gwiazdek :( Więc tym razem dam wam próg 12 :D Powodzenia.

CZYTASZ
Stracone Wspomnienia |Loki|
FanfictionJestem Shar lub Victoria Peters. Jak kto woli. Moja przeszłość jest tajemnicą, zagadką nie do rozwiązania, labiryntem bez wyjścia. Po dwóch latach mieszkania na Midgardzie i walczenia z nocnymi koszmarami przeszłość, której najzwyklej w świecie nie...