Rozdział 41

882 93 5
                                    

Alex

Od samego rana chodzę jak na szpilkach. Hydra coś kombinuje, Shar i Loki są w środku i w każdej chwili mogą zostać zdemaskowani, a my nawet nie mamy co zrobić. Dawno żaden z Mścicieli nie miał z nimi kontaktu. Martwi mnie to. A co jeśli coś im się stało? Może ich zdemaskowali? Albo zginęli na jakiejś durnej misji? Albo po prostu przeszli na ich stronę?! 

Zamartwiałam się tak stojąc na balkonie i obserwując spadające z nieba krople deszczu. Na szczęście był on zadaszony, więc pozostawałam nadal sucha. Wokół mnie panowała dobijająca cisza, przerywana jedynie szumem aut z dołu. Jednak w końcu usłyszałam ten upragniony głos. Zaskoczona odskoczyłam od barierki.

~ Alex, mam do ciebie ważną wiadomość ~ doszły do mnie słowa przyjaciółki w głowie oczywiście. Czyli nic jej nie jest! Ale co to może być za ważna wiadomość?

~ Boże, Shar jak dobrze cię słyszeć ~ westchnęłam. ~ Nic wam nie jest? Czemu tyle czasu się nie odzywałaś? ~ zasypałam ją pytaniami.

~ Nie było okazji i czasu. Ostatnio wiele się dzieje ~ odpowiedziała spokojnie. Ja natomiast już taka nie byłam. ~ Ale nie kontaktuje się z tobą na pogaduszki.

~ Coś się stało? Zdemaskowali was? Loki jest ranny?

~ Nie, nie. Nic z tych rzeczy. Wiemy już co chce zdobyć Hydra. Każdy jej oddział ma te akta, nasze akta Alex. Oni szukają nas, mnie i ciebie. Nie jesteś bezpieczna. Z każdej siedziby para agentów dostaje misję porwania ciebie i namierzenia mnie. Są przekonani, że zniknęłam i ci powiedziałam gdzie się udałam. Problem w tym, że nie wiemy po co im jesteśmy. Jeśli cię porwiemy, aby nie zostać zdemaskowanym mogą na ciebie eksperymentować, wyprać ci mózg jak przyjacielowi Steve'a albo jeszcze coś gorszego. Omów to z resztą, skontaktuje się z tobą wieczorem. ~ Skończyła swój długi monolog, nie wiedziałam co jej odpowiedzieć. Hydra chce nas? To nie może wróżyć nic dobrego. ~ Alex? Jesteś? 

~ Tak, tak. Jasne omówię to z nimi tylko jak Tony wróci z helicarriera. Fury kazał mu lecieć przeszkolić nowych.

~ Rozumiem, muszę kończyć, bo zaraz jest obowiązkowa pobudka...

~ Czekaj! 

~ Słucham cię.

~ Nie macie tam łatwo, prawda? ~ spytałam.

~ Przyzwyczaiłam się. Poza tym mam Lokiego i... ~ zawiesiła się ~ pamięć, która mnie nie zawodzi. Gorsze rzeczy się przeżywało. 

~ Jasne, rozumiem. Czyli do wieczora?

~ Do wieczora. 

Nie wiedząc co myśleć wróciłam do swojego pokoju i rzuciłam się na łóżko zagubiona w rozmyślaniach.

Obudziło mnie donośne pukanie, nie - walenie w drzwi. Widocznie zasnęłam. Zwlokłam się z pościeli i otwarłam drzwi. W ostatniej chwili uniknęłam ręki Steve'a, który ponownie zamachnął się aby uderzyć w drzwi.

- Wybacz - speszył się.

- Nie ma sprawy. Co cię sprowadza? - spytałam, maskując ziewanie.

- Tony wrócił i zarządził zebranie - odpowiedział.

- Okej, to idziemy? - spytałam mijając próg i zamykając za sobą drzwi.

- Jasne - odpowiedział i ruszył w dobrze nam znanym kierunku. Podążyłam za nim.

***

Siedziałam już dobre trzy godziny słuchając kazania Fury'ego o naszych misjach i sprawach nadprzyrodzonych. Człowieku ile można żalić się na Thora?! No i w sumie wszystko to, co go otacza. Ten Pirat nie ma własnego życia czy jak?

Mogę się założyć o cały majątek Starka, że gdyby była tu Shar to już dawno by się to skończyło. Wyjechałaby z jakimś tekstem, on by się wkurzył i jak dziecko sobie poszedł. Vicky czemu cię tu nie ma, ja cię proszę zjaw się, przegoń go i wracaj na misję. Spojrzałam znudzona na zegarek nad drzwiami. Wskazówki wskazywały parę minut po godzinie osiemnastej. 

- Ile będziesz jeszcze się żalił? - warknęłam nie wytrzymując. Czarnoskóry zmroził mnie tylko wzrokiem. - No co? Siedzimy tu od piętnastej, a ty nawet do sedna nie przeszedłeś.

- Bo was wprowadzam w temat - wysyczał przez zęby.

- Który każdy zna, no sorry Piratku nie wykazałeś się - mruknęłam.

Już chciał coś odpowiedzieć, kiedy jego zegarek na ręku zapiszczał, a jak nacisną jakiś guziczek pokazał się mały hologram.

- Panie Dyrektorze gość do pana - usłyszałam komputerowy głos.

- Zaraz będę - odpowiedział. - Jutro skończymy - zwrócił się do nas.

- Czyli ja jutro wracam do Londynu! - krzyknęłam za nim, bo już był za drzwiami. Wszyscy wybuchli śmiechem na moje słowa.

- Dobra to co? Jednak mamy wieczór wolny, bo znając jego siedzielibyśmy tu do północy - wstał ze swojego miejsca Tony z wyraźnym zadowoleniem na twarzy.

- Niestety nie - westchnęłam.

- Co masz na myśli? - odezwała się Natasha.

- Shar się dzisiaj ze mną skontaktowała, mamy problem.

- Jaki? - spytali prawie jednocześnie.

- Wiemy co chce zdobyć Hydra.

- I gdzie tu problem? - przerwał mi filantrop.

- Tym czymś, a raczej kimś jestem ja i Vicky.

- Co? Jak?! Skąd może mieć pewność?

- Dostali misję porwania mnie i odnalezienia Shar. No i tu problem, bo muszą ją wykonać, a jak ona ma dostarczyć mu siebie? I jak mają mnie porwać? To dość ryzykowne, nie wiadomo po co im jesteśmy potrzebne. Do tego został ostatni zakładnik - z góry wytłumaczyłam, ignorując pytania z wątpliwościami, czy to na pewno to są te informacje, które chcemy. 

- Ile mamy czasu na omówienie planu? - zapytał Steve.

- Wieczorem Shar ma się ze mną skontaktować ponownie.

- Teoretycznie jest już wieczór, wczesny ale jest.

- Czyli mamy mało czasu. Bierzmy się do roboty. 

Rozdział jest, komentarze są, gwiazdki są jest motywacja! Dziękuję za waszą drobną aktywność i to, że mamy już ponad 5k odczytów <3

Rozdział w środę = 20 gwiazdek 

Nie odpuszczę wam tego progu :)

Stracone Wspomnienia |Loki|Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz