27. - "Wyrównanie rachunków"

17.4K 564 14
                                    

Zack:

Wchodzę do domu, rozglądam się, ale nigdzie nie widzę dziewczyn. Wchodzę na górę, wołam Kelly, ale nadal nie słyszę odpowiedzi. Idę do pokoju Shar i widzę moją ukochaną z naszą śliczną córeczką. Nadal się nie obraca. Podchodzę do nich, a z tyłu mnie drzwi same się zamykają i czuję chłód na plecach. Niepewnie przytulam blondynkę od tyłu i patrzę na buźkę niemowlaka. Zmieniła się, jest sina. Wstrzymuję oddech, patrząc na kobietę. Na jej twarzy jest widoczna krew. Momentalnie odsuwam się od niej. Jednak ta upada z hukiem na ziemię, a na ścianie widzę czerwony napis. Najprawdopodobniej jest on napisany krwią. Klękam przy kobiecie, jednak ta nie oddycha, podobnie jak nasza kruszynka. Krzyczę, proszę o pomoc, jednak nikt nie pomaga. Czuję, że ktoś ciągnie mnie za ramię. To jest on...

- Zack, obudź się. - usłyszałem głos kobiety, a zaraz potem rozejrzałem się po pomieszczeniu. Od razu uświadomiłem sobie, że to tylko cholerny sen. - Dobrze się czujesz? - przyłożyła dłoń do mojego polika, patrząc mi w oczy.

- Mhm. - odpowiedziałem, całując jej czoło. - Śpij, kochanie. Zaraz przyjdę. - powtórzyłem gest, a zaraz potem zszedłem z łóżka.

- Zack? - usłyszałem za plecami.

Kobieta zapaliła lampkę nocną po swojej stronie i usiadła na łóżku, patrząc na mnie.

- Zaraz przyjdę. - powtórzyłem.

Zajrzałem do pokoju Nicka, który spał. Nie mogłem pojąć, gdzie on był w moim śnie. Przeszedłem do pomieszczenia, które było w moim koszmarze. Odetchnąłem z ulgą patrząc, że nic się nie zmieniło. Wychodząc, spojrzałem jeszcze na ścianę, gdzie widniał napis. Jednak nie mogłem sobie go przypomnieć.

- Kochanie, prosiłem cię, żebyś poszła spać. - westchnąłem, widząc blondynkę, która stała przy oknie.

- Czekałam na ciebie. - powiedziała niepewnie, ponownie wyglądając przez okno.

- Co się dzieję? - podszedłem do niej.

- Czarne auto stało pod bramą i od razu odjechało, gdy tu stanęłam. - odpowiedziała.

Nie mogłem uwierzyć w to, co słyszałem. Najpierw głuche telefony, cholerny koszmar, a następnie to.
Przytuliłem do siebie blondynkę i zapewniłem ją, że to na pewno przypadek.

- Co ci się śniło? - zapytała, gdy wrócili do łóżka.

- Głupoty. - przytuliłem ją do siebie, zamykając oczy. - Śpij już, kocham cię. - pocałowałem jej skroń.

***

Budząc się rano, nie było przy mnie kobiety. Po spojrzeniu na budzik, uświadomiłem sobie, że już dawno powinienem być na nogach. Szybko założyłem koszulę i spodnie od garnituru, biorąc marynarkę pod pachę, zbiegłem na dół.

- Mamusiu, już nie chcę. - mruknął mój syn, odsuwając od siebie talerz.

- Czemu mnie nie obudziłaś? - spytałem, patrząc na kobietę.

- Wolałam, żebyś trochę pospał. - wyjaśniła, podając mi papierową torbę. - Śniadanie na wynos. - uśmiechnęła się. - Młody, szykuj się, to tata nas zabierze ze sobą. - poczekała, aż Nick zostawi nas samych. - Marnie wyglądasz, zrobić ci kawę? - ujęła moją twarz w dłonie.

- Nie, zrobię sobie w pracy, użyję kubka od ciebie.

- Cieszę się z tego powodu... Idę po torbę, zaraz będziemy na dole. - odsunęła się ode mnie, podążając w stronę schodów.

Nie tracąc czasu wyszedłem do ogrodu, gdzie zostałem zaatakowany przez psa, który ucieszył się na mój widok, skacząc na mnie. Po uspokojeniu pupila, przeszedłem do garażu i wyprowadziłem auto przed bramę domu. Czekając na syna i narzeczoną, ujrzałem białą kopertę pomiędzy kratami.
Od razu wysiadłem z samochodu i otworzyłem ją.

OthersOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz