37. - "Nie interesuje mnie to"

13K 626 135
                                    

Kelly:

Przez kolejne trzy miesiące między mną, a Zackiem stosunki były dość napięte. Nawet potrafiliśmy nie rozmawiać całe dnie. Zdałam sobie sprawdzę, że byliśmy ze sobą tylko i wyłącznie dla dzieci...

Rankiem obudził mnie płacz Sharon, która kilka razy w nocy obudziła się bez żadnej przyczyny. Wchodząc do jej pokoiku, zobaczyłam, że siedzi, trzymając szczeblki łóżeczka. Jednak po zobaczeniu mnie, od razu wyciągnęła rączki do góry, abym wzięła ją na ręce.

- Cześć, słodziaku. - powiedziałam po jej wzięciu. - Dlaczego mój słodziaczek płacze? - pocałowałam jej czółko, które było dość ciepłe, niż zazwyczaj. - Zack! - zawołałam mężczyznę, który również się przebudził, lecz nie wstał.

Przeszłam z nadal płaczącą córką do sypialni.

- Co się dzieje? - zapytał, wstając z łózka.

- Mała ma chyba gorączkę. - powiedziałam zdenerwowana, podając mu niemowlę. - Zadzwonisz po swoją mamę? - poprosiłam.

Zgodził się, zaraz potem położył dziewczynkę na łóżku, a sam sięgnął po telefon, wybierając numer do matki. Ja w czasie jego rozmowy poszłam na dół poszukać termometru, który bez problemu znalazłam. Wzięłam jeszcze przegotowaną wodę i poszłam na górę.

- Zmierzysz? - podałam mu urządzenie, a ten podkręcił tylko roześmiany głową. - Z czego się śmiejesz? - zapytałam zdezorientowana.

- Naszej księżniczce rośnie ząbek. - oznajmił, biorąc Shar na ręce. - To teraz przed nami trudne dni. - stwierdził.

- Raczej dla mnie. Ty sobie pójdziesz do pracy i będziesz miał wszystko w... - nie dokończyłam, bo mnie niespodziewanie pocałował.

- Nie zaczynaj. - podkręcił głową, a zaraz potem podszedł do okna. - Skarbie, nie płacz. - poprosił, jednak Sharon odpowiedziała głośniejszym płaczem. - Zobacz jaki fajny ptaszek. - puknął w szybę, jednak płacz nadal nie ustawał.

- Może trzeba dać jej jakiś syrop czy coś? - spytałam, podchodząc do nich.

- Trzeba, ale nie mamy. Za dziesięć minut mama ma przyjechać, więc jakoś zaradzi. - wyjaśnił.

Faktycznie niedługo potem zjawiła się Elizabeth. Po jej zmęczeniu mogłam wywnioskować, że dopiero co wyszła ze szpitala.

- Tak jak myślałam, mojej wnusi rośnie ząbek. - ucieszyła się, gładząc jej główkę. - Tutaj macie preparat z paracetamolem. - podała mi opakowanie. - Najlepiej stosować co trzy - cztery godziny.

- Miejmy nadzieję, że podziała. - odparł Zack, który po chwili odebrał swój telefon. Nie musiałam nawet pytać, wiedziałam, że to z pracy. - Muszę się zbierać. - powiedział po chwili.

Przewróciłam oczami, siadając na brzegu łóżka. Elizabeth spojrzała na syna, który tylko spojrzał na nas zdziwiony i po chwili wyszedł.

- Co się z nim dzieje? - zapytała.

- Sama chciałabym się dowiedzieć. Non stop pracuje, w domu spędza tylko noce. Nie pamiętam kiedy ostatnio bawił się z Nickiem, czy nawet z nim rozmawiał. - powiedziałam zgodnie z prawdą.

- Muszę z nim porozmawiać. - stwierdziła, a zaraz potem pożegnała się ze mną i wyszła. Dogoniła Zacka, kiedy ten miał odjechać spod domu.

***

Zack:

Wkurzyło mnie to, że Kelly zaczęła opowiadać o naszych problemach mojej matce. Nie miała takiego prawa, a to zrobiła. Myślałem, że ochłonę po przyjeździe do kancelarii, jednak się pomyliłem. Postanowiłem zadzwonić do blondynki.

- Halo? - powiedziała cicho, a zaraz potem usłyszałem zamykanie drzwi.

- Po co gadałaś z moją matką?! Prosił cię ktoś o to?! - nie mogłem opanować emocji.

- Myślałam, że ona się czegoś od ciebie dowie, bo najwyraźniej mi nie chcesz powiedzieć, co cię gryzie. - odpowiedziała spokojnie.

- Nie możesz zrozumieć, że mam dużo pracy? - powiedziałem trochę łagodniej.

- Ale to nie znaczy, że masz nie przychodzić do domu.

- W domu nie mogę pracować, bo ciągle mi zwracasz głowę albo dzieciaki.

- Przepraszam, że w ogóle żyję. - powiedziała z irytacją. - Może ja też chciałabym wrócić do pełnej pracy?

- To sobie wracaj, nie interesuje mnie to. - rozłączyłem się.

Rzuciłem telefon na biurko i wyszedłem ze swojego gabinetu. Jako, że była niedziela byłem tylko z Charlotte w kancelarii. Postanowiłem, że muszę trochę odreagować, więc wszedłem do jej pomieszczenia, zaraz potem usiadłem na krześle naprzeciw niej.

Spojrzała na mnie niezrozumiale, odkładając dokumenty na bok.

- Co powiesz na szybkiego drinka? - zaproponowałem, uśmiechając się do niej.

- Z miłą chęcią, ale mam trochę pracy. - westchnęła, spoglądając na kartki leżące pod nią.

- Praca nie zając, może poczekać. - zachęciłem ją, a ta zgodziła się po chwili.

Poszedłem po marynarkę do gabinetu, z którego zabrałem również komórkę i wyszedłem. Czekała już na mnie brunetka, która była niczego sobie.

***

Kelly:

Po rozmowie z Zackiem nie mogłam uwierzyć, że tak bardzo się zmienił. Postanowiłam, że mam tego dość. Spakowałam rzeczy Sharon, a następnie swoje, uprzednio zadzwoniłam do Amandy, aby poprosić ją, żeby Nick został u nich jeszcze na jeden dzień. Na szczęście się zgodziła. Zadzwoniłam różnież do hotelu, aby zarezerwować apartament.
Zaniosłam wszystkie rzeczy do auta, a na sam koniec wzięłam córkę na ręce. Po włożeniu jej do fotelika i upewnieniu się, że jest bezpieczna, wsiadłam za kierownicę i odjechałam.

Po niecałej godzinie byłyśmy już w hotelu. Nie mogłam opanować nerwów i od razu po zamknięciu drzwi, zaczęłam płakać. Usiadłam na łóżku, na którym leżała moja córka i wpatrywałam się w nią, jak śpi. Nie mogłam uwierzyć, że jest tak  podobna do swojego ojca, którego kochałam...

***

Zack:

Po powrocie do domu, wszedłem na górę, w celu znalezienia Kelly, jednak po wejściu do sypialni nie zastałem nikogo, więc przeszedłem do pokoju Sharon, który również był pusty. Zdziwiony wróciłem do pokoju, chciałem zadzwonić do kobiety, ale telefon mi padł, więc zacząłem szukać do niego ładowarki. W międzyczasie znalazłem kartkę i pierścionek zaręczynowy, który podarowałem blondynce.

Pomyślałam, że takie rozstanie będzie najlepszym rozwiązaniem. Szkoda, że wybrałeś pracę. Wzięłam ze sobą dziecko, przez które nie możesz pracować. Sharon zasługuje na ojca, który będzie widywał ją częściej niż godzinę dziennie...

Kelly.

Opadłem na łóżku jeszcze raz czytając tekst. Nie mogłem uwierzyć, że odeszła. Momentalnie otrzeźwiałem i zacząłem żałować, że tak postąpiłem, a najgorsze było to, że zdradziłem ją z Charlotte. Sam siebie chciałem dobić, nie mogłem uwierzyć, że straciłem moje skarby, które tak bardzo kochałem. Kochałem, ale zapomniałem o tym, tylko i wyłącznie przez pracę i swoją głupotę.

OthersOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz